Wszystko w piłce już było? No nie do końca. Jeśli pamięć nas nie myli, takiego przypału nie widzieliśmy ani na VHS-ach z programem “Piłkarskie jaja”, ani na szkolnych zawodach w podstawówce, ani nawet w naszej ekstraklasie. Dzisiejszy mecz Duisburga z Ingolstadt w drugiej Bundeslidze ma spore szanse przejść do historii. Wszystko za sprawą Marka Flekkena, który zamiast bronić strzały przeciwników postanowił się… napić.
Oglądamy tę sytuację po raz 57. i musimy powiedzieć, że dalej zastanawiamy się, o co chodziło. Może nawet zrozumielibyśmy golkipera, gdyby wydarzył się jakiś nagły zwrot akcji, zupełnie niespodziewana strata piłki przez jednego z kolegów. Nie powinno się zdarzyć nawet wtedy, ale cóż – zdarzyło się. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Widzimy za to dość powolne wprowadzanie piłki prawą stroną i lagę na bałagan, zagranie ze szczytu listy najbardziej przewidywalnych. A potem z jednego z najłatwiejszych goli w karierze cieszy się Stefan Kutschke.
Zresztą zobaczcie sami:
Duisburg goalkeeper Mark Flekken takes a (lengthy) drinking break, Stefan Kutschke equalises for Ingoldtadt. #MSVFCIpic.twitter.com/T61xGlhzCY
— Kevin McGuinness (@FussbalIKevin) 24 February 2018
Jednak im dłużej o tej sytuacji myślimy, tym bardziej Flekkena… rozumiemy. Już chcieliśmy dołączyć do grona prześmiewców z internetu, ale uświadomiliśmy sobie, że termin meczu wiele tłumaczy. Sobota, godzina 13. Pora wyjątkowo nie sprzyja graniu w piłkę. To chyba jedyne logicznie wytłumaczenie. Można się domyślać, że w tym bidonie nie było ani soku z gumijagód, ani mikstury z kociołka Panoramiksa, tylko zwykła woda.
No, ewentualnie klin. Niech pierwszy we Flekkena rzuci kamieniem ten, kto nigdy o tej porze pilnie nie potrzebował się napić.