Czasem naprawdę wypadałoby zabronić piłkarzom pomeczowych wywiadów i wprowadzić złotą zasadę: każdy wypowiada się dopiero po obejrzeniu rozegranego spotkania i zrozumieniu popełnionych błędów. Nawet gdyby miałoby to oznaczać, że niektórzy nie dojdą do głosu nigdy.
Taki Wojciech Golla, na przykład. Istnieje podejrzenie, że ktoś go podmienił i wczorajszego meczu z Wisłą w ogóle nie widział, nie mówiąc o tym, że w nim wystąpił. A jeśli faktycznie to on pojawił się w Krakowie, to słowo „występ” zamienilibyśmy na inne – „obecność”, bo dziś już sami nie wiemy czy miał ze cztery dobre kontakty z piłką. Byliśmy, widzieliśmy i nie pamiętamy.
Po meczu jednak błyszczał w mixed-zonie (za pogonszczecin.pl), gdzie stwierdził m.in. że:
a) nie wie, co było złe w grze Pogoni
b) uważa, że jego zespół zagrał całkiem dobre zawody
c) stracił dwie dość kuriozalne bramki, których przyczyną był legendarny brak koncentracji
d) poza tym Pogoń miała swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystała.
To może podpowiemy…
Choć pytanie „co było złe w grze Pogoni?” wolelibyśmy odwrócić, bo w przeciwieństwie do Golli nie wiemy, co w grze Pogoni było dobre i jest to stan permanentny, utrzymujący się od pierwszego meczu rundy wiosennej. Jednego jednak jesteśmy pewni: gdyby szczecinianie przez cały sezon grali tak dobre zawody jak w Krakowie, nie utrzymaliby się w lidze. Z Wisłą stworzyli DWIE sytuacje, które trochę na siłę można zakwalifikować jako te groźne – pierwsza to strzał Budki z dużego kąta, druga – uderzenie Akahoshiego z wolnego, pewnie obronione przez Pareikę. A jeśli już mowa o kuriozalnych błędach, to jednak lepiej byłoby wskazać atomowe grzmotnięcie Tadrowskiego we własną poprzeczkę i nieuznaną bramkę Boguskiego.
Wisła mogła wygrać ten mecz wysoko, nie prezentując wcale jakiegoś fantastycznego poziomu. Właściwie potwierdziło się wszystko to, co pisaliśmy o Pogoni we wczorajszej zapowiedzi. W drużynie nie widać lidera. Akcje nie mają tempa i rytmu. Szwankuje odbiór piłki, nie ma napastnika. To dziś cień zespołu, a nie… „dobre zawody przegrane przez brak koncentracji”.