Polska skrzydłowymi stoi, czyli jak kłamstwo powtarzane sto razy nie stało się prawdą…

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2013, 17:14 • 3 min czytania

Od jakiegoś czasu, chyba w myśl zasady, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą – bo innego powodu nie widzimy – Roman Kołtoń głosi, że Polska skrzydłowymi stoi. Tak, głosi. Nie mówi, lecz oznajmia / obwieszcza / deklaruje przy każdej możliwej okazji i brakuje tylko, aby tę swoją tezę wytatuował na przedramieniu, bo opatentować już pewnie dawno zdążył. Pytanie tylko po co, skoro nie ma ona żadnego przełożenia na rzeczywistość i chyba jedynym, który w nią wierzy, jest sam autor.
Ł»eby nie być gołosłownym, przeanalizujmy krok po kroku dorobek naszych skrzydłowych razem ze statystykami z tego roku (reprezentacja + klub):

Polska skrzydłowymi stoi, czyli jak kłamstwo powtarzane sto razy nie stało się prawdą…
Reklama

Jakub Błaszczykowski – OK, co do niego nie ma wątpliwości. Kuba od dawna jest w znakomitej formie, prezentuje klasę europejską, a nawet momentami światową i na nim powinna się opierać reprezentacja. W ostatnich czterech meczach zdobył jedną bramkę i zaliczył trzy asysty, a ogólnie w tym roku… 12 meczów, 5 goli, 3 asysty.

Kamil Grosicki – sam na każdym kroku daje do zrozumienia, że po braku transferu do Galatasaray, a przede wszystkim – do Kasimpasy, dotknęła go mała stagnacja. Ten rok jest dla niego – nie ma co ukrywać – beznadziejny. 12 meczów, 0 goli, 1 asysta. I o ile statystyki nie kłamią, ostatnią asystę w lidze zaliczył jeszcze w grudniu.

Reklama

Maciej Rybus – jemu początek sezonu 2012/13 mocno wyhamowała kontuzja, potem rozgrywki się zakończyły i „Ryba” mógł sobie jedynie pokopać na turnieju w Łowiczu. Jego dorobek prezentuje się bardzo mizernie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że liga rosyjska jak zwykle pauzowała przez trzy miesiące, a Maciek pierwszy raz po rehabilitacji wystąpił dopiero pierwszego grudnia. 2 mecze, 0 goli, 0 asyst.

Sławomir Peszko – albo zakończył karierę, albo znowu sprał jakiegoś taksówkarza, albo trener go nie lubi, albo Peszko po prostu, tak po ludzku nie nadaje się do drugiej ligi angielskiej. 6 meczów, 0 goli, 0 asyst, ale ostatni raz w pierwszym składzie Wolverhampton wyszedł w styczniu, a i to był nic nieznaczący epizod. Od tamtej pory w zasadzie nie istnieje.

Jakub Kosecki – niezaprzeczalnie jedna z największych gwiazd ligi, która jednak na poziomie międzynarodowym gaśnie. I w europejskich pucharach, i w reprezentacji. Cenimy Koseckiego, nie wykluczamy, że do niego będzie należeć przyszłość kadry, ale na tę chwilę pożytek z niego w PZPN-ie niewielki. 5 meczów, 1 gol, 1 asysta.

Paweł Wszołek – doskonale znacie jego sytuację. Świetny początek rundy jesiennej, potem obniżka formy, mitomańska saga transferowa i zjazd do poziomu فukasza Burligi. 5 meczów, 0 goli i 1 asysta.. I nikogo nie musimy przekonywać, że ostatnio z Pawłem jest beznadziejnie.

Waldemar Sobota – ot, solidny ligowiec. Nic więcej. 5 meczów, 2 gole, 2 asysty.

Szymon Pawłowski – jak wyżej. 6 meczów, 3 gole, 2 asysty.

Także sami widzicie, bo statystyki – wbrew pozorom – nie kłamią. Mamy JEDNEGO skrzydłowego na poziomie europejskim/światowym (Błaszczykowski), jednego, który jest cieniem samego siebie (Grosicki) i jednego, który nie grał dłużej w piłkę od pół roku (Rybus). No i jednego ligowca, który niczego nie gwarantuje.

Całe szczęście, że Roman nie śledzi tak wnikliwie ligi, bo jeszcze moment i usłyszelibyśmy, że Jagiellonia stoi obrońcami, a Śląsk napastnikami.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama