Czerwona Miedź wywozi remis. W Łodzi zimno, biało i nijako

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2013, 18:46 • 4 min czytania

Za nami dzień drugi zmagań z pierwszą ligą i musimy przyznać, że póki co wychodzimy z tego starcia zwycięsko. Choć nie jest łatwo, mróz szczypie w oczy, a gra piłkarzy momentami przypomina ping-pong rozgrywany na gigantycznym, oblodzonym stole – obejrzeliśmy kolejne dwa mecze na tym poziomie i wciąż oddychamy. Dzisiaj pojawiliśmy się w Łodzi na ŁKS-ie oraz obejrzeliśmy w Orange transmisję z Łęcznej, gdzie Bogdanka przy ogłuszającym dopingu 350 fanów, głównie rodzin piłkarzy, zmierzyła się z Miedzią.
Wnioski? Przede wszystkim na wstępie należy odtrąbić ogromny sukces organizacyjny. Choć wielu narzeka na folklor i brak profesjonalizmu bijący z tych rozgrywek, mimo ogromnych opadów śniegu, determinacją i uporem kibiców oraz ochotników, udało się doprowadzić do rozegrania wszystkich meczów w tej kolejce. Najciekawiej wyglądał chyba stół w Łodzi, gdzie odśnieżono jakieś 30% boiska, resztę pozostawiając ślepemu losowi. Skoro już od ŁKS-u zaczęliśmy – mecz stanowił znakomity argument, by młodzież szkolić nie tylko na sztucznych murawach. Po młodych chłopcach wypożyczonych z SMS-u widać było, że technicznie potrafią o wiele więcej, niż jesienny łódzki zaciąg z Więzikiem, Brudem i Cyziem na czele, ale na oblodzonej murawie mogli pokazać dokładnie tyle co inni nieźli jak na ten poziom ligi gracze pokroju Fonfary, czy Pitrego z Katowic. Nieźle opisał całość właśnie Fonfara w rozmowie z Rafałem Kędziorem z Orange Sport – piłka śmigała z jednej strony na drugą, a składnych akcji było jak na lekarstwo. Tenis stołowy na dużej przestrzeni. To dobry opis całego spotkania. O zwycięskiego gola lepsi byli Gieksiarze i po meczu bez historii wywieźli ważne trzy punkty (jednocześnie odskakując wszystkim najpoważniejszym konkurentom w walce o utrzymanie, od słabiutkiej Polonii Bytom, po znajdującą się ponad strefą spadkową Sandecję).

Czerwona Miedź wywozi remis. W Łodzi zimno, biało i nijako
Reklama

Bytom – trzymał się dzielnie. Do 53. minuty Jacek Trzeciak mógł sobie pogratulować zdolności alchemicznych i przemienienia czarnego złota w to nieco bardziej błyszczące. Oczywiście przesadzamy, ale wywieźć remis z Niecieczy – to byłoby coś! Potem jednak zawodnicy Termaliki leniwie się przeciągnęli, ziewnęli, zakasali rękawy i w dziesięć minut strzelili trzy gole. Niczym dobra kombinacja bokserska. Polonia mogła już jedynie pozbierać nieliczne pozostałości po zębach z ringu i zawinąć się z powrotem do Bytomia. Dodalibyśmy jeszcze – przygotowywać się pod drugą ligę…

Kolejarz z GKS-em Tychy wygrał 2:1, mecz chyba – podobnie jak ten w Łodzi – bez większej historii. Nie widzieliśmy, a niestety w Stróżach ponoć nie wpuszcza się aktualnie żadnych kibiców. Wielotysięczny tłum dopingował zapewne spod bram. Warto wspomnieć – według kibiców z Tychów, Rocki nadal zjada nosem połowę młodzieży z tej ligi. A ma już 73 lata.

Reklama

Wreszcie truskawka na hajtowym placku. Miedź i jej występ w Łęcznej. Dramat? Komedia? Film drogi? Chyba to ostatnie, biorąc pod uwagę mnogość wątków pobocznych, wartkość akcji i celne komentarze publiczności w kinie. Długa, bardzo długa droga od zamknięcia na pół godziny Bogdanki w jej własnym polu karnym, do desperackie próby załatania coraz większych dziur w zespole. Główny aktor – sędzia Jarzębak.

Postaramy się zachować chronologię (aczkolwiek z jedną małą retrospekcją), byście dobrze ujrzeli jak przewrotnie ułożyły się losy tego spotkania, ale i losy całej obsady aktorskiej w tym znakomitym widowisku.

– Grzegorzewski wykorzystuje karnego, Zasada strzela na 2:0, Miedź nie schodzi z połowy Bogdanki. Grzegorz Król na Twitterze określa to mianem pełnej kontroli
– Mateusz Bany na kilka minut przed końcem pierwszej połowy dostaje drugą żółtą kartkę i schodzi z boiska
– Michał Zuber w ostatnich sekundach przed przerwą strzela gola kontaktowego
– Miedź się broni, ale w 69. minucie traci drugiego gola
– W dwie minuty, dwie żółte kartki otrzymuje Bartczak, Miedź broni się w dziewiątkę. Trener Rzepka twardo trwa przy ustawieniu z czterema obrońcami, widać, że zwęszył trzy punkty
– Na koniec trzecią czerwień otrzymuje Wołczek, Miedź schodzi do szatni w ośmiu, ale ratuje punkt

Zapowiadana retrospekcja: mecz فKS-u z Kujawiakiem Włocławek, który przypomniał dziś Mateusz Borek. Prowadzony przez Baniaka zespół Kujawiaka w po ponad godzinie gry prowadził 1:0, ale ełkaesiacy gola stracili dopiero grając w… ośmiu. Tuż po bramce z boiska wyleciał jeszcze Niżnik, a kibice فKS-u postanowili samodzielnie dokończyć tę nierówną batalię. Potem zresztą mecz dokończono, a PZPN przyznał, że sędziowanie było zbyt słabe, jak na ten poziom rozgrywkowy. Po jakimś czasie zresztą sędzia o nazwisku identycznym jak znany detektyw pogubił ze swojej godności literki u, t, k, o, w, s, k oraz i. Borek skwitował dzisiejsze czerwone eldorado z Łęcznej krótkim: „życie oddaje”.

Może dlatego sam trener Baniak nie winił za wpadkę Miedzi sędziów, mówiąc jedynie, że piłkarsko jego zespół potwierdził ekstraklasowe aspiracje. Zresztą, pierwsze pół godziny meczu w wykonaniu faktycznie wyglądało okazale. Fakty są jednak takie, że Termalica, Cracovia i Zawisza wygrały swoje mecze, a Miedź – pechowo, bo pechowo – ale zremisowała.

Tyle pierwszej ligi na ten tydzień. Przeżyliśmy, przetrwaliśmy, zagraliśmy. Oby za tydzień chociaż ten śnieg stopniał, bo sam widok tych biało-szarych obrazków z poszczególnych meczów może doprowadzić do depresji. Nie wspominając już co się dzieje, gdy dodatkowo na murawę wybiegają piłkarze.

Najnowsze

Anglia

Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli

Braian Wilma
0
Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama