Dominik Nowak: Czas dokończyć dzieło – jesteśmy gotowi na Ekstraklasę

redakcja

Autor:redakcja

07 marca 2013, 11:52 • 8 min czytania

– Powiem szczerze, że gryzłem się w język, patrząc jak Małek przed wyjściem na drugą połowę poklepuje w tunelu piłkarzy Śląska. Tłumaczyłem to sobie tak: zna się z nimi z Ekstraklasy, a że pierwszej ligi nie gwiżdże, to się z nami nie zna. Ale potem stwierdziłem, że jednak coś było nie tak. Straciliśmy gola w 95 minucie, a sędzia wyraźnie mi powiedział, że straciliśmy go przed 94 minutą! Widocznie był problem z zegarkiem – mówi w rozmowie z Weszło Dominik Nowak. Z trenerem Floty Świnoujście rozmawiamy o Robercie Małku, kłopotliwym Nwaogu, wiosennych przebojach i problemach z infrastukturą.

Dominik Nowak: Czas dokończyć dzieło – jesteśmy gotowi na Ekstraklasę
Reklama

Zimowe wzmocnienia to jasny znak, że Flota gra o awans? Bez żadnej dyplomacji i owijania w bawełnę, jak jesienią.
Myślę, że tak. Jesień ułożyła się dla nas w taki sposób, że o tę Ekstraklasę trzeba zagrać. Wzięliśmy teraz piłkarzy, którzy przyszli do nas właśnie z takim zamiarem. Flota chce awansować i nie jest to plan wieloletni, ale na ten sezon!

Naciskał pan na zarząd, że drużynie w tej walce potrzebne są wzmocnienia?
Wspólnie zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli zdobywa się 40 punktów w rundzie jesiennej, to warto z tej szansy skorzystać. Trzeba pójść za ciosem!

Reklama

Wszyscy was chwalą za transfery, a zapytam przewrotnie – nie za dużo tych nowych twarzy?
Nie. Jeżeli zespół jest skonsolidowany, panuje w nim dobra atmosfera, a każdy rozumie, że otrzyma swoją szansę i dorzuci coś od siebie w walce o awans, to nie muszę się martwić. A Ekstraklasa to wiadomo – większe profity, większe zarobki. Warto się tam dostać i wszyscy jesteśmy tego świadomi. Zresztą, weźmy taką Borussię Dortmund, gdzie klasowych piłkarzy na jedną pozycję jest bardzo wielu i każdy dokłada swoje pięć groszy.

Akurat w Dortmundzie nie dość, że ławkę mają krótką, to zaczęły pojawiać się głosy niezadowolenia tych, co na niej siedzą.
A i tak grają piłkę skuteczną i atrakcyjną, co pokazał rewanż z Szachtarem. Ta rywalizacja wpłynęła dobrze na nich wszystkich – i na klub, i samych piłkarzy. U nas ma być podobnie. Wiem, że mam dwudziestu dwóch facetów chętnych do gry, ale sobie z nimi poradzę.

Skoro mówi pan o dobrej atmosferze, to po co ten transfer Charlesa Nwaogu?
Przecież to przesympatyczny chłopak, angażuje się w treningi. Bardzo mi się podoba. A jak przechodził do Energie Cottbus, to właśnie z Floty, gdzie strzelał seriami. Zresztą, tu odbudowało się już wielu piłkarzy. Olszar i Kasprzik przez większość klubów w Polsce byli niechciani, a tutaj pokazali, że mogą w piłce dalej funkcjonować. I za chwilę, ja w to wierzę, będą grali z nami w Ekstraklasie.

Nwaogu może być sympatyczny, ale sprawia też problemy. Pokazał to w Arce.
Mnie problemów nie sprawia. I sprawiał nie będzie. To perspektywiczny, zdolny chłopak i widocznie coś w Gdyni nie zadziałało. Zresztą, wtedy Arka była w dołku, Charles nie wykorzystał rzutu karnego i całą odpowiedzialność zrzucono na niego. Dlatego powtórzę: współpracuje nam się dobrze. Każdy trener musi być nie tyle partnerem – bo to akurat nie mój wzór pracy – ale prawdziwym ojcem. Staram się, żeby każdy czuł się doceniany i potrzebny w zespole.

Szukał pan piłkarzy pod kątem piłkarskim czy charakterologicznym?
Jak ktoś potrafi grać w piłkę, ale nie ma charakteru, to z tej mąki chleba nie będzie. A zawodnika bez charakteru nie wziąłbym do siebie nigdy! Jeżeli słyszę opinie, że niektórzy piłkarze to zdarte płyty, to tylko się uśmiecham. Bo jeśli jest dobry przebój, to on przetrwa. A jeśli jest kicz, to i tak prędzej czy później przepadnie.

To jaki przebój pan teraz szykuje? Dawnego Nwaogu, skutecznego Aleksandra czy Stasiaka z mistrzowskiego Zagłębia?
Wszystkich po trochu, naprawdę. Ale ja nie ściągałem piłkarza ze względu na to, jak kiedyś grał, tylko w jakiej jest teraz dyspozycji. Zresztą, kto ile ma gwiazdek mistrzostwa Polski przy nazwisku mnie nie obchodzi. Ja na to nie patrzę. Pewnie, że liczę na skuteczność Aleksandra czy umiejętność oddziaływania na zespół Arifovicia. Bo nie zapominajmy o zawodnikach, którzy jesienią zdobyli 40 punktów. Od nich powinniśmy zaczynać. Nie jest tak, że przychodzą nowi piłkarze, bo z poprzednich byliśmy niezadowoleni. Nowi mają nam tylko pomóc w realizacji celu. Ł»aden środek tabeli, tylko awans, a do tego potrzebujemy mocnej kadry.

Podobno Arifović to najbardziej pracowity piłkarz Floty.
To prawda, zasuwa aż miło. Mimo, że ze Śląskiem nie zagrał od początku, to jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

Bierze pod uwagę, że jeden z piłkarzy zjawi się u pana i powie, że on tę znakomitą pozycję Floty wywalczył, pozwolił jej myśleć o awansie, a dziś nie odpowiada mu, iż odsunięto go na boczny tor?
Nikogo na boczny tor nie odstawię.

Jak ktoś nie będzie grał, to siłą rzeczy się tam znajdzie.
Nie! Jeżeli zawodnicy przez całą rundę będą się prezentowali tak, jak obecnie, to obiecuję panu, że nikt na marginesie nie wyląduje. Jeśli jest kłopot bogactwa, to trzeba się cieszyć. Mamy siedemnaście meczów w lidze i wierzę, że jeszcze kilka pucharowych.

Więcej, niż jeden?
Tak. Liczymy się z tym, że wiosną w pucharze rozegramy nie jeden, a może nawet i pięć spotkań. Ale wie pan, co jest bolączką polskiej piłki? Sytuacje jak słyszę teorie, że Puchar Polski może zaszkodzić Flocie. Przecież to totalna bzdura! Bo po co Barcelona gra w Lidze Mistrzów, skoro mogłoby jej to przeszkodzić w zdobyciu mistrzostwa? W tym wszystkim chodzi o charakter. Trzeba wyrobić w drużynie charakter zwycięzców. Ja nienawidzę przegrywać i nigdy nienawidziłem, nawet w sparingach. Dlatego nawet takich spotkań moi zawodnicy, również we wcześniejszych klubach, zbyt często nie przegrywali. Słyszę nieraz hasła z innych klubów po przegranym meczu kontrolnym w Turcji z Azerami czy Kazachami – „nic się nie stało, to tylko sparing”. Być może dlatego dostajemy potem lanie w Lidze Mistrzów i Lidze Europy od zespołów, które powinniśmy ogrywać. Abstrakcja! A od mistrzów Polski we Wrocławiu wcale nie odstawaliśmy, po prostu przez pewne względy się nie udało.

Przez wzgląd na pana w żółtym stroju, który – przynajmniej w teorii – nie gra dla żadnej drużyny?
(śmiech) Wiele pan już powiedział, a ja nie chcę niczego dopowiadać. Jeżeli pan napisze słaby tekst i strona będzie mniej poczytna, to poniesie pan konsekwencje, jeżeli ja będę osiągał słabsze wyniki – będę pracował w coraz gorszych klubów. I tak samo powinno być w przypadku sędziów. Nie interesuje mnie to, czy ktoś ma międzynarodową etykietkę i czy jest chroniony. Bo skoro ktoś wykonuje taki zawód, to należy go z tego rozliczać. Rozumiem, że pan Małek miał słabszy dzień i tylko taką wersję przyjmuję do wiadomości.

A popiera pan zachowanie i uwagi Sebastiana Olszara pod kątem Małka czy lepiej, gdyby się nie odzywał?
Trudne pytanie. Weźmy jednak pod uwagę dwie kwestie. Pierwsza – sama sytuacja na boisku, w której sędzia naruszył nietykalność cielesną piłkarza i ja murem stoję za zawodnikiem. Można nie pochwalać zachowania Valdesa z Realem, ale czasem są naprawdę wielkie emocje. Widzieliśmy teraz Fergusona, też z Realem, który nie mógł wytrzymać. A gdyby sędziego miał bliżej siebie, to… przyciąganie magnesów byłoby jeszcze silniejsze. Zawodnicy, widząc nerwy trenera, mogą mieć trudniej, by zachować spokój. A powiem szczerze, że gryzłem się w język, patrząc jak Małek przed wyjściem na drugą połowę poklepuje w tunelu piłkarzy Śląska. Tłumaczyłem to sobie tak: zna się z nimi z Ekstraklasy, a że pierwszej ligi nie gwiżdże, to się z nami nie zna. Ale potem stwierdziłem, że jednak coś było nie tak. Straciliśmy gola w 95 minucie, a sędzia wyraźnie mi powiedział, że straciliśmy go przed 94 minutą! Widocznie był problem z zegarkiem… Rozumiem, że Małek mógł się pomylić, w meczu Wisła-Podbeskidzie mylił się też Borski, ale on potrafił powiedzieć jedno słowo. Przepraszam. I za to go szanuję.

Wiele razy chwaliliście się, że Flota to przystanek do lepszego klubu. Odskocznia. Jednak zimą nikogo nie wypromowaliście.
Rok temu na Ekstraklasę szansa była mniejsza, a dziś Flota jest liderem, ma pewną przewagę punktową i jest inna presja. Inna odpowiedzialność. Wielu chłopaków miało ciekawe propozycje, ale nikt nie chciał odejść. Nikt nie rozmienił się na dobre. Wszyscy chcą dokończyć to, co zaczęliśmy.

Do pana też dzwonili.
Nie jest sztuką odejść z drużyny po osiągnięciu dobrych wyników, kiedy otrzymuje się oferty. Sztuką jest dokończyć dzieło. Dla mnie to ważniejsze od zwykłego impulsu, który potem może zaszkodzić.

Flota organizacyjnie i finansowo jest gotowa na Ekstraklasę?
Tak. Mieliśmy świetną prezentację drużyny, chyba najlepszą w historii klubu, z wielkim zainteresowaniem. Najwyższy poziom. Wielu kibiców pojechało za nami do Wrocławia i mimo porażki – z czym się jeszcze nie spotkałem – wszyscy nam gratulowali i byli dumni. Ale dumny z klubu jest też prezydent miasta. Już nas zapewnił, że nie będzie problemu ze środkami na modernizację stadionu i wszystkim innym, co konieczne, by spełnić wymogi licencyjne.

Obecny stadion macie na cztery i pół tysiąca osób, a zaplecze treningowe… No, zaplecza nie macie w ogóle.
Nie mamy, ale to przecież żadna tajemnica. Tak, jest problem, ale są też plany. Sprawy z przebudową obiektu ruszyły już pełną parą, czyli znak dla drużyny jest jasny – wszyscy tutaj wierzą w awans. A boiska treningowe? Czeka nas w Polsce, nie tylko we Flocie, jeszcze mnóstwo pracy z infrastrukturą.

Dla pana zimowa przerwa to spory test, bo drużyna przechodzi przebudowę i cały okres przepracowuje u pana. A latem przychodził pan do zespołu może nie gotowego, ale ukształtowanego, kilka dni przed startem ligi.
Uważa pan, że latem nie przygotowywałem tej drużyny? Ł»e nie miałem potem żadnego wpływu na grę Floty?

Powiedziałem tylko, że przyszedł pan do ukształtowanej w znacznym stopniu drużyny.
Nie zapominajmy, że oprócz działaczy i trenerów wszyscy pracujemy na sukces. Jak przychodziłem do Floty, to przez wielu byliśmy skazywani na pożarcie. Wskazywali nas jako jednego z głównych kandydatów do spadku. A my teraz stoimy przed historyczną szansą dla Świnoujścia. Za trzy miesiące możemy świętować awans!

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama