Ciekawy (!) tekst czytelnika: Problemy z głową polskich talentów. Dwie strony medalu

redakcja

Autor:redakcja

09 stycznia 2013, 02:10 • 9 min czytania

Jaki to będzie tekst? Kontrowersyjny, pesymistyczny, odbierający wszelką nadzieję tym, którzy wierzą, że w najbliższym czasie w polskim futbolu zacznie dziać się lepiej. Czy polski futbol ma problem ze szkoleniem? Oczywiste. Czy w Polsce brakuje dobrej infrastruktury piłkarskiej? Jasne, że tak. Czy Orliki są wykorzystywane jak należy? Absolutnie nie. Czy nasza reprezentacja, lub którakolwiek rodzima drużyna odniesie jakikolwiek sukces w najbliższych latach? Czcze marzenia. Czy mamy prawo śmiać się z Cypryjczyków, Azerów, albo Białorusinów? Nie, oni mogą śmiać się z nas. Czy polscy trenerzy są dobrzy i szanowani za granicą? Good one.
OK, sam sobie zadałem kilka pytań, sam na nie odpowiedziałem i już widzę na horyzoncie tę falę krytyki mknącą w moją stronę i urastającą do rozmiarów tsunami. Jak śmiałem stwierdzić, że piłka nożna w naszym kraju jest na poziomie równym lub gorszym niż na Cyprze, w Azerbejdżanie czy w kraju فukaszenki. Skandal! Brak patriotyzmu, a w dodatku przesadny pesymizm. Tu od razu muszę napisać, że nie jestem pesymistą tylko realistą. Ł»al mi było tych wszystkich naiwnych głupków, którzy po ostatnim meczu naszej kadry na EURO, śpiewali „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”. Otóż się kurwa stało i to bardzo dużo, ale nie ma sensu o tym więcej wspominać bo napisano już na ten temat wszystko. Ja po prostu nie mogłem zrozumieć, coci ludzie mają w głowach, że są w stanie szczerze i często nawet na trzeźwo wyśpiewywać takie pierdoły.

Ciekawy (!) tekst czytelnika: Problemy z głową polskich talentów. Dwie strony medalu
Reklama

Tak samo nie rozumiem co się dzieje w głowach tych gówniarzy, którzy zagrali kilka niezłych meczów i myślą, że świat legł u ich stóp. W ten sposób doszedłem do problemu, który chcę poruszyć. Największą bolączką polskiej piłki nożnej nie jest szkolenie. Najpoważniejszym problemem są hektolitry wody sodowej przelewające się przez głowy naszych cudownych, młodych, zdolnych, perspektywicznych piłkarzyków. Do tego oczywiście dochodzą: brak woli walki i ambicji, oraz skłonność do szybkiego spoczywania na laurach. No dobra, teraz muszę już tylko pokazać dlaczego mam rację.

Nie wiem czy pod względem mentalności istnieje na świecie gorszy gatunek sportowców niż polscy piłkarze, przepraszam, Panowie Piłkarze. Pierwsza z brzegu historyjka. Szatnia zespołu Młodej Ekstraklasy Pogoni Szczecin. Wchodzi 19-latek mający za sobą rok treningów z pierwszym zespołem i aż jeden, w dodatku niepełny mecz w Ekstraklasie. Wypytuje kolegów o to ile zarabiają, nieliczni odpowiadają, że 500 zł i, że klub płaci im za bursę. Reaguje szyderczym uśmieszkiem i chwali się, ile to on teraz nie zarabia i jaki to nie jest zajebisty. Powtarzam, jeden niepełny mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej! Historia prawdziwa, kibice od dawna domagają się szansy występu w pierwszym składzie dla tego chłopaka. Trener drużyny zapytany, dlaczego nie daje szansy młodym wychowankom klubu, odpowiedział, żeby zapytać tych chłopaków, czemu wbijają mu nóż w plecy swoją postawą na treningach. Ten chłopak pewnie dostał ze 3000 tysiące na miesiąc i już mu się we łbie poprzewracało. Strach pomyśleć, co będzie jak dostanie 10 razy tyle, o ile w ogóle dojdzie do tego poziomu, chociaż w Polsce o to nietrudno. Dramat.

Reklama

Inny małolat, który jeszcze na dobre się nie zadomowił w Ekstraklasie już myśli o tym, żeby kupić sobie BMW Z4. Czy ten chłopak naprawdę nie pomyśli, że mają 20 lat, bardziej przydałoby mu się mieszkanie? Nie pomyśli bo przecież fura jest ważniejsza, dupeczki po prostu będą za nim sikać. Pamiętam program 1 na 1 z Mirosławem Szymkowiakiem w C+. Padło tam banalne pytanie, co by poradził młodym piłkarzom, którzy stoją u progu wielkiej kariery. Odpowiedział, że najważniejsze, aby mądrze inwestować pieniądze, nie w fury i balety, tylko w mieszkanie. Bo jak nóżkę takiemu chłopakowi ktoś połamie, to już ani nie potańczy, a nie autem nie poszaleje, ale przynajmniej będzie miał gdzie mieszkać. Ale co tam wie jakiś Szymkowiak, gdzie on grał, kim on w ogóle jest? Tak myśli ten młody chłopak, który chyba jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jego przygoda z piłką nie potrwa zbyt długo. Kiedyś się przekona jak bardzo się pomylił, ale będzie już za późno. Jemu pozostanie tylko żal, a kibiców będzie ogarniało wkurwienie na wspomnienie występów takiego delikwenta i na myśl o tym ile ten pajac zarobił i na co przeznaczył te pieniądze. Jednak słuch po nim szybko zaginie.

Ten pierwszy gościu już zapomniał, że jeszcze rok temu grał z tymi chłopakami w ME, teraz liczy się, że to on więcej zarabia. Ten drugi natomiast stwierdził, że zarabia już tyle, iż może pozwolić sobie na sportową brykę, chyba nie orientuje się w cenach paliw. Jednak jego największym problemem jest to, że on już założył, że jego zarobki do końca kariery będą takie jak teraz, albo wyższe. Nie rozważa czarnego scenariusza. Tak więc mamy pychę i brak rozsądku.

Teraz kolejny problem, chociaż trochę mniejszy. Jest nim nadmierna skromność u tych, którzy akurat nie powinni jej przejawiać. Polscy młodzi piłkarze nie umieją upomnieć się o swoją szansę. Szczerze mówiąc gdybym ja był na przykład Dominikiem Furmanem i już rok temu wiedziałbym, co sobą reprezentuję, a trener wciąż wystawia Vrdoljaka, albo Gola, to chuj by mnie strzelał. Warto się upomnieć o swoją szansę, najwyżej zostanie się dyscyplinarnie wypierdolonym z klubu, może uda się później znaleźć taki, w którym dostanie się szansę, nawet w niższej lidze. Podobnie jest z Kubą Koseckim, chociaż tu ewidentnie zawinił Skorża. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że trzy lata temu umiejętności Kuby diametralnie różniły się od tych, które prezentuje teraz. Ale co tam, trzeba go dla zasady wypożyczyć do ŁKS-u, a później do Lechii. Niech kibice widzą, że dbamy o młodych, dajemy im się ogrywać. Jest to tym śmieszniejsze, że wtedy w Legii po skrzydle biegał Manu. W takim przypadku trudno się dziwić niektórym młodym piłkarzom, że im się po prostu odechciewa, nie widzą swojej szansy. Nie bójcie się walczyć o swoje chłopaki, chcemy więcej Furmanów i Koseckich.

Czas na następnego asa. Szymek Drewniak, pierwszy tancerz RP, ten, który pokazał dupę w słynnym filmiku. Wraz z koleżkami urządził sobie melanż, a tu pech, filmik z imprezy trafił do Internetu. On się tłumaczy, że nie widzi w tym nic złego, że starsi piłkarze w szatni się śmiali, ale nic nie mówili. Dobrze to o nich świadczy, wielkie autorytety. Zamiast wskazać chłopakowi właściwą drogę, pokazać mu za wzór Lewandowskiego, to oni się śmieją i pewnie po cichu mu gratulowali wyczynu, ale przecież nikt się do tego nie przyzna. Drewniak trochę teraz pogrywa w Ekstraklasie, ale szału nie robi i raczej już nie zrobi. Może Linetty spisze się lepiej.

Kolejny czynnik, który przemienia tych chłopaków w rozkapryszone gwiazdki? Media. Do czego doszło w tym kraju, że po dwóch dobrych meczach w wykonaniu 18-latka, dziennikarze domagają się powołania go do pierwszej reprezentacji. Istna kpina. Jednak taki gość po przeczytaniu kilku podobnych artykułów zaczyna wierzyć w swoją wielkość. Śmieszne jest to, że u nas 18-lakowie są powoli wprowadzani do zespołów, podczas gdy powinni decydować o obliczu gry swoich zespołów. Skłonność do zbyt dużej wiary w siebie, świetny przykład to awantura z udziałem Pana Milika, który po kilku słowach prawdy i dobrych radach, po prostu się obraził. Przecież on wie najlepiej, jest już pełnoletni. Teraz pewnie siedzi i się śmieje, że debile z Weszło! go pojechali, a on teraz będzie ciągnął milion euro rocznie. Jeszcze się okaże kto miał rację, może gdyby posłuchał Weszło! to teraz by zarabiał 1,5 miliona, ale na pewno nie robi mu to różnicy.

