Nie wiemy ile tam jest dziewczyn, ale obstawiamy, że w tzw. „Playboy Mansion” należącej do Hugh Hefnera dam do towarzystwa raczej nie brakuje. Wręcz przeciwnie, oglądając wszelkie reportaże z tego miejsca widać, że szczelnie wypełniają każdy dostępny metr kwadratowy. Aż chciałoby się zapytać – Hugh, ile można? Czy to może się znudzić?
Tak jak nie sądzimy, by mogło się znudzić obcowanie z pięknymi księżniczkami z amerykańskiej posiadłości, tak do niedawna sądziliśmy, że nigdy nie znudzi się rywalizacja odwiecznych wrogów z Barcelony i Madrytu. Gran Derbi, nazwa, która zawsze zjeży włos na głowie każdemu fanatykowi dobrego futbolu. Czekanie na starcie tych dwóch potęg to zawsze czas wytężonego wysiłku umysłowego, analiz składów, układania możliwych scenariuszy, spekulowania co do formy poszczególnych zawodników. Jakieś pięć, czy sześć meczów wstecz, puby na to spotkanie miały zarezerwowane wszystkie miejsca nawet na kilka dni przed pierwszym gwizdkiem. Każdy pędził, by to zobaczyć, najlepiej w gronie kumpli, by od razu błysnąć wiedzą i oczytaniem.
Dziś jest… Na pewno jest trochę inaczej. Gran Derbi poza walorami artystycznymi zazwyczaj mają też bowiem wysoką stawkę, niezależnie czy jest to wojna o triumf w Pucharze Króla, czy którykolwiek z etapów w europejskich pucharach, nie wspominając o ligowych bataliach, w których poznajemy przyszłego mistrza. Teraz tej stawki praktycznie nie ma. Barcelona ma tak olbrzymią przewagę, że jej roztrwonienie graniczy z cudem. Real, który skupił się na Lidze Mistrzów i dwumeczu w Pucharze Króla, w lidze potrafi na przykład wyjść na mecz bez Cristiano Ronaldo. Mourinho nie jest głupcem i sam widzi, że ten odcinek frontu jest już zamknięty i przegrany.
Tyle że tutaj po raz kolejny na plakat wjeżdża podrażniona duma i ambicja. Skoro nie możemy wyprzedzić ich w tabeli – pokażmy im chociaż, że w bezpośrednim starciu są bezsilni. Tym bardziej teraz, po triumfie w ostatnim spotkaniu na Camp Nou, gdzie Real zyskał niewiarygodną pewność siebie. Było widać po zachowaniu Pepe, który pomykał z uśmiechem szerszym, niż batmanowy Joker. Zresztą, u obu postaci dałoby się znaleźć więcej podobieństw.
Sami mamy więc niemały problem z oceną tego meczu. Nie ma on realnej wartości, żaden z zespołów nie uroni łzy po porażce, świadom nadchodzących wyzwań w Lidze Mistrzów. Nie zagra Xavi, który woli leczyć lekką kontuzję, by wrócić na mecz z Milanem. Pod znakiem zapytania stał przez moment występ Messiego, który opuścił trening z powodu wysokiej gorączki. Nikogo nie zaskoczy absolutnie żadna decyzja Mourinho, który już wiele razy porywał się na pomnikowe postacie, takie jak Casillas, Ramos, czy nawet Ronaldo, a usadzenie na ławce w Gran Derbi połowy pierwszego składu nie będzie żadną sensacją. Ten twardo stąpający po ziemi pragmatyk nie wygląda na gościa, który zaryzykuje odpadnięcie z Ligi Mistrzów, jego ostatniej nadziei na sukces w tym sezonie (bo goły Puchar Króla Portugalczyka z pewnością nie zadowoli), szaleństwami w prestiżowym, ale nie posiadającym żadnego znaczenia meczu derbowym. Wręcz przeciwnie, nietrudno wyobrazić go sobie z szyderczym uśmiechem, bagatelizującym dzisiejsze spotkanie.
Nawet zwariowana na punkcie obu klubów prasa w Hiszpanii odpuściła sobie tradycyjną wojenkę podjazdową. Nie ma żadnych „nowych faktów w aferze Mourinho kontra piłkarze”, nie ma żadnych „niewiarygodnych skandali w ekipie Barcelony”. Na okładce „As” znajdują się przewidywania dotyczące stadionu, na którym zostanie rozegrany Puchar Króla. Wczorajsze „Mundo Deportivo” prezentuje z kolei duży artykuł o zdrowiu Tito Vilanovy. Zupełnie olał El Clasico również „Sport”, który odjechał najdalej od wojny madrycko-katalońskiej i zajmuje się Neymarem. U Guardioli w Bayernie.
Te same gazety kilka dni temu prześcigały się w tym, która lepiej sprzeda Gran Derbi. Było zestawienie twarzy Messiego i Ronaldo, jakieś spektakularne porównania, statystyki, chwytliwe gry słów. Dziś wszyscy zajmują się czymś innym. Grono desperatów postawi pewnie nawet na rodzimą Ekstraklasę, bo Real zagra z Barceloną o nietypowej godzinie – 16.00.
No więc jak to jest, panie Hugh? Idzie się znudzić tymi wszystkimi panienkami, czy to zawsze będzie ciekawe i interesujące? Idzie się znużyć szóstym starciem tych dwóch gigantów w sezonie 2012/13, czy jednak oglądanie hiszpańskiej wojny, nawet bez większych emocji, bez stawki i bez kluczowych aktorów tego teatru będzie przyjemnością?
Cóż, do wyboru jest zawsze Piast z Zagłębiem. Powodzenia.
***
Bukmacherka:
„A mogłem oglądać Piasta”, czyli poniżej 2,5 gola – sprawdź ofertę Expekt, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>
Liczba goli do przerwy – sprawdź ofertę ComeOn, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>
Barca bez gola w pierwszej połowie – sprawdź ofertę Bet-at-home, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>
Zwycięstwo Realu po kursie 2,90 – sprawdź ofertę BetClic, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>




