Właśnie mija pół roku, odkąd Maciej Makuszewski wyjechał z Polski na podbój Europy. Sześć miesięcy jest już chłopak w Tereku i – ujmijmy to delikatnie – szału nie ma. Od gościa, który z naszej Ekstraklasy wyjeżdżał ze statusem wschodzącej gwiazdy (można się z tym nie zgadzać, ale tak wtedy było) oczekujemy więcej, niż uzbieranych w lidze łącznie… 90 minut.
Ł»e Makuszewski w Tereku może mieć poważne problemy, pokazał pierwszy wiosenny mecz ze Spartakiem Moskwa. Rybus w pierwszym składzie, Komorowski jako rezerwowy, a Makuszewski kilka metrów wyżej. Na trybunach… A przecież, jeśli jesień dla byłego piłkarza Jagiellonii była stracona, to jedynym momentem, kiedy mogło się coś zmienić była właśnie zimowa przerwa.
Z tego, co obiło nam się o uszy, w minionej rundzie sporo zastrzeżeń do Polaka miał przede wszystkim trener Stanisław Czerczesow. O słabą grę w defensywie i braki taktyczne, z czym niespecjalnie się krył w szatni. Nie dość więc, że Maciek musiał zmierzyć się z nowym otoczeniem, to i na dzień dobry z kilkoma gorzkimi słowami ze strony szkoleniowca. Dlatego tak niewiele grał – przychodził w miejsce kontuzjowanego Rybusa, ale zanim zdążył wywalczyć sobie pierwszy plac, Rybus już wyzdrowiał.
– Czerczesow miał do Makuszewskiego pretensje o braki taktyczne i to mogło Maćka paraliżować w grze – mówi Mariusz Piekarski, menedżer zawodnika. – W Tereku wymagali od niego, żeby grał inaczej niż w Jagiellonii. Wiadomo, jak to jest w Polsce: niepotrzebne wybijanie na uwolnienie, kopanie piłki na ślepo do przodu. Tam położono nacisk na większą odpowiedzialność za grę i nie pozbywanie się futbolówki w głupi sposób. Ł»eby zamiast biegać za piłką, to biegał z piłką.
Piekarski przekonuje jednak, że dziś już jest znacznie lepiej, niż było tuż po transferze. Rozmawiał ostatnio z Czerczesowem, ten chwalił Makuszewskiego za postawę na treningach, że wciąż się rozwija… Ale co z tego, skoro w pierwszym meczu nie zmieścił się nawet na ławce? A do końca ligowego sezonu pozostało już tylko dziesięć kolejek.
– Ale zostaje jeszcze Puchar Rosji, a tam w ćwierćfinale Terek gra z Rostowem. W 1/8 finału z Lokomotiwem Makuszewski grał od początku, zostawił po sobie dobre wrażenie. Na tyle dobre, że niedługo potem wyszedł w pierwszym składzie w lidze, na prestiżowy mecz z Anży. Wtedy też wyglądał nieźle. A jak już byłem pewny, że to był ten występ na przełamanie, że wreszcie zaskoczył, to nabawił się kontuzji. I wszystko się rozpłynęło – dodaje Piekarski.
A teraz Makuszewskiemu pozostaje tylko czekać na kolejną szansę…