Pieniądze podnoszone z boiska? Zwykłe oszustwo…

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2013, 12:54 • 4 min czytania

Wspólny głos kibiców: nie płacić piłkarzom za to, że są, tylko płacić im za wyniki! Wszyscy powtarzają: mniejsze sumy gwarantowane, większe do podniesienia z boiska! System motywacyjny, zamiast kontraktów gwarantowanych. „Tak robią w Viktorii Pilzno i mają tam wyniki!” To piękne hasła, niestety utopijne. Bo za tymi hasłami póki co nie kryje się wiele więcej, jak tylko oszustwo. Rok w rok piłkarze są oszukiwani i rok w rok przekonują się, że jeśli nie zapewnią sobie wypłaty pt. „czy się stoi, czy się leży, trzydzieści tysięcy się należy”, to w praktyce nie zapewnią sobie zupełnie nic.
Wysokie premie zamiast wysokich wypłat… Skoro właśnie w tę stronę ma iść wynagradzanie zawodników, to PZPN i wszystkie jego komórki – w tym Komisja Licencyjna – powinny na równi traktować niewypłacone pensje, jak i niewypłacone premie. Tak jednak nie jest: zawodnik ma prawo złożyć wniosek o rozwiązanie kontraktu, jeśli klub nie zapłaci mu trzech kolejnych pensji, ale nie może tego zrobić, jeśli przez pół roku nie dostał ustalonych wcześniej premii (nawet jeśli premia swoją wysokością przekracza miesięczne „zwykłe” zarobki). To bez sensu. Efekt jest taki, że piłkarze chcą mieć zarobki wpisane „na sztywno” i trudno im się dziwić, skoro właściwie tylko te zarobki są tak naprawdę chronione.

Pieniądze podnoszone z boiska? Zwykłe oszustwo…
Reklama

Wyobraźmy sobie sytuację: przychodzi zawodnik do klubu X.
– Damy panu miesięczną pensję w wysokości czterech tysięcy złotych.
– Ale dlaczego tak mało?!
– Ponieważ za każdy wygrany mecz, w którym pan zagra, dostanie pan dodatkowe 20 tysięcy, a jeśli drużyna zajmie miejsce w pierwszej trójce, to jeszcze dorzucimy 20 tysięcy za każdy miesiąc!

Zawodnik sobie liczy: – W trójce powinniśmy być, wygramy w sezonie jakieś piętnaście meczów, co mi daje 300 tysięcy złotych plus premia za podium kolejne 240 tysięcy… Do tego czwórka miesięcznie…

Reklama

– Zgadzam się!

A później premii klub mu nie wypłaca, za to płaci pensję. Cztery tysiące zamiast – wedle obliczeń – jakichś pięćdziesięciu. I piłkarz ma związane ręce. Może tylko zgrzytać zębami.

Za chwile licencje, pierwszy etap. Jeszcze nieco ponad dwa tygodnie. Do końca marca kluby muszą złożyć dokumentację.

„Przegląd Sportowy” poinformował, że Wrocław zasilił kasę Śląska Wrocław kwotą dwóch milionów złotych. Jest tam następujący fragment: „Te środki Śląsk powinien wydać na pensje za styczeń oraz na bieżącą działalność – mówi sekretarz miasta Włodzimierz Patalas. O tym, kiedy zawodnicy dostaną pensję za luty, na razie cisza. Raczej trzeba im zapłacić szybko, bo do 31 marca należy złożyć dokumenty licencyjne uprawniające do gry w lidze w przyszłym sezonie. Wymogi są jasne: na koniec marca klub nie powinien mieć żadnego zadłużenia w ZUS, Urzędzie Skarbowym i wobec zawodników”.

To nie jest prawda. Komisja Licencyjna będzie sprawdzała, czy Śląsk ma zamknięty rok 2012, czyli czy zapłacił piłkarzom pensję grudniową. Styczniowa i lutowa nie będzie miała najmniejszego znaczenia. Ale pal licho. Dalej można się dowiedzieć, że Śląsk zalega jeszcze z wypłatą około 4 MILIONÓW ZفOTYCH premii (gdzie jest bezkompromisowy redaktor Kołtoń?). Problemy z wypłacaniem premii mają też inne kluby. Tak jak Śląsk nie rozliczył się za mistrzostwo, tak Ruch Chorzów nie rozliczył się z zawodnikami za wicemistrzostwo, Lechia Gdańsk też ma zaległości sięgające poprzedniego sezonu. Można wymieniać dalej: pół ligi boryka się z tym samym. Polskie kluby obiecują zawodnikom premie, a później ich nie tyle miesiącami, co latami nie wypłacają. Kibice żądają motywacyjnego systemu płac, ale piłkarze już takich wirtualnych motywacji mają po dziurki w nosie. Drugi (trzeci, czwarty, piąty) raz nie dadzą się oszukać.

Dopóki pieniądze wywalczone na boisku będą wedle piłkarskiego prawa mniej istotne niż pieniądze „wywalczone” przy podpisywaniu umowy – trwać będzie patologia. Dlatego Komisja Licencyjna powinna dokładnie sprawdzać, czy kluby wypłaciły PREMIE. Co do jednej.

A jeśli nie? Trzeba zadać proste pytanie prezesom: skoro nie stać cię na wypłacanie premii, to po co je obiecujesz? Piłkarze mają wysokie kontrakty. Powinni starać się grać z całych sił w ramach tego wynagrodzenia, nie robią żadnej łaski. Na pytanie zawodników, jaką dostaną premię za mistrzostwo kraju, można odpowiedzieć: – Nie dostaniecie żadnej, płacimy wam za jak najlepszą grę stałe sumy, miesiąc w miesiąc… Jest to uczciwe postawienie sprawy. Oczywiście prezes ma prawo uznać, że dodatkowa motywacja jest niezbędna. Tylko że dodatkowa motywacja musi mieć pokrycie w budżecie. Jeśli masz nadwyżkę, wypłacaj premie: jak w każdej normalnej firmie. Jeśli jednak obiecujesz premie będąc bankrutem – to jesteś nie tylko bankrutem, ale też skończonym idiotą.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama