W sobotnich i niedzielnych meczach Ekstraklasy zobaczyliśmy łącznie 15 zupełnie nowych twarzy, co średnio daje trzech debiutantów na jeden mecz. Człowiek jakoś zawsze chce się łudzić, że ci dopiero co sprowadzeni będą dobrzy, że wniosą coś ciekawego do ligi, ale niestety co pół roku wielu z nich już znajduje się na wylocie. Jak było w sobotę i niedzielę?
Bez szału i to delikatnie mówiąc. Nikomu nie udało się nawiązać do piątkowych wyczynów Jakuba Maresa i Williama Remy’ego (daliśmy im po 7), a tylko dwóch zawodników dostało od nas więcej niż notę wyjściową.
NA PLUS
Andrij Bohdanow (Arka Gdynia). Nie chcemy zapeszać, ale facet wygląda jak piłkarz. Zaraz po transferze chwalił go trener Leszek Ojrzyński, podobnie jego nowi koledzy. Ukraiński pomocnik szybko miał ostre przywitanie z polską ligą, kilka razy leżał na deskach po ostrych starciach z zawodnikami Lecha. Pokazał jednak, że wie, o co chodzi w tej grze. Szczególnie zaimponował w 41. minucie, gdy dwa razy świetnie wymienił podania z Rubenem Jurado i po chwili po centrze Adama Marciniaka bardzo dobrą sytuację miał Luka Zarandia. Bohdanow błysnął też na początku drugiej połowy, gdy mając koło siebie dwóch rywali natychmiast przerzucił grę na skrzydło, przyspieszając akcję. Po chwili po jego zagraniu w polu karnym do świetnej okazji mógł dojść Damian Zbozień, ale zabrakło lepszego przyjęcia. Na minus u Ukraińca stałe fragmenty. Jak na standardy Arki, nie wykonywał ich dobrze, nie było z nich zagrożenia.
Nota na Weszło: 6
Oliver Petrak (Korona Kielce). W debiucie potrafił się co nieco wyróżnić. Chorwacki pomocnik Korony dokonał sporej sztuki, bo rozbił w środku pola żelazny duet Jakub Żubrowski-Mateusz Możdżeń (ten drugi usiadł na ławce, po wejściu strzelił gola na 3:0). Petrak pokazał się jako typowy zawodnik, który potrafi i walczyć o piłkę, i sensownie ją rozegrać. Szybko mógł dać kielczanom prowadzenie, jego uderzenie z kilkunastu metrów zdołał obronić Dariusz Trela. Na minus ostre wejście z końcówki pierwszej połowy, po którym dostał żółtą kartkę. Gdyby kontakt z Łukaszem Piątkiem był większy, pewnie skończyłoby się wykluczeniem. W drugiej odsłonie Chorwat zebrał piłkę, był już w polu karnym, miał miejsce i czas, a strzelił tak, jakby po raz ostatni jadł jeszcze w poprzednim klubie. Ogólnie jednak możemy postawić małego plusa przy jego nazwisku.
Nota na Weszło: 6
POPRAWNIE I NIC WIĘCEJ
Tim Rieder (Śląsk Wrocław). Debiut bez historii. Stoper Śląska niczym nie zaimponował, ale też niczego większego nie zepsuł. Przy golach Cracovii bardziej zamieszani byli jego koledzy (Piotr Celeban, Mariusz Pawelec). W drugiej połowie Niemiec raz interweniował trochę nerwowo, wybijając piłkę przed rywalem, przez co Jakub Słowik będąc w mało komfortowym położeniu musiał ratować się wolejem.
Nota na Weszło: 5
Niko Datković (Cracovia). W Cracovii też nowa postać na środku obrony. Datković miał pecha przy bramce Roberta Picha, strzał Słowaka przeleciał między jego nogami. Trudno mieć za to większe pretensje, bo piłka pod nogami skrzydłowego WKS-u znalazła się przypadkowo i było bardzo mało czasu na reakcję. Generalnie Datković minimum przyzwoitości zaprezentował. Razem z Ołeksijem Dytiatjewem sprawili, że Śląsk rzadko dochodził do sytuacji.
Nota na Weszło: 5
Filip Mladenović (Lechia Gdańsk). Do Lechii trafił lewy obrońca z bogatym CV, który jednak praktycznie od roku nie grał w piłkę. Nie spodziewaliśmy się cudów w jego premierowym występie. I słusznie. Serb zaprezentował się w miarę solidnie, zgodnie z taktycznymi kanonami podłączał się do ofensywy, ale finalnie nie potrafił dobrze dośrodkować. Za jakiś czas będziemy oczekiwali znacznie więcej.
Nota na Weszło: 5
Nikola Mitrović (Wisła Kraków). Pomocnik Wisły Kraków, z którym Joan Carrillo pracował już w Videotonie, na “dzień dobry” plamy nie dał, choć już widać pewne wady. Piłkę rozegrać umie, ale nie jest zbyt szybki, biegowych rekordów bić nie będzie i im dłużej grał w Gdańsku, tym było gorzej. Pojawiało się sporo strat. W meczach bardziej otwartych mogło to kosztować znacznie więcej.
Nota na Weszło: 5
ROZCZAROWANIE
Morten Rasmussen (Pogoń Szczecin). Wszedł już przy stanie 4:0 i akurat wtedy na trochę więcej w ofensywie pozwoliła sobie Sandecja. Duński napastnik Pogoni niewiele mógł zdziałać, choć raz powinien zachować się lepiej. Zapowiadała się groźna kontra w przewadze, ale Rasmussen zepsuł proste podanie do Adama Frączczaka.
Nota na Weszło: 4
Joona Toivio (Bruk-Bet Termalica Nieciecza). Znacznie więcej spodziewaliśmy się po 42-krotnym reprezentancie Finlandii. Toivio często był “schowany” za Artemem Putiwcewem. To głównie Ukrainiec wchodził w zwarcia, on też był aktywniejszy w rozegraniu piłki. Fin starał się nie rzucać w oczy, ale i tak się rzucił. Trudno go winić za pierwszego gola, gdy wycofał piłkę do Dariusza Treli. To bramkarz Termaliki zawalił. Toivio nie ma już jednak czystych papci przy bramkach nr 2 i 3. W 72. minucie stał sam, nikogo nie krył, a Jacek Kiełb był niepilnowany. Mamy też wrażenie, że w momencie strzału Kiełba dało się zrobić więcej, interweniować bardziej ofiarnie. To samo dotyczy trafienia Mateusza Możdżenia. Nowy stoper “Słoników” nie wykonał wślizgu, nie wystawił nogi. Nic. Piłka przeleciała obok niego i trudno. Zdarza się…
Nota na Weszło: 4
Ołeksij Chobłenko (Lech Poznań). Dostał od Nenada Bjelicy ponad pół godziny, ale nic nie mógł wskórać. Ukraiński napastnik starał się, zbiegał na skrzydła, ale na próżno. Koledzy ani razu dobrze mu nie podali.
Nota na Weszło: 3
SŁABIZNA
Jakub Gric (Sandecja Nowy Sącz). Nowy pomocnik Sandecji to podobno spory talent. I może faktycznie tak jest, ale gdybyśmy mieli go oceniać tylko na podstawie występu w Szczecinie, nie moglibyśmy użyć innego słowa niż PARODYSTA. Słowak w żadnym aspekcie nie wyróżniał się na plus, a do tego miał duży udział przy pierwszym i trzecim golu dla Pogoni. Najpierw truchtał sobie, lekceważąc wbiegającego prawą stroną Cornela Rapę. Później przed własnym polem karnym nie zrozumiał się z Maciejem Małkowskim i zamiast powalczyć o piłkę, odpuścił, licząc, że za niego zrobi to Patrik Mraz. Nie zrobił.
Nota na Weszło: 2
BEZ ZDANIA
Dawid Błanik (Pogoń Szczecin). Dostał kilka minut od Kosty Runjaicia. Nic więcej nie jesteśmy w stanie napisać.
bez noty
Antonini Culina (Cracovia). W 62. minucie wszedł za Mateusza Wdowiaka, ale spędził na boisku tylko 21 minut. Były as szwajcarskiego Lugano po uderzeniu piłką zaczął mieć zawroty głowy i sam poprosił o zejście. Jak się okazało, nie było to nic poważnego, ale lepiej dmuchać na zimne. Zapamiętaliśmy Culinę z jednego efektownego zagrania piętą, które przyspieszyło akcję.
bez noty
Nicolai Brock-Madsen (Cracovia). Nowy napastnik Cracovii starał się być aktywny, ale niczego nie wskórał. Po jednym z dośrodkowań wydawało się, że powinien oddać groźny strzał głową. Zamiast tego podał piłkę bramkarzowi. Duńczyk mógł też zaszkodzić “Pasom”, sędziowie z pomocą VAR-u analizowali, czy nie zagrał ręką we własnym polu karnym. Na szczęście dla gospodarzy – niczego niedozwolonego nie stwierdzono.
bez noty
Zlatko Janjić (Korona Kielce). Zameldował się na murawie dopiero w 84. minucie. Z nim w składzie Korona podwyższyła w Niecieczy na 3:0, a zaraz potem Janjić przejął piłkę i wywalczył rzut wolny z dobrej pozycji.
bez noty
Elvir Koljić (Lech Poznań). Gość ma 191 cm wzrostu, więc żeby nie było mu za łatwo, odkąd wszedł na boisko, Lech nie wykonał ani jednego dośrodkowania…
bez noty
***
W poniedziałek mecz Piasta z Jagiellonią kończący 22 kolejkę. Na boisku możemy zobaczyć czterech debiutantów sprowadzonych tej zimy. W gliwickiej ekipie to bramkarz Frantisek Plach, ale po nim niczego wielkiego sobie nie obiecujemy. Ma już 25 lat, a dopiero w ostatniej rundzie po raz pierwszy regularnie występował w słowackiej ekstraklasie.
Piast gra u siebie, ale nie jest faworytem z Jagiellonią. Kurs na jego wygraną to 3,00. Ryzykujecie?
W “Jadze” wiele spodziewamy się po Słoweńcach Dejanie Lazareviciu i Romanie Bezjaku. Oprócz tego jest jeszcze Islandczyk Bodvar Bodvarsson, ale on ma trochę zaległości do nadrobienia. Gotowy do gry od początku powinien być za 2-3 tygodnie.
Fot. Wojciech Figurski/400mm.pl