Spotkanie dwóch typowych przeciętniaków to najgorszy możliwy scenariusz na koniec kolejki. Ani to nie ściągnie tłumów na trybuny (spodziewamy się pustek jak w Bełchatowie), ani przed telewizory, bo Razacka Traore już nie ma, więc jedynym zawodnikiem, który jako tako potrafi kopać piłkę, a nie tylko skupia się na uszkadzaniu przeciwnika, jest w obu drużynach Michał Janota. Czyli zawodnik, któremu dzisiejszy przeciwnik zalazł za skórę. I to chyba najbardziej w karierze. Kiedy jedną nogą znalazł się w Lechii…
Zresztą, już te pierwotne warunki nie były wysokie, a co dopiero po renegocjacji. Wsiadłem do pociągu i nagle dzwoni menedżer. Mówi, że na Polonii Warszawa, z którą też rozmawiał, poszła plotka, że jestem nieprzygotowany… Jeden człowiek z Lechii zaczął opowiadać, że się zapuściłem, że kiepsko wyglądam, więc dzwonię do Kafarskiego i mówię:
– Halo, nie chcieliście rozgłosu, a teraz sami po mnie jedziecie.
– Gdzie? Jak? My jedziemy?
– Człowiek, który pracuje w waszym klubie robi mi złą opinię w innym.
– Nie, nie, on u nas wcale nie pracuje…
I takie tam „bla, bla bla”. W ciemno wróciłem do Holandii, zadzwoniłem do Marca Overmarsa, który pracował w Go Ahead Eagles i praktycznie w ciemno podpisałem kontrakt.
To tylko nieliczne cytaty z obszernego wywiadu, którego Janota udzielił Weszło po podpisaniu Korony. Niedługo później zaczął udowadniać, że Lechia DELIKATNIE się pomyliła. Grał efektownie, pokazał, że potrafi prosto podać, dokładnie dorzucić, ładnie uderzyć z wolnego i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie… liczby. Czyli odwieczny problem utalentowanych polskich piłkarzy. Jeśli nas wzrok nie myli, Michał, uchodzący za najlepszego piłkarsko zawodnika Korony (!) strzelił w tym sezonie jednego gola (w pucharze) i zaliczył jedną asystę (z Zagłębiem). Łatwo można policzyć, że od października, czyli przez prawie pół roku nie trafił do klasyfikacji kanadyjskiej. I jak na nasz gust, jest to statystyka kompromitująca. Wróć… Tego nawet statystyką nazwać nie można.
Podobny problem jak Korona z Janotą ma Lechia z Mateuszem Machajem. Tyle że on akurat jest kreowany na zbawcę Gdańska tak mniej więcej od upadku Muru Berlińskiego i mimo że od czasu do czasu jednak asystuje, to generalnie kompletnie zawodzi, jeśli chodzi o samą grę. Przed każdą kolejną rundą dziennikarze powtarzają pytania – czy Machaj w końcu się obudzi? „Tak, to będzie runda Machaja” – pewnie odpowiadają trenerzy. I co? Efekt taki, że ani przy Traore Mateusz nie potrafił się pokazać, ani nawet po jego odejściu. Jeśli ktoś jeszcze liczy, że ten chłopak faktycznie weźmie odpowiedzialność za wyniki Lechii, to powinien – jak mawia Zbigniew Boniek – wziąć koło i walnąć się w czoło.
To samo powinni zrobić inni trójmiejscy kibice, którzy wpadli właśnie w ekstazę po powrocie do kadry meczowej Adama Dudy. Czyli wychowanka uchodzącego za jednego z najbardziej utalentowanych. W jego przypadku, jak przy Janocie, znowu będziemy bezlitośni i rzucimy okiem na „numery”.
– rocznik 1991
– 9 meczów w Ekstraklasie
– 0 goli.
Coś jezcze?
CO NAS ZASTANAWIA: Kilka razy zastanawiało nas, co pokaże Machaj. Potem przestaliśmy się łudzić, że pokaże cokolwiek. Teraz ciekawi nas, czy Duda udowodni, że Trójmiasto ma rację, pokładając w nim aż takie zaufanie. W juniorach bramki ładował hurtowo, ale o tym, że nie ma to przełożenia na dorosłą piłkę, tym bardziej w Polsce, nie musimy nikogo przekonywać.
JAK BĘDZIE: Korona zajedzie Lechię, ale ta psim swędem zdoła wywalczyć remis. Będzie 2:2 po dwóch golach Janoty, jednym Dudy i jednym Machaja. Tak to jest, kiedy Weszło kogoś krytykuje. Wtedy mobilizacja na całego. Mimo że kurs na bramkę Janoty powinien być taki, jak przy tym, że Kręcina zostanie wybrany na papieża.
PRZEDMECZOWY KOMENTARZ: RYSZARD TARASIEWICZ
Czy pana zdaniem od którejś z tych drużyn można wymagać więcej niż środek tabeli? Potencjał pozwala myśleć o wyższych celach?
Trudno powiedzieć i nie uciekam od odpowiedzi, tylko ta liga jest tak nieprzewidywalna. Nie tylko Korona i Lechia, ale większość zespołów raz wygrywa, raz remisuje, raz przegrywa. To jest właśnie najbardziej smutne – ten brak regularności. Nie widać stylu wyrobionego przez 7-8-9 miesięcy pracy.
Lechia i Korona to dwa kompletnie różne style, ale widzi pan jakieś podobieństwa?
Większość zespołów, wchodząc na odprawę, słyszy: „gramy na zero z tyłu”, czyli przekaz jest jasny. A jeżeli mamy dwa równorzędne zespoły, to dlaczego grać męczący futbol? A patrząc na dzisiejszy mecz, Lechii na pewno bliżej do słowa „piłka nożna”. Korona obrała inny styl, pasujący do filozofii Leszka Ojrzyńskiego.
W Polsce chyba nadużywamy przymiotnika „utalentowany” skoro za takich uchodzą Mateusz Machaj i Michał Janota. Zachwycamy się przeciętniakami?
Co mi się podoba u Machaja – procentowo to w 60% ofensywny pomocnik, a w 40% defensywny. Od Janoty, przy jego dynamice, swobodzie dryblingu, na pewno można oczekiwać, żeby częściej straszył bramkarzy. Trzeba się zastanowić, czy ten zawodnik za bardzo nie „wpadł” w system Korony. Zamiast kreować grę, skacze na plecy przeciwnika lub łapie go za koszulkę. Ale zgadzam się z panem. U nas po jednym, czy maksymalnie dwóch meczach staramy się kreować bardzo dobrych piłkarzy. Mamy deficyt gwiazd i w każdym zespole próbujemy kogoś znaleźć.
POCZTÓWKA Z PRZESZŁOŚCI:
Rok 2001, mecz Legii z Ruchem. Aleksandar Vuković walczy o piłkę z Łukaszem Surmą.
BUKMACHERKA:
Która drużyna jako pierwsza zdobędzie bramkę w EXPEKT >> .
Podwójna szansa. Sprawdź kursy w BETCLIC >>
Typuj wynik spotkania 1×2 w BET-AT-HOME >>
Margines zwycięstwa w COMEON>>.





