Cracovia ciągle leczy Saidiego: najdroższy pacjent w tej części Polski…

redakcja

Autor:redakcja

15 stycznia 2013, 19:56 • 3 min czytania

Chcieliśmy się doliczyć, tak orientacyjnie, ile Cracovia mogła stracić na jego niekończącej się niedyspozycji, ale uznaliśmy, że może nam zabraknąć miejsc na kalkulatorze. W każdym razie – Pasy zdążyły już spaść z ekstraklasy, wymienić jedną trzecią składu, zagrać całą rundę w pierwszej lidze, a Ntibazonkiza jak był do gry niegotowy, tak jest nadal. Co więcej, właśnie przyjechał do Krakowa i oznajmił, że może mu to zająć jeszcze jakieśâ€¦ trzy, cztery miesiące. A Cracovii licznik bije… kap, kap, złotówka po złotówce.
Pewnie już zapomnieliście, że facet w ogóle istnieje, nie mówiąc o tym, że ciągle jest na liście płac Cracovii, dlatego spróbujemy uporządkować najpierw kilka najistotniejszych faktów:

Cracovia ciągle leczy Saidiego: najdroższy pacjent w tej części Polski…
Reklama

Saidi nie gra w piłkę od 30 kwietnie poprzedniego roku. Już wtedy nadawał się na stół operacyjny, ale kolejni lekarze wydawali opinie, że uraz, z którym się boryka, nie wymaga cięcia „na już” – można zrobić zabieg na spokojnie, w ciągu kilku miesięcy. W międzyczasie Burundyjczyk rozmyślił się z gry w Cracovii, bo nie uśmiechało mu się występować w pierwszej lidze. Kiedy jednak latem nie udało mu się odejść do Lecha Poznań, bo ten uznał, że nie kupi zawodnika z z takim bajzlem w kolanie, Ntibazonkiza wreszcie zdecydował się na operację. Za jej wykonanie, notabene w Poznaniu, zapłaciła Cracovia.

Saidi uznał jednak, że nie będzie rehabilitował się w Krakowie, bo woli burundyjskich czarodziejów i specjalistów z Holandii, do których ma zaufanie. Czas leciał, Cracovia szła zawodnikowi na kolejne ustępstwa, aż wreszcie około listopada Ntibazonkiza zaczął cokolwiek ćwiczyć. Zdaje się, że grać w drużynie Stawowego nadal nie ma wielkiej chęci, ale Filipiak nie ma wyjścia – miesiąc po miesiącu musi wyciągać pieniądze z portfela. Mógłby już sobie za to kupić jakiś ładny samochód, niech będzie na przykład taki…

Reklama

Ale nie, on musi ładować kasę w Saidiego, który – żeby nie było wątpliwości – za drobne w Krakowie nie przebywa. Raczej za całkiem godną pensję na poziomie czołówki ekstraklasy. Zresztą, sprawy zaszły tak daleko, że Cracovia niezbyt wiele może w tej chwili zrobić. Tylko czekać aż Burundyjczyk wreszcie stanie na nogi i wtedy jakimś sposobem go opylić. No, ewentualnie liczyć, że nagle odzyska chęci do reprezentowania klubu – na przykład w przypadku powrotu Pasów do najwyższej ligi. Tyle że to na razie zwykłe gdybanie.

Ntibazonkiza, jeszcze kiedy grał w Ekstraklasie, nigdy nas do siebie całkiem nie przekonał, na pewno nie na tyle, by zaakceptować, że ktoś mógł wyłożyć na jego transfer 700 tysięcy euro (za tyle przyszedł z Nijmegen do Cracovii) i później tego nie żałować. Co gorsza, nie widać opcji, by w Krakowie mogli się jeszcze jakoś na nim odkuć – bo nie dość, że urządził sobie roczny urlop od futbolu, to jeszcze cała Polska zdążyła usłyszeć, że mentalnie to on, niestety, jest ciągle w ciemnym lesie.

Najnowsze

Anglia

Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli

Braian Wilma
1
Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama