„Czasem, jak się dobrze pobiega, to umiejętności schodzą na drugi plan…”

redakcja

Autor:redakcja

23 lutego 2013, 18:04 • 3 min czytania

W rundzie jesiennej Podbeskidzie ani razu nie prowadziło dwoma golami. Nie miało na swoim koncie nawet żadnego domowego zwycięstwa. Słowem – autsajder skazywany na szybkie pożarcie. Jak to możliwe, że na starcie ligowej wiosny nagle zmasakrowało Jagiellonię Białystok? Ile w tym zasługi piłkarzy z Bielska, a ile słabości rywali? Na gorąco po meczu zapytaliśmy o to jednego z bohaterów Podbeskidzia – asystenta i strzelca bramki – Błażeja Telichowskiego.

„Czasem, jak się dobrze pobiega, to umiejętności schodzą na drugi plan…”
Reklama

No właśnie, co się właściwie stało? Podbeskidzie lejące Jagę 4:0? Pewnie nawet u was w drużynie nie znaleźlibyśmy nikogo, kto mógł liczyć na taki początek rundy wiosennej.

– Możliwe (śmiech). Ale prawda jest taka, że ciągle nie możemy się tym za bardzo podniecać. Mamy dziewięć punktów, droga jeszcze bardzo daleka. Nie ma u nas chłopaków, którzy mogliby się zachłysnąć i zwariować po takim wyniku. Wiem, że każdy piłkarz powie, że szanuje swojego rywala, że jest w pełni zmobilizowany, ale po rundzie jesiennej niektórzy na pewno podchodzili do nas trochę lekceważąco. Dziś pokazaliśmy, że możemy w tej lidze jeszcze coś znaczyć, że nie powiedzieliśmy ostatniego słowa, choć mamy teraz przed sobą bardzo ciężki terminarz. Kolejny mecz gramy z Wisłą w Krakowie, później z Legią u siebie, a jeszcze potem ze Śląskiem.

Reklama

Może właśnie pora przestać opowiadać o zawsze silnej Wiśle i zagrać tam swoje?

– Nie ukrywam, że rozmawialiśmy o tym już w szatni. Zresztą, co nam innego zostało? Nie ma już sensu patrzeć z kim gramy i jacy zawodnicy są po drugiej stronie, ile mają występów w reprezentacji albo ile kosztowali. Jak się sprężymy, to w polskiej lidze… może nie z każdym, ale z prawie każdym możemy powalczyć o punkty.

To wy byliście dziś tak nabuzowani czy Jaga tak słaba? Pytam o twoją prywatną opinię.

– Cieszy przede wszystkim, że zagraliśmy na zero z tyłu, a oprócz tego stworzyliśmy sobie jeszcze tyle okazji. Czterech czy pięciu strzelonych goli raczej nikt nie mógł przewidzieć. Przed meczem uczulaliśmy się, żeby przede wszystkim nie stracić, nie zaczynać od odrabiania strat. Mimo wszystko, mamy w drużynie paru piłkarzy, którzy już trochę po tych ligowych boiskach biegali. Sparingi zimowe, choć z nimi zawsze jest różnie, też wyglądały obiecująco i dziś przełożyło się to na ligowe punkty. Nawet jeśli rozmiar wygranej może być troszeczkę złudny.

Choćby dlatego, że Ukah z Pazdanem byli dziś po prostu fatalni.

– Wiadomo, że ja tego nie powiem, bo za chwilę się okaże, że w następnej kolejce coś mi nie wyjdzie i sam będę jechał na tym samym wózku (śmiech). Wierzę, że to nie Jagiellonia była tak słaba, tylko my tak maksymalnie zmobilizowani. Przekonamy się w kolejnych meczach.

Nie tak dawno powiedziałeś o sobie: „upadły ligowiec, który próbuje wrócić”. Dziś byłeś jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym zawodnikiem na boisku.

– Nie będę mówił teraz, że jestem nie wiadomo jak wielki kozak, bo gdyby tak było, to bym pewnie znajdował się w innym miejscu i grał w swoich poprzednich zespołach. Z jednej strony, jestem w Bielsku, żeby pomóc Podbeskidziu, ale wiem, że równie dobrze to ono może pomóc mi. Wiadomo, jak ten zespół był odbierany po rundzie jesiennej – że jeden z najsłabszych, że pewny spadkowicz. Dziś pokazaliśmy, że jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby to zmienić i podreperować swoją reputację. Zarówno całego zespołu, jak i wszystkich piłkarzy z osobna.

W szatni była jakaś wielka pompa? Motywacja, żeby dobrze rozpocząć?

– Może to nie będzie szczególne odkrywcze, ale przesłanie było i cały czas jest dosyć proste: patrzmy na siebie, koncentrujmy się na najbliższym meczu, zamiast na statystykach czy opiniach o przeciwniku. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie, bo naprawdę u trenera Kubickiego był na to położony nacisk. I dlatego powtarzam: w tej lidze liczy się to, ile kto zostawi zdrowia na boisku. Czasem, jak się dobrze pobiega, to same umiejętności schodzą na drugi plan.

Na zdjęciu Telichowski jeszcze w barwach Zagłębia

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama