فKS umiera, ale to też wina Ekstraklasy SA

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2013, 21:11 • 3 min czytania

Oglądamy właśnie ostatni etap umierania فódzkiego Klubu Sportowego. Może się jeszcze kiedyś narodzi nowy klub o tej samej nazwie, ale obecny فKS lada chwila wyzionie ducha. Przyczyn fatalnej sytuacji tego klubu jest bardzo wiele, począwszy od głupoty i krótkowzroczności golasów, którzy się brali za „finansowanie” (cudzysłów konieczny). Jednak przy całej łódzkiej amatorszczyźnie, przy niesłowności działaczy, przy ich krętactwie i braku pomysłów, przy niegospodarności, trzeba też zwrócić uwagę na jeszcze jedno: to także wina Ekstraklasy SA. A co za tym idzie – to także wina wszystkich klubów w Polsce.
Dzisiaj w pierwszej lidze dwa ostatnie miejsca zajmują ŁKS i Polonia Bytom, czyli dwa kluby, które niedawno grały w ekstraklasie. Dwa pierwsze – Flota i Termalica, czyli kluby, które o ekstraklasę nigdy się nawet nie otarły. فKS i Polonia w najlepszym razie zagrają w przyszłym sezonie w lidze drugiej (czyli trzeciej). Ale to scenariusz naprawdę hiper pozytywny.

فKS umiera, ale to też wina Ekstraklasy SA
Reklama

W ostatnich dziesięciu latach z ekstraklasy poza فKS-em i Polonią Bytom spadały takie drużyny jak Odra Wodzisław, Zagłębie Sosnowiec, GKS Katowice (nie należy go ściśle łączyć z nowym GKS-em, reaktywowanym przez kibiców), Górnik Polkowice, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Wisła Płock, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Szczakowianka Jaworzno. Daje to przez dziesięć lat aż dziesięć klubów, które po spadku z ekstraklasy prędzej czy później wylądowały w drugiej (trzeciej) lidze lub jeszcze niżej. Zazwyczaj zjazd był błyskawiczny. Degradacja z ekstraklasy to niejednokrotnie wyrok śmierci.

Niestety, to skutek złego, nieodpowiedzialnego rozporządzania pieniędzmi. W Anglii klub, który spada otrzymuje w kolejnych sezonach wsparcie finansowe, aby spadek nie był też upadkiem. W rozgrywkach 2011/2012 z pieniędzy za prawa telewizyjne Premier League wypłacano następujące kwoty klubom Championship (niedawnym spadkowiczom):

Reklama

Birmingham City – 15 milionów funtów.
Blackpool – 15 milionów funtów.
Burnley – 12 milionów funtów.
Hull City – 12 milionów funtów.
Middlesbrough – 4 miliony funtów.
Portsmouth – 12 milinów funtów.
West Ham United – 15 milionów funtów.

Ten finansowy spadochron ma sprawić, by kluby po odcięciu do ekstraklasowego dopływu pieniędzy nie plajtowały jeden po drugim. To oczywiste – także dla Anglików – że prowadząc klub należy zbudować taką strukturę przychodów i tak podpisywać umowy, by organizacyjnie być przygotowanym na ewentualność spadku, jednakże jest to w każdej lidze świata bardzo trudne. Niejednokrotnie kluby przywalone ogromem przeróżnych finansowych długoterminowych zobowiązań nie są w stanie wykaraskać się z kłopotów bez wsparcia z zewnątrz.

Kluby Premier League to zrozumiały i dzielą się swoimi pieniędzmi. Dzięki temu spadek nie jest tam końcem świata, a po prostu sportową porażką, po której jak najbardziej można się podnieść. Zresztą, właściciele zespołów angielskiej ekstraklasy po prostu wiedzą, że nigdy nie wiadomo, na kogo padnie w następnym sezonie. Przez lata niejako zrzucały się na spadkowiczów Newcastle United czy Blackburn Rovers, a później same z tej pomocy korzystały.

U nas Ekstraklasa SA spadkowiczom nie daje nic. Wszystko zagarnia „elita”. Co roku ta „elita” wypluwa z siebie przynajmniej jednego bankruta. Jasne jest, że w Anglii tort jest większy, więc dzieli się go łatwiej, ale i w Polsce dałoby się zorganizować podział pieniędzy w rozsądniejszy sposób. Tylko że do takiej solidarności potrzeba wyobraźni. Tej, póki co, zdecydowanie brakuje. فKS konał na każdym odcinku, był zorganizowany fatalnie, jednak liczba klubów, dla których aktualne jest hasło „Ekstraklasa albo śmierć” daje do myślenia i pozwala wysnuć wniosek, że nie w samym فKS-ie – nie tylko w nim – tkwi problem.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama