Cacek straszy odejściem, Górnik chce Euro 2020, Śląsk znów obrażony na media

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2013, 08:40 • 9 min czytania

W dzisiejszej prasie bez hitów, choć polecamy na przykład wywiad w Przeglądzie Sportowym z właścicielem Widzewa – Sylwestrem Cackiem, który straszy przeniesieniem zespołu.

Cacek straszy odejściem, Górnik chce Euro 2020, Śląsk znów obrażony na media
Reklama

FAKT

Bramkarz Bełchatowa na razie odkryciem wiosny.

Reklama

Tym razem Zubas zatrzymał Lecha Poznań. Były zawodnik Ekranasa Poniewież dokonywał cudów między słupkami. W samej końcówce kilka razy uchronił swój zespół przed stratą gola, broniąc w niesamowitych okolicznościach dwa strzały Piotra Reissa (41 l.). – Emilijus zasłużył na duże piwo – powiedział Faktowi trener Kiereś. – To był chyba najlepszy mecz w mojej karierze, choć na Litwie miałem serię jedenastu spotkań bez straty bramki – chwali się Zubas. Utalentowany zawodnik w zimowym oknie transferowym był na testach w Legii, ale przy فazienkowskiej nie chciał pełnić roli rezerwowego bramkarza. W Bełchatowie zarabia ok. 12 tysięcy złotych miesięcznie, co jak na polską ligę nie jest wygórowaną pensją. Latem GKS z pewnością zarobi na Zubasie. Być może wróci temat jego transferu do Legii, ponieważ ze stołecznego klubu chce odejść Dusan Kuciak (27 l.). Po remisie z Bełchatowem piłkarze Lecha mają już cztery punkty straty do lidera. Kolejorz nie wygrał pięciu ligowych meczów z rzędu na własnym stadionie! W innych sobotnich spotkaniach Korona pokonała Ruch 2:1, a Widzew zremisował bezbramkowo z Zagłębiem. Emocji nie brakowało zwłaszcza w Kielcach. Drugi gol dla Korony padł po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym. Po zakończeniu spotkania trener Ruchu, Jacek Zieliński (52 l.), miał wielkie pretensje do sędziego Krzysztofa Jakubika (30 l.) z Siedlec. – Piłka nie zawsze jest sprawiedliwa – denerwował się szkoleniowiec Niebieskich.

Lewy, zrób to w kadrze! – mała odezwa do Roberta Lewandowskiego.

Reprezentant Polski zdobywał bramki dla mistrzów Niemiec w ośmiu ligowych meczach z rzędu, bijąc tym samym osiągnięcie Friedhelma Konietzki (+74 l.) z sezonu 1964/65. – Widać, że Robert jest w gazie. Do tej pory jego forma z Borussii nie przekładała się na występy w kadrze, ale teraz może się to zmienić – przewiduje w rozmowie z Faktem były reprezentant Polski, Andrzej Juskowiak (43 l.). Lewandowski ma na swoim koncie 19 goli w Bundeslidze i jest liderem klasyfikacji strzelców. W reprezentacji naszemu najlepszemu napastnikowi idzie jednak jak po grudzie. Ostatni raz trafił do siatki rywali w meczu Euro 2012 z Grecją. – W klubie Robert gra z dużo lepszymi zawodnikami. W reprezentacji jego współpraca chociażby z Ludo Obraniakiem nie wygląda zbyt dobrze. Ale z drugiej strony nie możemy Lewego całkowicie rozgrzeszać. Ma naprawdę wysokie indywidualne umiejętności i stać go na to, by regularnie zdobywać bramki dla reprezentacji. Oby przełamał się już z Ukrainą. Okazja jest znakomita – przekonuje Juskowiak.

RZECZPOSPOLITA

Duży tekst Stefana Szczepłka pt. „Polsko-niemieccy łącznicy”.

Niemcy od dziesięcioleci są piłkarską potęgą. Polacy mają swój wkład w jej budowę od początku XX wieku. Kwiatkowski, Michallek, Schlebrowski, Kapitulski, Niepieklo, Kelbassa – dobre polskie nazwiska, choć trochę zmienione. Co to za drużyna? Borussia Dortmund, mistrz Niemiec zachodnich z lat 1956 i 1957. Dziś Borussia jest mistrzem całych Niemiec. Bez Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka mogłaby nie zajść tak daleko. Różnica między graczami polskiego pochodzenia sprzed kilkudziesięciu lat a obecnymi polega z grubsza na tym, że dla tych obecnych Dortmund jest czasowym miejscem pracy. Tamci mieszkali w Niemczech od urodzenia, chociaż ich przodkowie w większości pochodzili z ziem polskich. Nie przyjeżdżali do Niemiec, żeby grać w piłkę, tylko do pracy, przede wszystkim w kopalniach i hutach Zagłębia Ruhry. A kiedy już skończyli szychtę i wrócili na powierzchnię, szli na piwo lub szukali innych rozrywek. Tworzyli drużyny, które stawały się klubami.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o Mroczkowskim i grze Widzewa فódź.

– Widzew wciąż pozostaje bez zwycięstwa w rundzie rewanżowej. Ale w sytuacji, w której drużyna z al. Piłsudskiego nie musi raczej martwić się o utrzymanie, punkty nie są chyba dla trenera Radosława Mroczkowskiego najważniejsze. O sobotnim meczu Widzewa z Zagłębiem Lubin można napisać wiele złego. Co prawda na trybuny stadionu przy al. Piłsudskiego w końcu wrócili kibice i świetnie dopingowali piłkarzy, ale ci nie dostosowali się do ich poziomu. Podobnie zresztą jak piłkarze Zagłębia. Mecz był przeraźliwie nudny, i to nie tylko dlatego, że nie padły gole. W spotkaniu Lecha Poznań z PGE GKS-em Bełchatów bramek też nie było, a emocji nie brakowało. W Łodzi żadna z drużyn nie stworzyła tak naprawdę 100-procentowej okazji do strzelenia gola, dobrych, składnych akcji też było niewiele, można je policzyć na palcach jednej ręki, i to nie na wszystkich. Szczery i krytyczny w ocenie gry swojej drużyny był فukasz Broź: – Zagłębie nastawiło się na grę z kontry, więc ciężko było coś zrobić. My byliśmy bardzo statyczni, szczególnie w drugiej połowie. Mało było ruchu, wyjść na wolne pole. Każdy chciał startować z miejsca, wziąć piłkę i jechać. Dlatego dopiero pod koniec udało nam się stworzyć dwie okazje, po których mogliśmy coś strzelić. Nie były to jednak klarowne sytuacje. One wynikały nie z zespołowych akcji, ale z wygranych indywidualnych pojedynków. Tego potrzeba więcej, zwłaszcza na skrzydłach. Tymczasem dziś klepaliśmy sobie piłkę, czekając, aż coś się zdarzy – oceniał kapitan Widzewa.

Piłkarze Śląska obrażeni na dziennikarzy.

Ciułając punkt po punkcie, wrocławianie mają już tyle samo „oczek” co trzecia w tabeli Polonia Warszawa. O sportowej sile mistrzów Polski nie świadczy to jednak na pewno. Świadczy raczej o słabości ligi oraz o tym, że ostatnie miejsce na podium dostępne jest nawet dla zespołów prezentujących nierówną formę i przeciętność piłkarską. rocławskich zawodników te słowa pewnie zirytują, bo są wyraźnie zmęczeni krytyką. Jeszcze przed meczem z Podbeskidziem skrzydłowy Waldemar Sobota narzekał, że choć Śląsk nie przegrał siedmiu meczów z rzędu, to wszyscy wieszają na nim psy. Już po spotkaniu z dziennikarzami nie chcieli rozmawiać ani Sebastian Mila, który zmarnował karnego (wymknął się ze stadionu bocznym wyjściem), ani strzelec gola فukasz Gikiewicz, który wymówił się ważnym telefonem. Prawda jest jednak taka, że w meczu z Podbeskidziem gospodarze w miarę poprawnie prezentowali się w pierwszej połowie. Jednak byli nieskuteczni. Najbardziej Sebastian Mila, który w 31. minucie wykonywał rzut karny, ale piłkę po jego strzale obronił Richard Zajac.

SPORT

Ruch Chorzów ma pretensje do arbitra po ostatnim meczu.

Po porażce w Kielcach piłkarze i trenerzy z Chorzowa mieli ogromne pretensje do arbitra. Ich zdaniem sędzia wypaczył wynik meczu. Ty nieudaczniku, za co ten karny” – miał krzyczeć trener Jacek Zieliński. – Sędzia wypaczył wynik meczu. Ja na pewno nie faulowałem – zarzekał się Marcin Malinowski, po którego interwencji arbiter Krzysztof Jakubik z Siedlec podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Paweł Golański.

Górnik Zabrze chce organizować… Euro 2020.

Niedawno Komisja Sportu i Turystyki zarekomendowała Stadion Śląski, ale na ten pomysł wpadł także Górnik Zabrze. Najpierw z pismem do PZPN wystąpiła Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza. Teraz list do siedziby PZPN-u w tej sprawie zawiózł prezes Górnika Artur Jankowski. Na razie budowane są trzy trybuny, jeśli Zabrze zdąży zbudować czwartą – będzie miał 32 tysiące. To wystarczy, żeby zgłosić się do wyścigu o imprezę. Wybór ma nastąpić we wrześniu 2014 roku. Pamiętajmy jednak, że w lutym PZPN podjął decyzję, że jako kandydata zgłosi stadion warszawski, a Euro 2020 ma generalnie odbywać się na jednym stadionie w jednym kraju.

DZIENNIK POLSKI

Małecki po meczu z Pogonią zapowiada: Będziemy jeszcze lepsi.

Powoli zaczyna Pan wyrastać na króla asyst w Wiśle.
– Spokojnie. Ważne, że wygraliśmy bardzo ciężki mecz. Zdobywamy bramki, punkty. Tracimy mało goli. Nasza gra wygląda przy tym coraz lepiej, więc przede wszystkim z tego powinniśmy się cieszyć.

Widać wyraźnie, że przy waszych akcjach ofensywnych szuka Pan cały czas kolegów, którym można podać piłkę.
– Jesteśmy drużyną. Nie ma w niej „świętych krów”. Każdy z nas pracuje dla zespołu, stara się zrobić wszystko, żebyśmy wygrywali. Myślę, że widać wyraźnie, że jeden walczy za drugiego.

Zgodzi się Pan, że lepiej z Pogonią zagraliście w pierwszej połowie, kiedy bardziej dominowaliście nad rywalem?
– Nie do końca. Z perspektywy boiska wydaje mi się, że lepiej wyglądaliśmy po przerwie. A już na pewno mieliśmy więcej sytuacji do strzelenia bramek. Jeśli natomiast chodzi o pierwszą część, to uważam, że źle weszliśmy w ten mecz. Pogoń mogła prowadzić już w pierwszych dziesięciu minutach. Nie wiem, czego zabrakło nam na początku. Może trochę koncentracji. Na szczęście później uspokoiliśmy już naszą grę. Generalnie byliśmy o te dwie bramki lepsi.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Sylwester Cacek: Możemy przenieść Widzew do innego miasta

Pana syn miał budować wielki Widzew. Nie ma go już w zarządzie. Nie sprawdził się?
– Mój nauczyciel używał często powiedzenia: mądry pomyśli, a głupi powie. Reprezentujemy jednych i drugich. Kibice, którzy są rozsądni, nie wypowiadają się na forach na ten temat. Pozostali często kierują się emocjami albo czytają bez zrozumienia, bo jednak według badań 50 procent ludzi czyta bez zrozumienia. I potem wyciągają takie wnioski. Mateusz przychodził do klubu, żeby zajmować się zupełnie innym obszarem niż sport. Ale to za jego czasów zaczęło się odświeżanie zespołu, powstał system skautingu i pełen opis oprogramowania do tego systemu. Jeśli zostanie wdrożony, Widzew będzie dysponował jednym z najlepszych narzędzi w Polsce do szukania talentów, planowania szkolenia, do przeprowadzania selekcji. Ludzie z firmy informatycznej w Nyonie powiedzieli nam, że podobnym narzędziem dysponuje tylko federacja angielska, i to w mniejszym zakresie. Już dziś nie ma przypadku w tym, kto przychodzi do klubu. W przyszłości Widzew nie będzie praktycznie gubił talentów choćby z własnego regionu. Nie możemy zatrudnić całej armii skautów. Musimy zyskać przewagę i działania mojego syna do tego zmierzały.

Nie był przez lata odbierany pozytywnie przez kibiców.
– Zrobił więcej, niż się wydaje. Zarzucano mu, że zwolnił Czesława Michniewicza. A Michniewicz nie realizował tego, co sobie zakładaliśmy. Mateusz bardzo się zaparł, nawet powiedział przewodniczącemu rady: „Albo ja, albo Michniewicz”. Ja chciałem trenera zostawić, to była Mateusza decyzja. Powiedział, że jest odpowiedzialny za budowanie drużyny i chciał innego szkoleniowca. A Radosław Mroczkowski dużo pracował przy tym systemie, będąc jeszcze w Młodej Ekstraklasie. Zresztą Mateusz się uodpornił na różnego rodzaju ataki.

I akurat wtedy, kiedy się uodpornił, odszedł? Skąd ta zmiana?
– Stąd, że niedługo być może nie będzie nas w Widzewie albo Widzewa nie będzie w Łodzi. Lokalne środowisko musi załatwić między sobą swoje sprawy. Jeśli będzie tak jak do tej pory, nie mamy zamiaru angażować się na dłuższą metę.

Rozmowa z Radkiem Majewskim przed zgrupowaniem kadry.

Pamięta pan, ile ma występów w reprezentacji Polski?
– Pamiętam. Osiem.

A ile z nich było dobrych?
– Cóż, trudno stwierdzić. Prawda jest taka, że w kadrze nie zdążyłem jeszcze zaistnieć na poważnie. Zazwyczaj pojawiałem się jako rezerwowy i tylko w meczach towarzyskich. Dwa razy udało mi się wyjść w pierwszym składzie, w pozostałych spotkaniach dostawałem po 15, 30 minut. Gola żadnego nie strzeliłem, nie przypominam sobie nawet bym miał jakąś sytuację strzelecką. Zawsze czegoś brakowało, bym regularnie przyjeżdżał na zgrupowania.

Teraz powinien się pan cieszyć podwójnie. Nie dość, że pan wrócił, to od razu na mecze o punkty.
– Wszyscy dookoła mówią o tych meczach. zagramy na Stadionie Narodowym, dla kompletu kibiców – to wszystko podwójnie mnie motywuje. Ale z drugiej strony nie ma to większego znaczenia. Dla każdego meczu – niezależnie czy jest sparingiem, starciem ze słabym trzecioligowcem czy spotkaniem o mistrzostwo – podchodzę z takim samym zaangażowaniem. Bo jak słabo zagrasz w meczu towarzyskim, trener nie wystawi cię w grze o stawkę. Tego zostałem nauczony.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama