Okoński ostro o Rumaku: – Jak nie ma papierów na trenera, to najważniejszy mecz gra z Bełchatowem

redakcja

Autor:redakcja

16 marca 2013, 14:46 • 6 min czytania

– Już słyszę, jak wszyscy przypominają, że Bełchatów zabrał dwa punkty na Legii, że zremisował też z Wisłą. No, i powtarzają, że tak naprawdę to dobra drużyna. Widzi pan, a ja myślałem, że najsłabsza, bo przecież ostatnia! A potem, jak im nie wyjdzie, to będą pieprzyć, że rywal się zaangażował i walczył. Ja nie wiem, to z kim my chcemy wygrywać? – mówi przed dzisiejszym meczem Lecha Mirosław Okoński, legenda Poznania. Zadzwoniliśmy do niego przed chwilą po kilka zdań odnośnie drużyny trenera Rumaka, a wyszła z tego naprawdę mocna półgodzinna rozmowa.
Trener Mariusz Rumak mówi po raz kolejny: „Mecz z GKS-em Bełchatów jest najważniejszym, odkąd pracuję w Lechu”. Nie przesadza trochę?
Najważniejszy? Najważniejszy?! Co to w ogóle jest za powiedzenie? Proszę wybaczyć, ale ja tego nie rozumiem. Wicelider gra u siebie, na dużym stadionie, przyjeżdża ostatni zespół w tabeli, a dla niego to jest najważniejszy mecz w karierze? A te ostatnie porażki, z Legią, Jagiellonią, Śląskiem i Polonią to jakie były? Nieważne? Teraz przyjeżdża do nas Bełchatów, a my się będziemy na nich niesamowicie spinać jak na Barcelonę – świetne, naprawdę. Niech zagrają normalnie, bez cudowania. Na wyjeździe mogą wygrać dziewięć meczów, a u siebie w tym sezonie wygrali dwa. Przecież to jest kompromitacja! Idę dziś na mecz, ale idę bo idę… Nie, no, najważniejszy mecz… Już chociaż Rumak mógł powiedzieć, że gra o swoje „być albo nie być”.

Okoński ostro o Rumaku: – Jak nie ma papierów na trenera, to najważniejszy mecz gra z Bełchatowem
Reklama

Chodziło mu o to, że to ostatni moment, żeby przełamać się w Poznaniu. Jak nie teraz, to kiedy?
Jak się nie ma papierów na trenera, to najważniejszy mecz w życiu rozgrywa się z Bełchatowem. Ja rozumiem, że GKS urwał punkty Legii, ale takie gadanie to po prostu śmiech na sali. A te następne mecze, to co? Już nieważne? Przejdziemy je?

Dlaczego twierdzi pan, że Rumak nie ma papierów?
Ja już tam nie wiem, może i ma… Ale niech pan spojrzy w jego kartotekę jako piłkarza. Przecież to mówi wszystko! Pan zna tego trenera, co Jagiellonię prowadzi? No, to jest trener, co umiał piłkę kopać, co dla polskiej piłki trochę zrobił i teraz może zawodnikom coś przekazać. Jaga jest jaka jest, też przegrała trochę meczów u siebie, wyniki zrobiła na wyjazdach, ale… Ten zespół przynajmniej prowadzi człowiek, który potrafił grać w piłkę. Albo taki Nawałka – piękna kariera w Wiśle, piękna w reprezentacji, a jaki zespół zrobił z tego Górnika! No, a my mamy Rumaka…

Reklama

Lech chwalony jest mocno za transfery Hamalainena i Teodorczyka. Pan też jest optymistą co do tej dwójki?
A niech sobie robią transfery, jakie chcą. Teodorczyk? Fajnie, nie ma sprawy, ale mniej najbardziej szkoda Ślusarskiego. To był jesienią najważniejszy piłkarz, najwięcej goli strzelił. Pewnie, że zmarnował kilka sytuacji, ale powinien mieć trenera, który mu to wszystko pokaże. Był w klubie Juskowiak, to i Lech po trzy gole strzelał w meczu, a teraz ile strzeli? Jednego, czasem dwa. Kto ma dzisiaj stać z pasem nad tymi napastnikami? Tak ciężko było Andrzeja zatrzymać? Co, pewnie problemy w klubie jakieś… Ja w ogóle nie wiem, gdzie się podziało to zaufanie do byłych piłkarzy, którzy grali w Lidze Mistrzów. Albo mieliśmy młodego i zdolnego chłopaka, Bereszyńskiego, który przeszedł do Legii. I mam pytanie do klubu – jakim prawem?! Kibice się denerwują, mają pretensje do piłkarza, ale gdzie on miał do cholery pójść? Do Podbeskidzia, Piasta? A może do Bełchatowa? Poszedł tam, gdzie są perspektywy. Tam, gdzie nauczy się czegoś od trenerów. Ale może jak już się nauczy, to wróci do Lecha, jak ja kiedyś.

Pan go rozumie, nie ma pretensji?
Nie mam, bo Lech nie chciał z nim podpisać umowy. To w ogóle była największa głupota, jaka mogła się w klubie wydarzyć! On nie ma 30 lat, tylko 19 i stwierdził, że w Legii nauczy się więcej. Pytanie brzmi, dlaczego jednak nie u nas? No, ale skoro my wypuszczamy w takim wieku piłkarzy do innych klubów, to co się dziwić? Mógł być młody, dobry chłopak, a zamiast niego ściągniemy jednego Murzyna, drugiego, trzeciego, a potem jeszcze Serba.

Drażnią pana obcokrajowcy w Lechu?
Nie, niespecjalnie mnie obchodzą. Mamy swoich dobrych piłkarzy, ale na nich nie stawiamy. Co chwila są jakieś sparingi, ale zamiast wtedy dać im szansę, wpuszcza ich się na kwadrans. Brawo, naprawdę. Jednak najbardziej szkoda mi kibiców. Biedni co tydzień marzną, jeżdżą za tą drużyną, a ta potem przegrywa u siebie cztery mecze przegrywa z rzędu. To jest skandal w biały dzień! Ale ukłony dla nich, że im się w ogóle chce jeździć. Ja dzisiaj na mecz pójdę, ale… Czasem, jak patrzę na tę grę, to po 25 minutach chce mi się rzygać. Ł»adnej taktyki, żadnego pomysłu i zero walki. Dramat!

To po co pan idzie? Można zostać w domu, w cieple wypić piwko i włączyć ciekawszy mecz.
Pewnie, że mógłbym obejrzeć mecz w telewizji, wypić piwko i zapalić papieroska. Tym bardziej, że z komunikacją to tam jest wielki problem, żeby samochodem jakoś dojechać. Ale pójdę sobie na spokoju obejrzeć… Już się zdarzało, że patrzyłem na Lecha przez 45 minut, a tam zero akcji, zero zaangażowania. Kompletnie nic. Aha, i jeszcze wynik. 0:2… Już słyszę, jak wszyscy przypominają, że Bełchatów zabrał dwa punkty na Legii, że zremisował też z Wisłą. No, i powtarzają, że tak naprawdę to dobra drużyna. Widzi pan, a ja myślałem, że najsłabsza, bo przecież ostatnia! A potem, jak im nie wyjdzie, to będą pieprzyć, że rywal się zaangażował i walczył. Ja nie wiem, to z kim my chcemy wygrywać? Przecież mamy jeszcze mecze ze Śląskiem i Legią na wyjeździe.

Na wyjazdach Lechowi idzie akurat bardzo dobrze.
Miałem ostatnio jedno spotkanie i zadałem pytanie: czy nie lepiej byłoby podpisać umowę z klubami i wszystkie mecze rozgrywać na wyjazdach? Myślę, że byłoby im łatwiej. Przecież my przegraliśmy teraz cztery mecze u siebie! To jest dwanaście punktów, tak? Cztery razy trzy… No, dwanaście! Gdybyśmy te punkty mieli, to byśmy zdecydowanie prowadzili w lidze. A tak, gramy mecze u siebie, przegrywamy je i nie jesteśmy liderem. Gra przed własną publicznością powinna być dla nich prestiżem.

Może presja plącze im nogi?
Presja, jaka presja? Proszę bardzo, niech idą grać w Warcie, przyjdzie na stadion trzy tysiące ludzi i po problemie. Ja mam w pamięci najpiękniejsze mecze, które grałem na swoim stadionie. Bilbao, Liverpool, do dzisiaj mam zdjęcia, a na tych zdjęciach czarno. Wie pan, dlaczego? Bo ludzi tyle było! Ta presja to powinna ich podniecać, nakręcać, bo wiedzą, dla kogo grają. A oni się tego boją, bo przyjedzie Legia? Albo Śląsk? To śmieszne. Presję to ja mogłem czuć, kiedy z Lechem graliśmy przy pełnym stadionie na Łazienkowskiej, ja chwilę wcześniej wróciłem z Legii i zaraz strzeliłem jej gola na 1:0. I problemu w tym nie widziałem!

Coś się panu w obecnym Lechu w ogóle podoba? Trener zły, taktyka zła, piłkarze też średni…
Rumak jest przede wszystkim bardzo niesympatyczny dla mediów. Oglądam go w telewizji i widzę, że jest niemiły i strzela fochy, ale nie wiadomo, do kogo. Kiedyś mocno narzekałem na Bakero, a przecież Rumak był jego asystentem i po nim przejął drużynę. Taka sama szkoła. Zresztą, wie pan, gdzie dziś jest Bakero, prawda? (śmiech) Rumak powinien podnieść publiczność na duchu, dodać otuchy, może przekazać trochę miłości, ale on nie ma nic do powiedzenia… Mamy takiego piłkarza, Tonew się nazywa. Bardzo dobry, super i w ogóle ekstra. Zszedł ostatnio z boiska, choć nie grał źle, to wszedł w jego miejsce chłopak, co nawet pierdnąć dobrze nie umie! Ale Rumak zamiast wziąć Tonewa na rozmowę, wszystko wyjaśnić, zaczął wygadywać w prasie, że ten mu ręki nie podał. A kogo to kurwa interesuje? Przepraszam, że tak mówię, ale się zdenerwowałem…

Miał pan powiedzieć, co się panu w Lechu podoba.
Wiele rzeczy jest poukładane, elegancko to wygląda. Do samego Rumaka też jakoś specjalnie nic nie mam. Boję się tylko, że obudzimy się po meczu z Legią ze stratą dziesięciu punktów…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama