Świątek nie zagra w Iraku. Cupiał zabrał głos: chce Nawałkę w Wiśle

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2013, 09:20 • 7 min czytania

W dzisiejszej prasie materiał z gatunku tych obowiązkowo do przeczytania jest tylko jeden: rozmowa Stefana Szczepłka w „Rzeczpospolitej” z właścicielem Wisły – Bogusławem Cupiałem, który udziela się w mediach rzadziej niż od święta.

Świątek nie zagra w Iraku. Cupiał zabrał głos: chce Nawałkę w Wiśle
Reklama

FAKT

Spekuluje się, że Marek Jóźwiak może pracować w Lechii.

Reklama

O tym, że niemiecki milioner Franz Jozef Wernze i powiązana z nim grupa inwestorów są zainteresowani nabyciem większościowego pakietu udziałów w Lechii Gdańsk wiadomo od dawna. Jednak nad morzem pojawiła się w tej sprawie kolejna rewelacja. Gdyby doszło do zmiany właściciela, pracę w Lechii miałby dostać Marek Jóźwiak (46 l.). Bezrobotny na razie „Beret” w piątek oglądał z trybun spotkanie Polonii Warszawa z Lechią przy Konwiktorskiej. Zauważył z pewnością, że gdańszczanom brakuje przede wszystkim ofensywnego pomocnika, choć być może Lechia zakontraktuje wkrótce na tę pozycję Włocha Juliana Ripoliego (20 l).

Beckenbauer zabrał głos w sprawie Lewandowskiego.

Honorowy prezydent Bayernu Monachium …odradza liderowi Bundesligi sprowadzenia „Lewego”. Jego zdaniem Polak nie przebije się do składu. Beckenbauer podkreśla, że Bayern na tej pozycji ma już świetnych zawodników i sprowadzanie reprezentanta Polski nie ma sensu. – Oczywiście Bayern może ściągnąć Lewandowskiego, ale co potem? Myślę, że mógłby mieć kłopoty z grą – analizuje „Cesarz”. Jego zdaniem, Mario Gomez, Mario Mandzukić i Claudio Pizarro dają wystarczającą jakość w ataku i zapewniają odpowiednią liczbę goli zespołowi z Bawarii.

RZECZPOSPOLITA

Prawdziwa bomba. Wywiad Stefana Szczepłka z Bogusławem Cupiałem.

Właśnie minęło 15 lat, od kiedy stał się pan właścicielem Wisły. Warto było?
– Zdecydowanie tak. Ale dziś na taką transakcję chyba bym się nie zdecydował. Wtedy wszystko było znacznie prostsze. Chociaż kiedy sobie przypomnę okoliczności negocjacji i warunki, w jakich podejmowałem decyzję, to sądzę, że powinienem zdawać sobie sprawę z tego, w co się pakuję. Od razu na początku znalazłem się w niezrozumiałej dla mnie sytuacji. Wisła miała wtedy, mówimy o końcu roku 1997, duże problemy finansowe i pilnie potrzebowała kogoś, kto ją z nich wyciągnie. Kupiłem sekcję piłkarską za, bodajże, milion złotych. Negocjowałem z Piotrem Skrobowskim, byłym piłkarzem, a wówczas współwłaścicielem klubu. I kiedy już podawaliśmy sobie ręce, on mówi: – A kim pan będzie grał? Bo na razie kupił pan klub, a trzeba jeszcze zawodników, którzy w nim są. Tak już na starcie poznałem panujące w polskiej piłce reguły albo raczej ich brak. Zacząłem wyjmować pieniądze i robię to od 15 lat.

Ile prawdy jest w plotce o zatrudnieniu przez pana Adama Nawałki?
– Trochę jest. Nawałka to naturalny kandydat na trenera Wisły jako jej były zawodnik i mieszkaniec Krakowa…

Podobnie jak Henryk Kasperczak i Franciszek Smuda…
– Nawałka robi dobrą robotę w Zabrzu. Kiedy jesienią szukałem trenera, myślałem o Nawałce, którego wiązał jednak kontrakt z Górnikiem. Może przyjdzie do nas latem, ale jeśli Wisła zdobędzie Puchar Polski, to Tomasz Kulawik może dostać kolejną szansę. Smuda też wchodził w grę, myślałem również o Danie Petrescu. On jako trener Wisły w 2006 r. bardzo mi się podobał. Był ambitny i pracowity. Miał za sobą szkołę rumuńską i angielskie doświadczenia. Ale mi odmówił, bo nie wspomina dobrze piłkarzy Wisły. Zdarzyło się, że kiedy grali słabiej, Petrescu zebrał ich o 6 rano i zamiast na boisko zaprowadził do jednej z naszych fabryk, żeby zobaczyli, jak ciężko ludzie pracują. To ja już wtedy wiedziałem, że to koniec. Wkrótce zaczęli grać przeciw niemu i musiałem go zwolnić. Zawodnik zawsze w podobnej sytuacji wygra z trenerem czy prezesem. Niestety.

GAZETA WYBORCZA

Bartosz Ślusarski po wczorajszym meczu.

– Pierwsza kolejka jest dla nas – mówi zadowolony Bartosz Ślusarski, napastnik Lecha Poznań, który zdobył pierwszą z czterech bramek w meczu z Ruchem Chorzów. Piłkarz Kolejorza oprócz gola już w 2. minucie zaliczył też w pierwszej połowie fantastyczne podanie do Kaspra Hämäläinena. Bartosz Ślusarski tak opisuje swoją współpracę z Finem: – Dostałem dobre podanie od Kaspra, który wziął na siebie dwóch obrońców, i dobrze uderzyłem piłkę. Potem zrewanżowałem mu się podaniem, wyszedł na klarowną sytuację, ale bramkarz obronił. W drugiej połowie też strzelił gola – opowiada napastnik Lecha i komplementuje też drugiego z nowych piłkarzy Kolejorza: – فukasz Teodorczyk miał asysty, fajnie, że są to zawodnicy, którzy dają jakość tej drużynie. Wzmocniona konkurencja może przynieść tylko dobre skutki.

Zagłębie poczuło wiosnę po udanym starcie.

Kluczem do zwycięstwa była szybko strzelona bramka. Potem gospodarze spokojnie kontrolowali to, co działo się na boisku. Niewiele wynikało z przewagi gości w posiadaniu piłki. A przecież gracze Zagłębia mieli fatalne wspomnienia z pierwszego meczu w Szczecinie, który na inaugurację sezonu przegrali aż 4:0. – Koszmarów przed rewanżem z Pogonią nie miałem, ale tamten mecz rzeczywiście nam nie wyszedł – mówił przed meczem Adam Banaś, kapitan Zagłębia. – Mamy okazję się zrehabilitować i zrobimy wszystko, by tego dokonać. Po meczu Szymon Pawłowski przyznał, że niemal pewne jest, że wypełni kontrakt w Lubinie do końca, bo teoretycznie może jeszcze odejść – okienko transferowe w Polsce i Rosji trwa do końca lutego.

SPORT

Adrian Świątek jednak nie zagra w klubie z Iraku.

Zawodnik miał trafić do mistrza Iraku – Erbil SC. Z transferu jednak nic nie wyszło. Dlaczego? – Ponieważ nie otrzymałem pozwolenia na pracę w tym kraju. Wszystko było już przygotowane, ale było uzależnione to od pozwolenia. Co do klubu i wyjazdu, to pozytywnie byłem zaskoczony tym wszystkim, co zobaczyłem. Nie spodziewałem się takiej organizacji klubu i wszystkiego wokół. Być może wrócimy do tematu w lipcu, zobaczymy – wyjaśnia Świątek. Gdzie więc będzie grał w rundzie wiosennej? Na pewno nie w naszym kraju. – Cały czas szukam klubu, ale za granicą, bo w Polsce blokują mnie przepisy.

Tekst o grze Irka Jelenia w barwach Górnika.

Działacz Górnika Krzysztof Maj potwierdza w „Sporcie”, że klub porozumiał się już w sprawach finansowych z Jeleniem. Umowa miałaby być zawarta do końca sezonu. Jelenia czeka jeszcze ciąg dalszy badań lekarskich, więc podpisanie kontraktu to najpewniej kwestia 2-3 dni. Zdaniem Maja trudno sobie jednak wyobrażać, by trener Adam Nawałka od razu dał szansę gry zawodnikowi, który cały okres zimy trenował indywidualnie. Na razie Jeleń zagrał jedną połowę w sparingu z LZS Piotrówka.

DZIENNIK POLSKI

Rozmowa z Arkadiuszem Głowackim po czerwieni w Bełchatowie.

Zacznijmy może od końca, czyli od czerwonej kartki. Jak ta sytuacja wyglądała z pańskiej perspektywy?
– Należała się żółta i tyle. Faul był, ale Traore nie wychodził na czystą pozycję, bo był tam jeszcze Marko Jovanović. Dlatego zdziwiłem się, gdy sędzia pokazał „czerwień”.

Arbiter jakoś skomentował swoją decyzję?
– Nie. Nic nie powiedział.

To porozmawiajmy teraz o waszej grze. Przyjechaliście do ostatniej drużyny w tabeli i nie dość, że wyjeżdżacie z Bełchatowa ledwie z remisem, to nawet za wielu okazji nie mieliście, żeby wygrać ten mecz.
– Nie ma co się czarować. Wszyscy widzieli, jak wyglądał ten mecz. Męczyliśmy się na boisku. Było kilka lepszych fragmentów, kiedy udawało nam się utrzymać przy piłce i wtedy jakieś tam sytuacje sobie stworzyliśmy, ale jeśli chodzi o cały mecz, to nie należał on do udanych. Zdajemy sobie z tego doskonale sprawę.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Romanem Koseckim. Kilka krytycznych słów o kadrze.

Ciepłe kluchy, tak pan mówił przed EURO o naszych orłach.
– A po ostatnim meczu w Dublinie pozwoliłem sobie powiedzieć, że są rozkapryszonymi bobaskami. Nie chcę krakać, ale znowu widzę wśród nich malkontenctwo. Wszystko im przeszkadza. Nie może być tak, że ktoś schodzi z boiska i od razu narzeka. Nie tędy droga.

Na kolegów, na bilety.
– Też. A teraz w Dublinie słyszę, że to jest nie tak, że tamto nie tak.

Ł»e to tylko mecz towarzyski…
– No, mecz towarzyski, ale jak to wyglądało? Wstyd. Irlandczycy – typowe rugby plus trochę piłki. Ale walczyli. Co powiedzieć kibicom, tej Polonii, która przyszła kibicować?

I jeszcze mniejsza rozmówka z Tomaszem Frankowskim.

Pamięta pan równie fatalny wynik Jagiellonii?
– Nie przypominam sobie, byśmy dostali taki baty i to na inaugurację rundy. Kiedyś, grając we francuskim Martigues, przegraliśmy z Lille 3:7. Lizanie ran trwało miesiąc. Mam nadzieję, że po 0:4 szybciej złapiemy równowagę. Pora na rehabilitację w pucharowym spotkaniu z Wisłą i ligowym z Górnikiem.

Gorzej chyba już się nie da.
– Wszystkie nasze założenia wzięły w łeb po minucie. Mecz ułożył się dla nas beznadziejnie, chociaż… Między 15. a 40. minutą stworzyliśmy kilka sytuacji, a i karnego sędzia mógł nam podyktować.

Do Białegostoku wróciliście nocą z soboty na niedzielę, a w niedzielny poranek mieliście trening. Te zajęcia to była forma kary wymierzona przez trenera Hajtę?
– Nie, trening był zaplanowany, choć może nie tak długi.

Oprócz tego pomeczowe wnioski w krótszych rozmowach przekazali m.in.:
– Bartosz Bereszyński
– فukasz Teodorczyk
– Maciej Korzym

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama