Cała kibicowska Polska zazdrości Legii prezesa

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2013, 10:35 • 5 min czytania

O Legii z powodów rodzinnych mogę mówić wcale lub tylko dobrze. W końcu mój chrześniak chodzi do przedszkola na Czerniakowie w koszulce „Torcida Tarnowskie Góry”. Ma „cojones” młody. Podobnie jak nowy szef Legii. Podoba mi się typ prezesa klubu ligowego reprezentowany przez Bogusława Leśnodorskiego. I ni e tylko dlatego, że jego działania przypominają mi moje własne swego czasu w Górniku. Również dlatego, że to nie tylko gra, poza ale i rzeczywistość. Pisałem o tym wielokrotnie, ze problemem polskiej piłki klubowej są osoby nią zarządzające. Pozbawieni wyobraźni, samodzielności, drżący o posadę i pensję urzędnicy miejscy i korporacyjni.
Typowe przestraszone przydupasy sprawdzające co miesiąc odcinek wypłaty. Nie patrzące na dobro klubu tylko pilnujące własnego tyłka. A przecież tak łatwo znaleźć kogoś konkretnego. Wystarczy żeby był niezależny finansowo. Identyfikował się z klubem. Nic trudnego. Czemu się tak nie dzieje? Bo mierny, bierny, ale wierny jest bezpieczniejszy. W klubach quasi prywatnych (quasi, bo często utrzymywanych za publiczne pieniądze jak Lechia czy Śląsk) pozwala się właścicielom pobawić. A w klubach miejskich prezes nie wyrasta na konkurencję polityczną. Tak kiedyś usłyszałem, a przykład Damiana Bartyli pokazuje, że jest to możliwe, wręcz łatwe. Więc lepiej trzymać wdzięcznego głąba niż brać kogoś rzeczywistego. Niestety, ale dzisiaj cała kibicowska Polska zazdrości Legii prezesa. Więcej takich. Dla dobra polskiej piłki.

Cała kibicowska Polska zazdrości Legii prezesa
Reklama

***

Leśnodorski zaczął rządy od mocnego uderzania. Samodzielnie, bez pytania nikogo o zgodę zwolnił Marka Jóźwiaka. I dobrze, i słusznie, i też bym tak samo zrobił. Tak samo, czyli samodzielnie. Prezes zwolnił pracownika bez pytania o zgodę Rady Nadzorczej. Niesamowite. Gradobicie i trzęsienie ziemie. Ale zaraz, zaraz… czy tak to właśnie nie powinno wyglądać? Powinno i musi. Bo jest w końcu prezesem. Podobnie samodzielnie podjął decyzje transferowe. Brawo. Tak naprawdę te wszystkie pseudo komitety transferowe nie służą temu, żeby ocenić rzetelnie zawodnika ale są rodzajem słabo działającego bezpiecznika antykorupcyjnego. Sposobem patrzenia na ręce robiącym wałki z zaprzyjaźnionymi menagerami trenerom, dyrektorom sportowym i w końcu prezesom. Ale to oznacza brak zaufania do uczciwości i kompetencji szefa firmy, klubu. Więc też jakby jednak bez sensu. Po co ktoś, komu nie ufamy? Jak można wymagać nie dając narzędzi w postaci decyzyjności? Liga jest pełna pachołków Cupiałów, Dutkiewiczów i im podobnych. Efekty widać gołym okiem.

Reklama

***

Kamień do ogródka jednak. Przyklaskuję sposobom działania Leśnodorskiego przy transferach ale nie samym transferom. Kiedyś Weszło!, przy okazji ściągnięcia przez Józefa Wojciechowskiego trzech zawodników Górnika (Bonina, Jeża, Sikorskiego) napisało coś w stylu, że jeśli ściągasz piłkarzy Górnika będziesz grał jak Górnik. To chyba dobrze by było. Jeśli zatem ściągasz piłkarzy Polonii to będziesz grał jak Polonia. A to już gorzej. Przecież to na Konwiktorskiej usadowiła się największa banda obiboków i łasych na łatwą kasę cwaniaków w ekstraklasie. Teraz część z nich zmieniła adres na Łazienkowską.

Ani Dwaliszwili, ani Brzyski ani tym bardziej Jodłowiec mistrzostwa Wojciechowskiemu nie dali. Bo niby jak. Nie dość, że nie potrafili, to jeszcze im się nie chciało. Przepłacane, rozkapryszone i rozbijające szatnię gwiazdki. W Polsce nic nie znaczą, a z czym do Europy? Z Jodłowcem? Litości. Jak już to na „Jarmark Europa”. Jeśli Legia nie zdobędzie mistrzostwa, to będzie to wina lub zasługa – w zależności od punktu widzenia i kibicowania – transferów Leśnodorskiego. Szkoda kasy na takich zawodników. W krajach ościennych można dużo taniej znaleźć porównywalnych. Za takie same pieniądze lepszych. Kwestia doświadczenia. Paweł Zarzeczny napisał ostatnio, że prezes dobry tylko piłkarze słabi. Ktoś ich zatrudnił.

***

Znaczy się mnie to pasuje, bo jeśli więc Legii tradycyjnie i znowu się nie uda, to mistrzem będzie Górnik. Dlaczego? Bo ma silną i wyrównaną drużynę z kilkoma indywidualnościami. Adam Danch jest dzisiaj najlepszym polskim stoperem w ekstraklasie, Mariusz Przybylski jest co rok wybierany na najbardziej niedocenianego piłkarza ligi, a Olkowi Kwiekowi niejaki Obraniak może piłki z autu podawać. Do tego Nakoulma, Skorupski, Bemben, a za chwilę Jeleń. Gromada doświadczonych, którzy poniżej pewnego, miernego wprawdzie, ale ekstraklasowego poziomu nie zejdą, zawodników wymieszana z mocno naciskającą młodością.

Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, Górnik ma bardzo mocną ekipę. Na pewno mocniejszą od takiego Śląska. Jeśli nie teraz, to kiedy? Czas w końcu powiedzieć, że Górnik walczy o mistrzostwo. Mistrzostwo, do którego jest kompletnie organizacyjnie nieprzygotowany. Trudno. Ale może i powinien je zdobyć z jednego powodu. Z powodu pieniędzy, a raczej ich braku. Już dawno zauważyłem, że nasza liga jest ligą głodnych. Oznacza to, że często lepiej radzą sobie drużyny teoretycznie słabsze, ale za to bardziej głodne sukcesu. Bo sukces zbiorowy to szansa na indywidualne wyrwanie się z biedy. Transfer do lepszego klubu. Olkowski walczy o wypłaty w terminie, a Rzeźniczak o zachowanie status quo.

***

Podbeskidzie wygrało z Jagiellonią. Niby nic takiego ale jeśli wygra jeszcze dwa mecze, to trzeba by sprawdzić jak w Makao, Hongkongu i tym podobnych stały zakłady na to, że zespół z Bielska się utrzyma. Ciekawe też, jaki był kurs na to, że Legia zdobędzie mistrza. To w ogóle może być słuszna droga, żeby przewidywać układ tabeli na podstawie przedsezonowych typowań azjatyckich bukmacherów.

***

Głupie, straszne i ryzykowne jest mieć za stopera nałogowego hazardzistę. A hazardzistę – nawet byłego – na ławce trenerskiej to już jednak chyba samobójstwo.

فUKASZ MAZUR


Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama