Dwa mecze blisko szczytu tabeli ligi niemieckiej, dzień po dniu. W piątek Bayern Monachium na wyjeździe do Leverkusen, które jeszcze w tym sezonie u siebie nie przegrało, w sobotę starcie dwóch najpoważniejszych rywali Bawarczyków w wyścigu po zwycięstwo w Bundeslidze. Gdzie lider miałby stracić punkty, jeśli nie na stadionie Bayeru? Gdzie Schalke miałoby udowodnić mistrzowskie aspiracje, jeśli nie w starciu z Lipskiem, wicemistrzem z ubiegłego sezonu?
Jeśli ktoś miał złudzenia, że w Niemczech może dojść do przełamania wieloletniej dominacji Bayernu, te dwa dni mogły wyleczyć go z fantazjowania na ten temat. Najpierw Bayern pewnie pokonał Bayer, nie zostawiając za bardzo pola do dyskusji – 3:1 na wyjeździe, rywale z jednym celnym strzałem przez 90 minut. Dziś zaś drugie w tabeli Schalke wyłapało w Lipsku taki oklep, że czternaście punktów straty do Bayernu wydaje się nie do odrobienia nawet, gdyby lider do końca sezonu grał w dziesiątkę.
Już pal licho wynik – 3:1 z tak silnym zespołem jak RB nie przynosi przecież wstydu, szczególnie w delegacji. Niestety dla fanów drużyny z Gelsenkirchen – gra wyglądała gorzej niż to, co wyświetlała tablica wyników. Zmarnowany rzut karny otwiera listę niewykorzystanych sytuacji, ale kilkukrotnie zastanawialiśmy się, z kim cyrograf podpisał Fahrmann, że kolejne strzały nie wpadają do siatki strzeżonej przez niego bramki. A było ich mnóstwo – sam Marcel Sabitzer trzykrotnie zmuszał bramkarza do interwencji, a Bruma i Werner oprócz bramek mieli jeszcze przynajmniej po jednej świetnej okazji, jak choćby wówczas, gdy piłkę z linii musiał wygarniać jeden z obrońców gości. W teorii moglibyśmy rozpisywać się o sytuacjach Schalke, których też przecież nie brakowało, ale nawet jeśli zebralibyśmy cały ich ofensywny wysiłek z pełnych 90 minut, i tak wyglądałby słabiej niż 27-minutowa aktywność Timo Wernera. Ten ostatni wszedł, wykończył doskonałą akcję Sabitzera i Laimera, po chwili zaliczył asystę przy golu Brumy i raz jeszcze potężnie postraszył Schalke w 81. minucie.
Czy wygrał Lipskowi mecz? Tak to może wyglądać w ocenie sytuacji, ale tak naprawdę poza krótkim momentem po zdobyciu wyrównującego gola przez Schalke, inicjatywa pozostawała po stronie gospodarzy jeszcze przed jego wejściem na boisko. Słabo wyglądał szczególnie środek pola, w którym piłkarze z Gelsenkirchen wyraźnie przegrywali z niesamowicie aktywnymi pomocnikami z Lipska. Kapitalny mecz grał Demme (7 przechwytów, więcej niż tercet Harit-Schopf-Meyer), który poza świetną grą defensywną dołączył też dobre wyprowadzanie piłki. Na pochwałę zasługiwała jednak tak naprawdę cała drużyna, dzisiaj po prostu o poziom lepsza, niż goście.
To źle wróży przede wszystkim… rywalizacji w Bundeslidze. RB po przekonującym zwycięstwie wskoczyło wprawdzie na fotel wicelidera, ale do Bayernu traci 13 punktów. Biorąc pod uwagę jak wyglądał grudzień w ich wykonaniu – 2 porażki i 2 remisy – nie jesteśmy w stanie uwierzyć w nagłą zapaść Bawarczyków połączoną z rajdem Lipska, tym bardziej, że RB wciąż jest w grze w Lidze Europy, gdzie czeka ich arcytrudny dwumecz z Napoli. Schalke, które gra tylko w lidze i krajowym pucharze, w teorii mogłoby wykorzystać zmęczenie Bayernu kampanią w Lidze Mistrzów. Ale skoro Niebiescy byli bezzębni nawet w starciu z RB?
Jutro do gry wraca Borussia, która po ograniu Wolfsburga może się zrównać punktami z Lipskiem. To nadal o 13 “oczek” mniej, niż Bayern. Smutno to pisać, ale wydaje się, że powoli zamykamy rywalizację w tym sezonie Bundesligi. A wcześniej przecież zrobiliśmy to już z Anglią i Francją…