Opisałem Wam problemy naszego cudownego piłkarskiego narybku. Nie chciało mi się tu nawet opisywać grupy ze stowarzyszenia „piwko, balety i formy nie ma niestety”. Na nich było szkoda obijać sobie palce o klawiaturę. Skoro tańce i bzykanie z dziewczynami po solarze jest dla nich ważniejsze, niż granie w piłkę to niech już teraz dadzą sobie spokój. Oni, jeśli czytają ten tekst, śmieją się najgłośniej. Ja też się będę śmiał, gdy ich kariery potoczą się tak samo, jak ta Dawida Janczyka. Przestańcie się śmiać i zacznijcie grać to może kiedyś będę się cieszył z Waszych sukcesów, może będzie mi dane opijać kiedyś medal reprezentacji Polski, na MŚ, albo ME.

Dobra, tak tytułem zakończenia, napiszę jeszcze kilka słów o poziomie szkolenia. Jeden tekst, kolejny cytat z programu „1 na 1” w C+. Gościem był Marcin Sasal, opowiadał jak przechodził koło Orlika, na którym grali młodzi chłopcy. Ich trener krzyknął do jednego z nich, żeby nie kiwał. I tutaj pytanie moje i Marcina Sasala, to kiedy on ma, kurwa, kiwać jak nie w wieku 11 czy 12 lat? Kosecki jak był młodszy to kiwał, tak samo jak objeżdżał juniorów innych drużyn, tak samo teraz mija najlepszych obrońców Ekstraklasy. To chyba najlepiej pokazuje poziom szkolenia, nie wolno kiwać, stawiamy na siłę i wytrzymałość. To też jest ciekawe bo co roku w europejskich pucharach byle ogórki, sprawiają, że naszym piłkarzom w 70 minucie brakuje sił. Już nie mówiąc o tym, że po piątej kolejce wszyscy są zajechani, a już jak grają w niedzielę o 17:00 to jest dramat. Na Orlikach nie ma kto trenować młodzieży bo się nie opłaca. Tam grają przyszli reprezentanci Polski, 50-latkowie, którzy wyrywają się z domów od żon, żeby pograć z kolegami w piłkę. Dokładnie o to chodziło pomysłodawcom Orlików!

Jest dokładnie tak, jak powiedział kilka miesięcy temu Michał Globisz. Szkolenie w Polsce leży i długo się nie podniesie, ale młodzi piłkarze wcale swoją postawą nie pomagają. Wybijają się nie najlepsi, tylko najsilniejsi fizycznie i psychicznie. Tacy z gatunku 25% talentu, 75% pracy. Oby tym, którzy coś umieją poukładało się w głowach i niech dotrze do nich, że na balety będzie też czas po karierze. Mają szansę zarabiać kupę pieniędzy, robiąc to co kochają. Niewielu ludzi może to samo powiedzieć o sobie, większość kibiców zarabia psie pieniądze, ledwo mogą wysupłać na bilety na mecz, a tam muszą oglądać grę, którą można określić słowem patologia. Tylko dlatego, że kilku głupkom po prostu nie chce się dać wszystkiego z siebie bo myślami są już w galeriach handlowych i dyskotekach.

Na wstępie wspomniałem jeszcze o braku woli walki i ambicji. Udowodnię to zadając takie pytanie: kto pamięta w ostatnim czasie wielki come-back w stylu od 0:3 do 4:3, w wykonaniu polskiej kadry, albo któregoś klubu? Chyba nikt, tylko niech nikt tu mi nie pisze o meczu Śląsk-Jagiellonia, bo to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Jak polski zespół przegrywa po 20 minutach 0:2 to już odechciewa się grać. Boją się przegrać wyżej, nie myśląc o tym, że mogę wygrać nawet 5:2. Wystarczy chcieć i powalczyć.

BATE Borysów bije u siebie Bayern Monachium 3:1. Mistrz Polski dostaje baty z Helsingborsem. Wszystko na ten temat.

P.S. Polska Ekstraklasa zajęła 51 miejsce w rankingu sporządzonym przez Międzynarodowe Towarzystwo Historyków i Statystyków Futbolu. Wyprzedziły ją między innymi ligi z Mołdawii i Sudanu. Grunt, że Piechniczek zdobył srebro w 1982 roku!

Marcin Nowicki

Najnowsze

Anglia

Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca

Braian Wilma
0
Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama