Jeśli w polskiej piłce jakieś stwierdzenie się przyjmie, to często nie ma siły, by zostało odklejone – skoro Możdżeń walnął kiedyś z City, to już do późnej starości będzie miał dobre uderzenie z dystansu. Podobnie jest z Lechią: kiedyś kupowali na potęgę i mieli naprawdę mocną kadrę, więc według wielu stan posiadania w Gdańsku już zawsze będzie bardzo dobry. A przecież od dawna to bujda na resorach.
Zwróciłem na to uwagę już wcześniej, natomiast do napisania tego tekstu skłoniły mnie poniekąd wczorajsze zmiany przeprowadzone przez trenera Owena. Walijski szkoleniowiec największe nadzieje na ratowanie wyniku widział w Grzegorzu Kuświku – tak odbieram wpuszczenie go jako pierwszego – a przecież napastnika jeszcze parę chwil temu nie było w kadrze meczowej! Trafił tam dopiero po kontuzji Wolskiego, gdyby Rafał był zdrowy, Kuświk dalej mógłby zajmować się swoimi sprawami. Ktoś powie: no, ten napastnik ma dość uznane nazwisko, więc tym lepiej dla Lechii, że może pozwolić sobie na taką odstawkę. Za nazwiskiem nie idą jednak liczby: jutro Kuświk obchodzi rocznicę swojego ostatniego gola w ekstraklasie, rok temu strzelił z Cracovią. Potem bryndza i nie to, że nie dostawał szans, grał jeszcze w kilkunastu ligowych spotkaniach. A Marco innego zmiennika nie ma: Araka wypożyczono, Żukowski i Macierzyński to kompletni juniorzy, bez żadnego doświadczenia w ekstraklasie, w sumie wykręcili na jej boiskach dwie minuty.
Druga zmiana to wpuszczenie Joao Oliveiry. Mówimy tu o chłopaku, który zwykle nie łapał się w pierwszym składzie Luzerny, czyli średniaku ligi szwajcarskiej. Okej, nie takie odpady odpalały w ekstraklasie, ale czy Oliveira zachwycił jesienią? Strzelił dwie bramki, jedną ładną, ale trudno robić z niego gościa, który odmieni drużynę w tak trudnym momencie, w jakim znalazła się w Białymstoku. Poza wspomnianymi błyskami był raczej przeciętny, w jedenastu meczach, jakie zagrał, przeważnie nie zaznaczał swojej obecności. Dlaczego miał to zrobić z Jagiellonią?
No, a trzecia zmiana to wprowadzenie Sławczewa. Nie wiem, po co wszedł, pewnie by wykorzystać limit, ale nie winię za to Owena. Kogo miał wpuścić? Milosa, Vitorię, Chrzanowskiego? A może Zelenikę na fantazji? To jest właśnie ta słynna mocna kadra. Nie ma kto pomóc, kiedy trzeba gonić wynik, bo uraz wyłączył Wolskiego, bo Haraslin będzie powoli wchodził do grania i nie wiadomo kiedy wróci do formy. Pewnie, jakimś kamyczkiem do ogródka Owena jest olewanie Lipskiego, chłopak w dobrej dyspozycji umie zrobić różnicę, ale nawet jeśli wpuszczać go wczoraj, przy założeniu, że jest w tej porządnej formie, to wciąż jedna sensowna zmiana na trzy.
Nie większe pole manewru ma Owen w obronie. Chciał budować defensywę wokół Gersona i to już jest symptomatyczne – przy Malocy i Janickim facet nabawiłby się odcisków, gdyby nie szukał minut w Łęcznej i na skoczni narciarskiej w Korei. Dziś ma być liderem. Pierwszy mecz mu wyszedł, drugi długo też, ale właśnie: taki to obrońca, że nigdy nie wiesz, kiedy popełni błąd. Najpierw zawalił przy golu Papadopulosa, potem odstawił jakieś cuda przy bramce Bezjaka, bo zachował się zupełnie tak, jakby nie wiedział, że piłka robi kozioł.
Kogo wpuścić za niego? W silnej kadrze powinny być przecież takie możliwości. Cóż, tutaj ich nie ma. Augustyn? Dziewięć pomyłek prowadzących do utraty gola jesienią. Nalepa? Odsunięty jak tylko wyszło, że na Węgrzech mają większy hobby futbol niż u nas. Vitoria? Piłkarz co najwyżej przeciętny, mało zwrotny i ograniczony technicznie.
Tak, w Lechii są nazwiska, ale rzadko ktoś patrzy na szerszy kontekst. Ludzie mówią: jest Borysiuk, Krasić, bracia Paixao, niech coś grają. Jednak czego można oczekiwać dziś po Arielu, który pół roku przesiedział na dupie w Anglii? Po Krasiciu, który w Lechii miał tak naprawdę jedną dobrą rundę? Po Flavio, który ma swoje lata i nie będzie się urywał na skrzydle? Albo Stolarski – przyjęło się mówić, że to młody i zdolny gość, ale w sumie nie bardzo wiem, w czym jest on lepszy od przykładowego Konczkowskiego. Martin to według statystyk InStatu siódmy prawy obrońca ligi, Paweł jest 12. Jednak Stolarski jest trzy lata młodszy, kiedyś podobno chciał go Juventus i tak to się ciągnie. Konczkowski jest mniej medialny i przez to niby gorszy, ale tylko niby.
Lechię działacze budują bez sensu. Do destrukcji mają trzech środkowych pomocników: Łukasik, Borysiuk, Sławczew. Czwarty (Matras) szuka klubu. Ale już do kreacji w przypadku kontuzji Wolskiego nie ma nikogo. Nie ma zmiennika dla Marco. Nie ma środkowego obrońcy, który mógłby być liderem. Rzeczywiście, piłkarzy w kadrze Lechia ma dużo. Ale dużo ludzi mieszka też w Pekinie i nie jest powiedziane, że zebrani w kilkunastu stworzą dobry zespół.
PP
Fot. 400mm.pl