Tomasz Brzyski w Legii – widzicie jakieś minusy?

redakcja

Autor:redakcja

14 stycznia 2013, 15:03 • 3 min czytania

Znowu demontaż składu, kogo oni ściągają, to przecież parodia działania profesjonalnego piłkarskiego klubu, nie zdziwimy się jak następnym razem pokona ich zbieranina hodowców zaskrońców z południowych pastwisk macedońskiej części masywu Szar Płanina. Serio, mamy takie teksty niemal gotowe do wklejenia, gdy tylko pojawia się informacja o jakimś transferze w czołówce polskiej Ekstraklasy. Teraz też z rozpędu prawie objechalibyśmy Legię za ściągnięcie Brzyskiego, ale… nie ma się do czego przyczepić. Chcielibyśmy rytualnie wbić szpilkę, albo nawet cały miecz, ale nie ma w co. Ten transfer nie jest może jakimś wielkim strzałem w dychę, ale rzetelnym wzmocnieniem całkiem rozsądnej drużyny. I wygląda na to, że wypali. Dlaczego?
Po pierwsze – transfer nie jest obarczony wielkim ryzykiem, bo ani ten Brzyski nie zarobi kokosów porównywalnych do pensji Ł»ewłakowa, Ljuboji czy – o zgrozo – Sulera, ani jego kontrakt nie jest długoterminowy, ponieważ obejmuje tylko dwa lata, ani nie trzeba było za TB wyłożyć kilkuset tysięcy euro. Legia ruszyła na wyprzedaż do magazynów na Konwiktorskiej, skorzystała ze znakomitej promocji i sprzątnęła poważnego piłkarza – bądź, co bądź – rywalowi do tytułu.

Tomasz Brzyski w Legii – widzicie jakieś minusy?
Reklama

Po drugie – trudno się spodziewać, żeby Brzyski nagle spoczął na laurach, skoro właśnie stuknęła mu trzydziestka i do tej pory niczego poważnego nie osiągnął. Nie zdobył pucharu, mistrzostwa, ani nie zyskał uznania u żadnego z selekcjonerów. Jeszcze dwa lata temu Andrzej Iwan umieścił go w gronie najbardziej niedocenianych piłkarzy Ekstraklasy i… wiele się w tym względzie nie zmieniło. Brzyskiego nikt nigdy nie wymienia w kontekście reprezentacji, a przecież trafiały do niej nieporównywalnie słabsze wynalazki, że o Rymaniaku nie wspomnimy (choć on akurat do reprezentacji ligi). Przypomnijmy zresztą fragment tekstu „Ajwena”.

MARIUSZ MAGIERA i TOMASZ BRZYSKI – wytłumaczcie mi, dlaczego Wisła cofa na lewą obronę Paljicia, skoro mniejsze pieniądze mogłaby zainwestować w któregoś z tej dwójki? Obaj mają pojęcie o grze – potrafią się podłączyć do ataku, ale i bronić. Taka rola lewych obrońców. Ale co ja mogę zarzucać Wiśle, skoro na Magierę i Brzyskiego nawet selekcjoner Franciszek-Wszystkich-Trzeba-Wypróbować-Smuda nie zwrócił uwagi. Lepiej na lewej obronie wystawiać – Boże, widzisz, a nie grzmisz – Sadloka. Napiszę to wielkimi literami – FRANEK, SADLOK TO, DO JASNEJ CHOLERY, STOPER. Naprawdę tego nie dostrzegasz?!

Reklama

Po trzecie – lewa obrona – choć wielu widzi Brzyskiego raczej na lewej pomocy – to najbardziej newralgiczna pozycja Legii w ostatnich latach. Niepodzielnie rządził na niej Jakub Wawrzyniak, czyli największy beneficjent mizerii polskiej piłki, ale wygląda na to, że jego sielanka właśnie się zakończyła. Oczywiście nie spodziewamy się, żeby Brzyski od razu zajął miejsce „Rumianego”, ale jakby tak się zastanowić, to… w czym jest od niego gorszy? Potrafi strzelić, dośrodkować, nie wyjebuje się, jest solidny w obronie, ma niezłe stałe fragmenty. No i jest wszechstronny, bo w przeciwieństwie do Wawrzyniaka, z powodzeniem radzi sobie na skrzydle.

Po czwarte – jest turbokozakiem.

Mimo całego entuzjazmu, jaki wzbudza ten transfer – bo naprawdę nie widzimy minusów – mimo faktu, że na razie Legia głównie się wzmacnia, jest liderem, a na papierze wygląda bardzo solidnie, pamiętamy DOSKONALE ubiegły rok. I im lepiej wygląda sytuacja w Warszawie, tym bardziej spektakularne może być majowe pierdolnięcie o glebę, które Legia ma już świetnie wyćwiczone. Dlatego mimo wszystko nie ma co się jarać zawczasu, pożyjemy – zobaczymy.

Najnowsze

Anglia

Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli

Braian Wilma
1
Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama