W dzisiejszej prasie kilka mniejszych rozmów: z Perquisem i Hajtą na łamach „Super Expressu” czy z Erikiem Mouloungui w „Przeglądzie Sportowym”. Oprócz tego głównie aktualności ligowe.
FAKT
UEFA ukarze Aleksa Fergusona.
Po porażce w Lidze Mistrzów z Realem Madryt trener Manchesteru United Alex Ferguson (72 l.) był tak wściekły, że zbojkotował obowiązkową konferencję prasową. Nie spodobało się to bonzom z UEFA, bo nakazali wszcząć w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne. Mecz z Realem Madryt Manchester United przegrał w mocno kontrowersyjnych okolicznościach, bo sędzia w 56. minucie wyrzucił z boiska zawodnika Czerwonych Diabłów Naniego (29 l.) po brutalnym co prawda, ale przypadkowym faulu na Alvaro Arbeloi (30 l.). Do tego momentu angielski zespół prowadził 1:0 i był bliższy awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, jako że w pierwszym meczu w Madrycie był remis 1:1.
Tekst pt. „Nowak i Wróbel doją GKS Bełchatów”.
Opinie na temat zachowania Dawida Nowaka (29 l.) i Tomasza Wróbla (31 l.) są podzielone. Jedni rozumieją postępowanie piłkarzy, którzy w GKS Bełchatów mają wysokie kontrakty i nie chcą odejść, ani renegocjować umów. Inni krytykują zawodników za brak sportowych ambicji. Nowak i Wróbel to nieliczni z odsuniętych pod koniec ubiegłego roku od drużyny GKS piłkarzy, którzy wciąż są w klubie. Trenują z zespołem Młodej Ekstraklasy, pobierają pensje i nie zamierzają niczego zmieniać, choć mieli taką możliwość. Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej obaj zawodnicy spotkali się z trenerem Kamilem Kieresiem (39 l.), ale rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów. – Tomek Wróbel od razu stwierdził, że nie jest zainteresowany powrotem do drużyny – zdradza trener GKS. Pomocnik nie zgodził się na obcięcie miesięcznej pensji i odmówił rezygnacji z tzw. wejściówek. – To duże pieniądze, których nie jesteśmy w stanie płacić – mówią działącze bełchatowskiego klubu.
GAZETA WYBORCZA
Jak Lech Poznań starał się o Nakoulmę…
„Kolejorz” narzekał na wysokie ceny piłkarzy z zaplecza ekstraklasy. Krzysztofa Chrapka ostatecznie ściągnął z Podbeskidzia Bielsko-Biała (mówiło się nawet o 1,5 mln zł!), ale on Bułgarskiej nie podbił – pokonały go kontuzje. – Łakomy kąsek – to opinia Jacka Zielińskiego na temat Prejuce’a Nakoulmy. Dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk krzywił się jednak na cenę żądaną przez klub z Łęcznej – według doniesień wynosiła ona 1-1,5 mln zł. – Nie możemy za takich graczy płacić tyle, ile płaciliśmy Zniczowi za Roberta Lewandowskiego – mówił Marek Pogorzelczyk w „Gazecie”, ale gdy przyszło do porównania z Senegalczykiem Mouhamadou Traore (później gracza Zagłębia Lubin), nie miał wątpliwości. – Traore to gracz słabszy od Nakoulmy. Szanse na porozumienie Lecha z Łęczną były, mówiło się, że afrykański napastnik dołączy do poznaniaków na letnim zgrupowaniu w Niemczech razem z byłym reprezentantem Polski Arkadiuszem Radomskim. Nic z tego nie wyszło. Lech mógł potem żałować, bo po kontuzji Krzysztofa Chrapka, odsunięciu od składu Hernana Rengifo i przy przeciętnej dyspozycji Tomasza Mikołajczaka, poznaniacy zostali z jednym wartościowym napastnikiem – Robertem Lewandowskim. Nakoulma nadal był obserwowany. Lech kolejne negocjacje rozpoczął z Łęczną późną jesienią.
Rozmowa z Michałem Listkiewiczem o problemach ŁKS-u.
Czy Piłkarska Liga Polska wyciągnie pomocną dłoń do ŁKS, któremu zawieszono licencję?
– Pierwszoligowe rozgrywki prowadzi Polski Związek Piłki Nożnej. Piłkarska Liga Polska, której jestem przewodniczącym, jest tylko głosem klubów. Naszym zadaniem jest zbieranie opinii od szefów klubów, które następnie przekazujemy do piłkarskiej centrali. Prawdopodobnie któryś z członków zarządu PLP będzie obecny przy rozpatrywaniu odwołania łodzian w Najwyższej Komisji Odwoławczej. W innej formie klubowi z al. Unii nie możemy pomóc. Nie mamy możliwości prawnych, bo jak już wcześniej mówiłem, właścicielem rozgrywek jest PZPN.
Co ŁKS musi zrobić, aby nie stracić licencji?
– Przede wszystkim musi dogadać się z byłymi zawodnikami i na posiedzeniu NKO przedstawić dokumenty, że w tej sprawie coś się zmieniło na lepsze. Według Zbigniewa Domżała, dyrektora ŁKS, sytuacja podobno ulega wyraźnej poprawie, dlatego wierzę w szczęśliwe zakończenie sprawy. Należy jednak pamiętać, że przepisy są bezlitosne. Jeżeli utrzymany zostanie jednak obecny stan, to łodzianie mają znikome szanse na odwieszenie licencji. Piłkarze muszą być spłaceni albo przynajmniej musi zostać zawarte porozumienie, którym powinien być zapis, że albo zgadzają się na raty, albo rezygnują z części zadłużenia, albo odsuwają w czasie swoje roszczenia finansowe.
Co się stało z Pawłem Wszołkiem?
Dwa ligowe mecze i dwa występy Pawła Wszołka dużo poniżej formy z rundy jesiennej. – Wiem, że pewien problem istnieje – mówi o 20-letnim reprezentancie Polski trener Polonii Piotr Stokowiec. – Nie pracował w tym samym trybie co koledzy, stracił tylko z tego powodu około 10 dni. Tego nie da się tak szybko nadrobić, trzeba to po prostu odrobić – opowiada Stokowiec. – Nie jest to jedyny przypadek w drużynie. Podobnie było z Morozowem [reprezentantem Estonii]. Załamanie formy przeżył także Wszołek po październikowych powołaniach na RPA i Anglię. W drugiej części rundy jesiennej nie był tak błyskotliwy jak na jej początku. Strzelił tylko jedną bramkę, na jeden mecz – z Piastem – nie wyszedł do gry w pierwszym składzie.
SPORT
„Zabrze jest brandem ogólnopolskim, a Chorzów brandem lokalnym”
Sytuacja jest trudna – mówi Dariusz Smagorowicz, prezes Ruchu Chorzów, o budowie nowego stadionu. Eksperci z firmy doradczo-audytorskiej PriceWaterhouseCoopers nie pozostawili złudzeń. Przypomnijmy, że niedawne spotkanie u Andrzeja Kotali, prezydenta miasta, przyniosło informację o tym, że Chorzów stać ewentualnie na 12-tysięczny stadion, choć i o taki będzie ciężko. Fachowcy z PWC sporządzili raport, w którym bezlitośnie wypunktowali, że Chorzów jest biednym miastem, więc nie znajdzie inwestora, duże nasycenie galeriami w regionie, wyklucza sens budowania kolejnej przy stadionie, a budowanie parkingu jest zbyt drogie. Podczas spotkania padło pytanie, dlaczego w nieodległym Zabrzu mogli sobie pozwolić na budowę stadionu spełniającego ambicję 14-krotnych mistrzów Polski. Eksperci mieli odpowiedzieć, że „Zabrze jest brandem ogólnopolskim, zaś Chorzów brandem lokalnym”.
Marcin Robak znacząco obniżył wymagania finansowe, żeby grać w Piaście.
Marcin Robak początkowo przedstawił takie oczekiwania zarobków, które były nie do zaakceptowania zarówno w Gliwicach, jak i w Zabrzu. Nowy napastnik Piasta musiał więc znacznie obniżyć wymogi. – Rozmawialiśmy od kilku dni. Nie były to negocjacje łatwe, ale ostatecznie udało nam się porozumieć. Umowa Marcina nie przekracza finansowych możliwości naszego klubu – zapewnia Bogdan Wilk, menedżer Piasta.
POLSKA THE TIMES
W wielkopolskim wydaniu powoli zapowiada się już mecz Lecha z Górnikiem.
– Trzeba poprawić tę grę u siebie . Wiemy, jak wygrane w Poznaniu cieszą kibiców. Przyjeżdżają na stadion i oczekują bramek dla nas i naszych zwycięstw. To jest też klucz do mistrzostwa Niestety, nie da się zamienić wygranych na wyjazdach na te u siebie. Ważne jest jednak to, że zwyciężamy na obcych stadionach, bo to też przynosi punkty, a my musimy je zbierać – mówi Rafał Murawski. Kapitan Lecha przyznał, że cały czas wraz z kolegami zastanawia się dlaczego nie mogą „odczarować Bułgarskiej” . – Na pewno lepiej wychodzi nam gra z kontrataku, ale przecież w piątek próbowaliśmy próbowaliśmy różnych sposobów i nic nie wychodziło. Sytuacje były, ale brakowało precyzji – stwierdził „Muraś”. Na szczęście w poprzedniej punkty stracili niemal wszyscy pretendenci do mistrzowskiego tytułu, w tym Górnik, który uległ 1:2 Jagiellonii. Zabrzanie stracili też ważnego zawodnika – Mariusz Przybylski zobaczył żółtą kartkę i w niedzielę musi pauzować.
SUPER EXPRESS
Damien Perquis rozwiewa wątpliwości odnośnie swojej kontuzji.
Skąd się wziął cały problem?
– Działacze Betisu Sevilla błędnie poinformowali, gdzie odniosłem kontuzję. Komunikat był taki, że na siłowni w trakcie treningu. A tymczasem do wypadku doszło w moim domu. Lustro pękło mi w ręce i mocno ją zraniło. Potrzebny był zabieg chirurgiczny. I to natychmiast.
Ale dlaczego Betis zataił prawdę o miejscu wypadku? Hiszpańska prasa sugeruje, że dlatego, iż klub chciał, aby za operację zapłacił ubezpieczyciel, a to byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby wypadek zdarzył się w pracy.
– Nie znam szczegółów umów ubezpieczeniowych, takie sprawy załatwia klub. Mnie zależało, aby jak najszybciej ratować rękę, która wyglądała bardzo źle. Natychmiast zadzwoniłem do lekarza Betisu i zapytałem, co robić. On wysłał mnie do szpitala, w którym pracuje jego zdaniem najlepszy chirurg w okolicy. Nasz doktor ma do niego pełne zaufanie i właśnie dlatego chciał, abym tam trafił. Dopiero później się dowiedziałem, że Betis zgłosił jako miejsce wypadku siłownię. Podobno również dlatego, że w tym szpitalu, do którego mnie skierowano, leczy się w pierwszej kolejności ludzi, którzy odnieśli wypadki w miejscu pracy. Tyle że ja nie byłem świadomy tych wszystkich niuansów, przecież nie myślałem o tym, patrząc na zakrwawioną rękę! Gdyby trzeba było, sam bym zapłacił. Choćby dwa razy tyle, ile by zażądano. Przecież tu chodziło o moje zdrowie. Dlatego tak bardzo zabolały mnie te artykuły, że próbowałem oszukać czy że żałowałem na swoje leczenie.
Natomiast Hajto zaczyna robić pierwsze wymówki po swoim wywiadzie w PS.
Frankowski to w Białymstoku pomnikowa postać. A pan na tę świętość w wywiadzie dla „PS” podniósł rękę. I teraz piłkarz jest kontuzjowany…
– Rozmowa w gazecie miała być dowcipna, a na siłę zrobiono z niej kontrowersyjną. Nie ubliżyłem Tomkowi, nic do niego nie mam. On też nie może mi nic zarzucić. Za to, co w piłce osiągnął, traktuję go inaczej niż wszystkich. Wyraziłem opinię, że z nim nie da się grać pressingiem, bo nie ma już na to sił. Bramek, które strzelił w Polsce, nikt mu nie odbierze. Tomek Hajto też był kiedyś legendą Schalke, ale tego już nie ma! Powiedziałem, że „Franek” wyjechał za granicę i nawet nie zgasił silnika auta, ale to było w konwencji żartu. To samo mówiłem przecież o nas w Korei, że samolot nawet silników nie rozgrzał, a my już wracaliśmy. Nie sądzę, by Frankowski symulował uraz. Często narzeka na Achillesa. Dla mnie problemu nie ma. Skoro „Franek” nie przyszedł, żeby porozmawiać, to dla niego pewnie też nie.
Mocno przyłożył pan też menedżerowi Roberta Lewandowskiego Cezaremu Kucharskiemu, że robi wszystko, by było o nim głośno. „Kucharz” skontrował pana.
– …Tak, że niby musiałem mieć słabych agentów, skoro handlowałem fajkami. Nie będę się zniżał do takiego poziomu rozmowy. Pan poseł prezentuje barowy poziom.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Rozmowa z nowym nabytkiem Śląska Wrocław.
Zanim trafił pan do Śląska, oblał pan testy w Servette Genewa. Dlaczego Szwajcarzy pana nie chcieli?
Eric Mouloungui: To coś dziwnego i denerwującego, bo ktoś może sobie pomyśleć, że nie jestem w stanie grać. A tu nastąpił jakiś błąd w komunikacji. Gdy tam przyleciałem, Szwajcarzy myśleli, że będę od razu gotowy do gry. A ja naciągnąłem sobie coś w udzie. Potrzebowałbym dwa-trzy tygodnie na dojście do formy. Oni chcieli zawodnika do gry od razu. Potem jednak zostało to jednak źle przedstawione. Informacja o oblaniu przeze mnie tych testów zabrzmiała, jakbym miał poważne problemy zdrowiem.
A kiedy będzie pan gotowy do gry w Śląsku?
– Wydaje mi się, że będę potrzebować więcej czasu i w najbliższym meczu nie wystąpię. Ale trudno mi powiedzieć, kiedy zadebiutuję. Zobaczymy jak oceni mnie trener i jak wypadnę na treningach w przyszłym tygodniu.
Co pan wiedział o Śląsku, zanim podpisał pan ten kontrakt? Zdaje pan sobie sprawę, że mają kłopot z napastnikami?
– Starałem się czegoś o nich dowiedzieć. Wiem, że są mistrzami Polski. Nie orientuję się dokładnie, jak jest w Śląsku z napastnikami, ale są na piątym miejscu w tabeli. Ja przyszedłem, by pomóc drużynie awansować w tabeli.
Szefowie Bełchatowa są wściekli na Dawida Nowaka.
Nowak, podobnie jak wielu jego kolegów najlepiej opłacanych w Bełchatowie, odesłany został do zespołu Młodej Ekstraklasy. W klubie podjęto tak drastyczną decyzję ze względów finansowych. Liczono, że w tej sytuacji zawodnik poszuka sobie innego pracodawcy. Nic z tych rzeczy. Napastnik, który jesienią zagrał w jednym meczu ligowym, wciąż trenuje z drużyną ME. – Dawid miał ofertę z Piasta. Nie skorzystał z niej. Woli trenować z młodzieżą i pobierać wielką kasę, której pewnie w żadnym innym klubie już nie dostanie – mówi nam osoba prosząca o zachowanie anonimowości. Prezes GKS Marcin Szymczyk nie chce komentować sprawy. Z naszych informacji wynika, że zanim pojawiła się oferta z Gliwic, zawodnik kilka tygodni przed startem rozgrywek otrzymał propozycję powrotu do drużyny Kamila Kieresia. Klub postawił jeden warunek: znacząca obniżka kontraktu. Piłkarz nie zgodził się i do końca sezonu nie wystąpi już na boiskach ekstraklasy. – Mogę powiedzieć tylko tyle, że drużynie przydałby się ktoś taki jak Nowak. Z różnych przyczyn, o których nie chcę mówić, nie ma go w zespole walczącym o utrzymanie w lidze – dodaje Szymczyk.