Kto będzie się bił o awans i czym – faworyci tuż przed startem pierwszej ligi

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2013, 19:57 • 10 min czytania

Wczoraj dokonaliśmy spektakularnego rozmontowania na czynniki pierwsze ekip walczących o utrzymanie w pierwszej lidze, dziś więc ze strachem spoglądamy na czołówkę drugiego polskiego szczebla rozgrywkowego. Dlaczego ze strachem? Bo w czubie wyścigu o awans przepychają się takie ekipy, że ciężko nam sobie wyobrazić przyszłoroczne rozgrywki Ekstraklasy. Pozostawiając jednak na moment na boku rozmyślanie o przyszłości – skupmy się na tym, czym od jutra będą nas zaskakiwać najwięksi gracze I ligi. I dlaczego jak zwykle będzie to ból…
Choć Ekstraklasa uczy pokory i ostrożności w typowaniu wyników, jesteśmy niemal pewni, że dwójka do awansu wyłoni się spośród pięciu czołowych klubów I ligi. Olimpia Grudziądz i GKS Tychy póki co zostają w boksie, choć nie wykluczamy, że obie te ekipy będą potrafiły pourywać punkty (a może nawet i miejsca 3-5) zespołom teoretycznie silniejszym. Szans na awans jednak nie widzimy, co zresztą wydatnie zwiększa prawdopodobieństwo takiego scenariusza.

Kto będzie się bił o awans i czym – faworyci tuż przed startem pierwszej ligi
Reklama

Zostaje nam więc piątka – Flota, Termalica, Cracovia, Zawisza oraz Miedź. Kto spośród nich? Dlaczego? I przede wszystkim – czym?

Flota Świnoujście

Reklama

Trzy razy tak:

– Wreszcie, po raz pierwszy od odkupienia Wyspy Uznam przez pruskiego władcę Fryderyka Wilhelma I, Flota przetrwała zimę bez znaczących osłabień. Co więcej – wzmocniła się całkiem ciekawymi zawodnikami, którzy miewali w swojej przygodzie momenty, w których wydawało się, że potrafią grać w piłkę. Charles Nwaogu, Arkadiusz Aleksander, Michał Stasiak – nie są to może nazwiska, które sprawią, że kibice Pogoni Szczecin zaczną co tydzień jeździć do Świnoujścia, by oglądać ich w akcji, ale na tym poziomie rozgrywkowym ogromnym atutem jest już brak osłabień. Tym bardziej, gdy jest się Flotą, lekceważoną, bagatelizowaną i skazywaną na szybki zjazd.

– Flota jest liderem. Nawet jeśli wtopi połowę swoich meczów, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przewidywać, że pościg też będzie się potykał. Siedem punktów przewagi nad trzecim miejscem będzie dość łatwo obronić.

– Dominik Nowak. O tym facecie prawdopodobnie będzie jeszcze głośno, nawet jeśli nie uda mu się wprowadzić Floty do Ekstraklasy. Tak czy owak – fachowiec przez „ch” i całkiem spore „f”.

Trzy razy nie:

– bo to Flota

– bo to Świnoujście

– bo nie

Naprawdę, ciężko się w tym momencie do czegokolwiek przyczepić. Sceptycznie nastawieni mówili – Flota wyprzeda się jeszcze przed nowym rokiem. Potem miała się wyprzedać koło lutego. Niektórzy wierzyli nawet w transfery last minute. Ale Flota nie zamierzała się rozbrajać. Zamiast tego uzupełniła skład, przeprowadziła naprawdę solidne przygotowania, pozostawiła Nowakowi pełną swobodę pracy, a na dokładkę zaczęła dostosowywać stadion do wymogów licencyjnych Ekstraklasy. Trudno w to uwierzyć, ale nawet my, do końca utrzymujący, że Flota nie ma prawa ograć tej ligi, musimy przyznać, że to najpoważniejszy kandydat do awansu. Nawet przykręcenie kurka z kasą w połowie rundy – czego wykluczyć się nie da – zadziała na piłkarzy mobilizująco, kiedy w perspektywie będą cukierki podsyłane przez Canal+.

Weszło Watch: Cały skład trzeba obserwować. A jak jeszcze jesteście kibicami któregoś z klubów Ekstraklasy – rozkminiajcie powoli ceny noclegów nad morzem. Zawsze wyjazdy do Świnoujścia można sobie o te parę dni przedłużyć.

Szanse na awans: Ogromne.

***

Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Trzy razy tak:

– Znakomita mieszanka młodości i doświadczenia. Można się śmiać, że to ograny slogan, ale akurat w Termalice to całkiem nieźle funkcjonuje. Weteranom jeszcze się chce, młodzi już zdążyli poznać jak. Nawet jeśli na papierze nie wygląda to porażająco, ten zespół ma spory potencjał.

– Pieniądze. Premie, regularne wypłaty, spokojny sen, dach nad głową i jedzenie. Niby banał, ale w Polsce takie luksusy wcale nie są standardem. Nawet w czubie zaplecza Ekstraklasy.

– Wyjątkowo spokojna zima – do klubu trafił tylko Jakub Wróbel, w odwrotnym kierunku wywędrował Pawłowski. Stabilizacja, zgranie i brak jakichkolwiek roszad w zespole może jeszcze mocniej scalić, i tak już bardzo silną i zgraną, drużynę.

Trzy razy nie:

– Wyjątkowo spokojna zima. Ten zastój na rynku transferowym można traktować jako plus, oznakę pewności swoich zawodników, pewności, że podołają zadaniu, ale również jako przejaw słabości. Nigdy nie jest tak dobrze, by nie można było czegoś poprawić. Co prawda na podobne hasła trenerzy zawsze odpowiadają: „lepsze jest wrogiem dobrego”, ale trenerzy mówią też, że „tak tyka to zegar na ścianie”. Nie zawsze warto brać ich słowa na poważnie. A jednak transfery konkurencji to raczej wzmocnienia – na dobrą sprawę nie wiadomo więc, jak na ich tle będzie wygląda niecieczańska stabilizacja.

– Bo to Nieciecza. O ile przy Świnoujściu miejsce gry podaliśmy w minusach, by pokazać jak ciężko przyczepić się konstruktywnie do Floty, o tyle w przypadku Niecieczy… Cóż, liczba mieszkańców tej wsi to ułamek ludzi siedzących we młynie Legii, czy Lecha. To nieco ponad połowa pojemności stadionu, który buduje się dla Termaliki. To jakieś siedemset osób, na upartego zmieściliby się w ośmiu dwupiętrowych autokarach, dziewiątym można by przewieźć ich dobytek. Swoją drogą – to wspaniały pomysł, by Nieciecza zawsze mogła grać u siebie. Na każde spotkanie zwijać całą wieś do busów i rozpakować w innym mieście. Bardziej mobilne są już tylko fotoradary straży miejskiej.

No i jak tu grać? Jak logistycznie rozplanować przyjazd tysięcy widzów? Przyjazd telewizji, Eurosportów, nie Eurosportów… Wiemy, to wielkomiejska buta i czepianie się Bogu ducha winnych niecieczan, ale po prostu ciężko sobie to wszystko wyobrazić. Nawet jeśli całość byłaby równie sympatyczna jak czescy szkoleniowcy, to jakoś tak… dziwnie.

– Zależność od państwa Witkowskich. Nie ma co się oszukiwać, państwo Witkowscy stwierdzą, że wylatują na Madagaskar żyć z odsetek i Nieciecza wraca na poziom, który zazwyczaj reprezentują kluby z kilkusetosobowych wsi. I nie, nie jest to poziom Ekstraklasy.

Weszło Watch: Przypatrywalibyśmy się przede wszystkim bazie szkoleniowej, stadionowi, okolicznej zabudowie. To wszystko może być świetną zabawą, gdy na naszych oczach ze ściernisk i pól kukurydzy wyłoni się nowa jakość. Wieś, którą piłka zmieniła w miasto. Historia jak o „Kopciuszku”, gotowa do ekranizacji. Tylko tam o północy sen się kończyłâ€¦

Szanse na awans: dość duże. Z pewnością większe, niż wieś z której ów klub pochodzi.

***

Cracovia

Trzy razy tak:

– Determinacja profesora Filipiaka. To nie jest gość z gatunku tych, którzy po pierwszej samochodowej stłuczce do końca życia poruszają się jedynie tramwajami. To raczej facet, który po ośmiu karambolach i trzydziestu wypadkach, bez oka i z podłączoną kroplówką, znowu wsiądzie za kółko i ruszy pełną parą naprzód. Ileż już razy się sparzył na futbolu, jak wiele zawodów, jak wiele przykrych sytuacji. Ile utopionej kasy… A on wciąż wstaje. Historia takich ponoć lubi i docenia, w przeciwieństwie do zakładów ubezpieczeń społecznych.

– Lacić, Perdijić, Zieliński. Jak w przypadku Floty – nie sądzimy, by fanatycy zaczynali mecz od wykrzykiwania ich nazwisk, śmiemy wątpić, że ich plakaty zawisną nad łóżkami młodych kibiców, ale do „robienia awansu” będą jak znalazł. Na pewno Cracovia wychodzi z zimowego zakrętu na plusie. Pytaniem otwartym pozostaje, czy to wystarczy do przeskoczenia Termaliki.

– Duże miasto, sporo kibiców, niezłe frekwencje, kawał historii polskiej piłki. Pod względami okołosportowymi, Cracovia i Zawisza przerastają Miedź o głowę, a Termalikę i Flotę o kilkanaście ułożonych na sobie wieżowców z katowickiego osiedla Tauzen. Tylko że kibice i wielkość miasta nie potrafią strzelać goli, to ten ich mały defekt, o którym czasem zapominamy analizując pierwszą ligę, szczególnie w kontekście wyścigu o awans Cracovii z Termaliką.

Trzy razy nie:

– Strata do niecieczan. Wyobraźmy sobie przez moment, że faworyci w pierwszej lidze są w stanie pokonać koło modelarskie Młodzieżowego Domu Kultury w Radomiu bez przekonywania w wywiadach, że w futbolu nie ma słabych drużyn. Wyobraźmy sobie, że uda im się pokonać głodujących młodzieżowców z Bytomia, że bezproblemowo klepać będą małolatów z ŁKS-u, czy łapankę z Warty Poznań. Potknięcia będą rzadkością. Czy Cracovii może w takim układzie zabraknąć dwóch punktów, które obecnie traci do Niecieczy? Może. To chyba argument na „nie”.

– To wciąż Cracovia. Pamiętamy ubiegły sezon, choć wiele razy staraliśmy się o tej traumie zapomnieć. Kosanović, Puzigaca… Nie, nawet nie chcemy wymieniać ich nazwisk. W I lidze mogą kosić jak chcą, tamtej zbrodni na futbolu i tak nie zapomnimy.

– Determinacja Filipiaka. Z jednej strony to ogromny atut, z drugiej – spore zagrożenie. W ostatnich kilku latach równie leniwi, jak piłkarze Cracovii, byli chyba tylko specjaliści od marketingu w Wiśle Kraków.

Weszło Watch: Budziński i Ł»ytko, duet samobiczujących się ascetów. Z podziwem obserwujemy ich pojedynek na to, kto bardziej zjebie siebie samego przed kamerami. Póki co jest remis, ale wyścig trwa (na poważnie – to bardzo sympatyczni, dość inteligentni goście, ich wywiady nie należą do szablonowych).

Szanse na awans: Spore.

***

Zawisza Bydgoszcz

Trzy razy tak:

– Abbott, Leśniewski, Mąka, Ostalczyk, Masłowski, Geworgyan, Wójcicki, Drygas… Do przodu mają kim grać.

– Jurij Szatałow. Trener, który zazwyczaj sprawia wrażenie człowieka wiedzącego co robi. Charakterystyczny, wyrazisty, ma pojęcie o tej robocie. Inna sprawa, że atmosfera którą kreuje w zespole… Jest ponoć dość ciężka.

– Wsparcie miasta, nie do przecenienia. Takiego parcia na Ekstraklasę, jak w Urzędzie Miasta Bydgoszczy nie ma chyba nigdzie. Jeśli gdziekolwiek w kraju jest klimat do robienia futbolu – jest to Bydgoszcz, żyjąca Zawiszą, nie szczędząca grosza na Zawiszę. Dotyczy to zarówno urzędników, jak i mieszkańców.

Trzy razy nie:

– Dość krótka ławka. A może nawet da się zaryzykować stwierdzenie – dość krótki skład. Nie za bardzo widzimy możliwość rotowania w tyłach, czy na pozycji defensywnego pomocnika. W pierwszoligowej rzeźni nie wystarczy kilku szybkich chłopaków do biegania po bokach i ze dwóch techników do obsługiwania ich podaniami. Chociażâ€¦ Nie, tak właściwie na pierwszą ligę to może wystarczyć. Tylko czy wystarczy na awans…

– Kuluarowe plotki o stosunkach na liniach Osuch-drużyna, Szatałow-drużyna, Szatałow-Osuch i drużyna-drużyna. Delikatnie rzecz ujmując – Zawisza nie wygląda na jedną wielką rodzinę. Choć przez zimę było sporo czasu, by „te wszystkie dziury jakoś załatać”, cytując wkurzającą melodyjkę z serialu „Rodzina Zastępcza”.

– Finanse. To kolejna informacja ciężka do zweryfikowania, ale ponoć Osuch nie jest drugim Wojciechowskim. Krzywdzące byłoby określenie go drugim Królem, ale na tle Filipiaka czy Witkowskich w Niecieczy nie wypada najlepiej. Z drugiej strony, dopiero po owocach ich poznamy (lepiej się zaasekurować, gdyby Osuch znowu stwierdził, że kupuje Emila Mpenzę. Co szczerze powiedziawszy wcale by nas nie zdziwiło).

Weszło Watch: Michał Masłowski, człowiek, który zawsze wygląda jakby dopiero wstał z łóżka. I potrafi bardzo ładnie przydziabać, tak strzelić, jak i podać. Do tego zwróćcie uwagę na gole strzelane przez Abbotta. Poniżej schematyczny obrazek. Na czarno zaznaczyliśmy części ciała, którymi Paweł trafiał w ostatnich sezonach.

Szanse na awans: Dość duże. Ale chyba najmniejsze z całej piątki.

***

Miedź Legnica

Trzy razy tak:

– Baniak. Nie to żeby to był jakiś fenomenalny szkoleniowiec, ale z jego anegdotami, bon motami i zachowaniem na konferencjach, każdy fan gawędziarzy pragnie ujrzeć go w gronie krajowej elity. A jak wiadomo, wsparcie od fanów gawęd to podstawa przy robieniu awansu.

– Bartczak i Marciniak. Co by o nich nie powiedzieć – na warunki pierwszoligowe to potężne wzmocnienia.

– Brak presji. Co prawda z każdym tygodniem ludzie związani z Miedzią coraz śmielej myślą o awansie, ale beniaminek z Legnicy miał przed sezonem jasno zarysowany plan – stworzyć warunki do walki o awans w sezonie 2013/14. Cracovia, czy Zawisza – raczej muszą. Miedź może. A co się odwlecze – raczej nie uciecze. Trudno sądzić, by liga za rok była silniejsza, jeśli z Ekstraklasy spadną GKS i Podbeskidzie…

Trzy razy nie:

– Zawieszenie فobodzińskiego, w dodatku w dość kłopotliwym momencie, tuż przed ligą. Miedź nie ma co narzekać, sama jest winna takiej sytuacji, ale wyszło dość kiepsko. Tym bardziej, że „فobo” grał naprawdę dobry sezon.

– Może frycowe beniaminka? Trudno posądzać stare wygi pokroju Mowlika czy Woźniczkę, że zeżre ich presja, ale bądź co bądź to pierwszy sezon Miedzi na tym poziomie. Awanse rok po roku świetnie wyglądają w teorii, a jak jest w praktyce, trzeba zapytać Zawiszy. Któremu w ubiegłym sezonie brakło dwóch „oczek”.

– Analogicznie jak w przypadku Cracovii – jeśli Termalica i Flota się nie potkną, a raczej będą potykać w miarę rzadko – strata punktowa może się okazać zbyt duża. Miedź ma 32 „oczka” i porażki u siebie z Zawiszą Bydgoszcz oraz Flotą Świnoujście. „Wyspiarze” mają ich już czterdzieści, a Termalica 35. Niby to tylko trzy punkty, niby to kwestia jednego, albo dwóch meczów, ale pamiętajmy o tym, o czym pisaliśmy wyżej – rywalami nie będą tutaj mocarze, tylko Polonia Bytom i Okocimski Brzesko. O wpadki (przynajmniej w teorii) powinno być ciężej.

Weszło Watch: Mateusz Bany. Chłop ma papiery na grę wyżej. Zobaczymy, co z nimi zrobi.

Szanse na awans: Większe, niż Zawiszy, ale chyba mniejsze od klubów z podium.

***

To by było tyle, jeśli chodzi o teorie, przewidywania i analizy przed rozpoczęciem I ligi. Biorąc pod uwagę przewidywalność tych rozgrywek – wszystko będzie kompletnie na odwrót. I za to ją lubimy.

Pamiętajcie jeszcze, że dyskusje na temat I ligi najlepiej prowadzi się na Twitterze, pod hashtagiem #PierwszaLigaStylŁ»ycia. Wszystkie wady i zalety Ekstraklasy, ze „swojskością” na czele – zwielokrotnione niczym w soczewce. Nie możemy się doczekać.

Najnowsze

Anglia

Morgan Rogers, czyli specjalista od pięknych goli

Braian Wilma
0
Morgan Rogers, czyli specjalista od pięknych goli
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama