15-letni Anglik podpalił lont – wielka debata o spotkaniach podwyższonego ryzyka

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2013, 21:17 • 3 min czytania

Zaczęło się niewinnie – ot, kolejne derby w Anglii, w samym Londynie są grane co tydzień, w innych regionach też nie brakuje lokalnych rywalizacji. Mecz Huddersfield – Hull czyli Yorkshire Derby. Nie wiemy jak wy, ale my nie mamy ciarek na plecach. Nie sądzimy, by ekipy chuligańskie od dawna szykowały na ten mecz arsenał białej broni i kastetów. Jesteśmy nawet w stanie pójść o krok dalej – jeśli dobrze odczytujemy relacje ze spotkań między tymi dwoma drużynami – nigdy nie towarzyszyły im żadne zamieszki, w związku z czym wątpimy by tym razem miało się to zmienić. W tym miejscu należy się pochwała dla policji, która całkiem słusznie nie uznała ewentualnej nienawiści między kibicami obu drużyn jako wystarczającego powodu do nadania meczowi statusu spotkania podwyższonego ryzyka.
Za taki powód uznała dopiero… późną godzinę meczu. Spotkanie zaplanowano na 17.20, co policja skwitowała krótkim: wysokie ryzyko. Czy policjanci boją się ciemności? A może przeraża ich wizja powrotu do domu po kolacji, a jeśli mecz się przeciągnie – nawet po dobranocce? Nie. Policja obawia się, że fani – przy tak późnej godzinie meczu – zdążą się przed spotkaniem solidnie naoliwić, co może z kolei wywołać zachowania agresywne. Naprawdę, to oficjalne uzasadnienie brytyjskich – słynących z uprzejmości i kierowania się zdrowym rozsądkiem – policjantów. Mecz jest za późno, kibice mogą się z rana utytłać.

15-letni Anglik podpalił lont – wielka debata o spotkaniach podwyższonego ryzyka
Reklama

W Polsce pewnie podobna decyzja przeszłaby bez echa, skoro niedawno meczem podwyższonego ryzyka nazwano starcie Legii z GKS-em Bełchatów oraz Stilonu Gorzów Wielkopolski z Piastem Czerwieńsk. Tyle że w Anglii określanie meczu jako „bubble game” ma zdecydowanie poważniejsze konsekwencje. Na przykład: kibice gości otrzymują ponad połowę mniej biletów i podróżują od stadionu do stadionu w jednym konwoju policyjnym. Nikt nie ma prawa ruszyć się poza konwój i oczywiście w drugą stronę – nikt nie może do niego dołączyć. Właśnie uciążliwe konwojowanie stało się lontem, który prowadzi do prawdziwej bomby, jaką mogą być nawet zmiany w prawie. Podpalił go… 15-letni chłopiec, który o zasadach i przepisach wie pewnie niezbyt wiele. Ma natomiast elementarną wiedzę o geografii i wie, że na mecz w Huddersfield, które znajduje się 50 kilometrów od jego domu musiałby jechać przez Hull, które leży 160 km od jego miasteczka. Potem z Hull ruszyłby na mecz, wrócił w konwoju i dopiero mógł przelecieć po raz drugi 160 kilosów do swojego domu.

Nie mamy wiedzy na temat jego ocen z matematyki, ale wyliczył, że mu się ta cała wyprawa nieszczególnie opłaca. Uznał, że warto protestować, tym bardziej, że policja podała aż tak absurdalny powód uznania meczu za spotkanie podwyższonego ryzyka.

Reklama

– Cześć, jestem Louis, mam 15 lat. Jestem kibicem Hull City. Jak wszyscy kibice, jestem w szoku w związku z przełożeniem godziny meczu z Huddersfield – zaczął swój wpis na specjalnie utworzonym blogu „Prawa dla kibiców” Louis Cooper, od niedawna symbol walki z absurdalnymi decyzjami angielskiej policji. Dalej opisuje dokładnie całą sprawę i – używając racjonalnych, logicznych argumentów – rozprawia się z nietrafionym statusem spotkania. Na blogu przywołuje chociażby mecz z Leeds, który określa jako „bardziej ryzykowny”, a który to został przez policję zupełnie zignorowany, przez co na trybunach dla gości mogło zasiąść aż cztery tysiące osób.

Louis momentalnie zyskał poparcie kibiców obu klubów, a jego walka nabrała wirusowego charakteru, rozszerzając się z lokalnych mediów na całą Anglię, a wianuszkiem wiadomości docierając również do reszty Europy (za sprawą serwisu stadiony.net, który podał informację jako pierwszy, również do Polski). Jeśli chcecie wesprzeć jego walkę – tutaj znajdziecie jego blog. Działania młodego kibica poparł już wianuszek „osobistości” z byłym wicepremierem Johnem Prescottem na czele. Pozostaje jednak pytanie – czy protesty na cokolwiek się zdadzą? Komu jak komu, ale policji przyznanie się do błędu zajmuje najwięcej czasu. Przykładów, także w Anglii, nie trzeba chyba nawet przywoływać.

***

UPDATE: Policja zdecydowała się rozmawiać z kibicami, prawdopodobnie kompromisem będzie udzielenie zgody na przejazd niewielkiej ilości fanów poza oficjalnym konwojem. Oficjalnych decyzji jeszcze nie ma.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama