Mylą się wszyscy wokół, czy Śląsk właśnie doprowadził do transferowej kompromitacji?

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2013, 02:17 • 3 min czytania

Nie chcemy przesądzać, ale istnieje pewne prawdopodobieństwo, że właśnie doszło do jednej największych wpadek w historii polskiego rynku transferowego. Tuż przed zamknięciem okna transferowego Śląsk Wrocław na pół roku wypożyczył Erica Moulounguiego. W samym wypożyczeniu nie byłoby oczywiście nic złego, bo piłkarz ma całkiem porządne CV – gorzej, że chyba nie ma porządnych badań. Zdecydowanie bralibyśmy pod uwagę ewentualność, że wrocławianie na pół roku wypożyczyli zawodnika, który… przez najbliższe pół roku nie będzie zdolny do gry. Gdyby okazało się to prawdą, to osoba odpowiedzialna za tę kompromitację powinna następnego dnia udać się do Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu i zapytać, czy nie mają tam czegoś dla półgłówków.
Sprawa jest ciekawa. Zawodnikiem dwa tygodnie temu interesowało się szwajcarskie Servette, jednak ten klub odstąpił od transferu ze względu na stan zdrowia Moulounguiego – facet przyjechał do Genewy kontuzjowany (tak donosi „Aargauer Zeitung”). Zamiast reprezentanta Gabonu, Szwajcarzy zatrudnili Omara Kossoko. Nie tylko oni wybrali kogoś innego. Także klub, dla którego na co dzień grał Mouloungui, zdecydował się na innego piłkarza: z powodu kontuzji Erica, ponownie zarejestrował do rozgrywek Brazylijczyka Marcelinho.

Mylą się wszyscy wokół, czy Śląsk właśnie doprowadził do transferowej kompromitacji?
Reklama

Portal proleague.ae w lutym donosił: „Al Wahda also re-registered Brazilian player Marcelinho in place of the Gabon international Eric Mouloungui, who got injured in the 15th round”.

Z kolei na stronie www.thenational.ae czytamy: „Eric Mouloungui, the Gabon international who returned from an ankle surgery for one game during the winter transfer window has been sidelined again for the rest of the season as the injury resurfaced”.

Reklama

W skrócie – media ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich poinformowały, że zawodnikowi odnowiła się kontuzja po zaledwie jednym występie i będzie pauzował DO KOŁƒCA SEZONU. A sezon kończy się tam nie za tydzień, tylko 26 maja.

Przyjrzyjmy się karierze tego zawodnika w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Otóż ten piłkarz po raz ostatni zagrał we Francji 2 maja 2012 roku i później został zawodnikiem Al Wahda. Już podczas letniego obozu przygotowawczego w Niemczech odniósł bardzo poważną kontuzję stawu skokowego, oczywiście musiał przejść operację. Leczył się sześć miesięcy. 26 stycznia zagrał swój jedyny ligowy mecz w barwach Al Wahda (wszedł na 24 minuty). Następnie kontuzja się odnowiła i z tego względu kierownictwo Al Wahda w miejsce Moulounguiego postanowiło zarejestrować do rozgrywek kogoś innego. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja.

Oczywiście, być może wszyscy się mylą.

Po pierwsze – pomylił się sztab medyczny Al Wahda
Po drugie – pomylili się dziennikarze, wyolbrzymiając skutki kontuzji
Po trzecie – pomylił się sztab medyczny Servette Genewa

To jest mało prawdopodobne, ale jednak możliwe. Ponadto nie jesteśmy ekspertami w zakresie polityki transferowej klubów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale bierzemy pod uwagę wszystkie najbardziej absurdalne opcje: na przykład, że ktoś wmawia zawodnikowi kontuzję, byle tylko zwolnił miejsce przeznaczone dla cudzoziemców. Ale to naprawdę absurd, bo przecież zdecydowanie łatwiej jest się pozbyć zawodnika zdrowego niż takiego, któremu dorabia się łatkę inwalidy. No i ta teoria ma jedną istotną lukę: nie wydaje nam się, by w szwajcarskich klubach pracowali idioci.

Bezsporne jest to, że Śląsk pozyskał piłkarza, który od maja zeszłego roku zagrał 24 minuty. Już ta informacja sama w sobie jest śmieszna. Natomiast chyba (chyba!) należy bardzo poważnie brać pod uwagę, że to były jego ostatnie 24 minuty i że w Polsce będzie się tylko leczył.

Oczywiście skontaktowaliśmy się ze Śląskiem. Rzecznik tego klubu, Michał Mazur, powiedział nam: – Wiemy jaka jest jego sytuacja, wiemy, że był kontuzjowany. Ale już nie jest. Zbadaliśmy go. Dokonując transferów, nie posiłkujemy się wiedzą z gazet. Poza tym ten zawodnik jest wypożyczony na takich warunkach, że i tak niczym nie ryzykujemy.

Chcielibyśmy wierzyć w to co mówi przedstawiciel Śląska, ale jako że w ostatnim czasie nie zawsze z tego klubu wypływały mądre komunikaty, wolimy po prostu zaczekać. Mamy nadzieję, że faktycznie reprezentant Gabonu pojawi się w Polsce w pełni zdrowy i z miejsca zacznie czarować. Póki co, bazując na informacjach z zagranicznych mediów, pozostajemy sceptyczni.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama