Nie chwal żony przez zachodem słońca – to staropolskie powiedzenie muszą sobie teraz powtarzać w Lubinie. Bo niby radość, że Darvydasa Sernasa udało się upchnąć niezmiennie naiwnym Turkom, ale z drugiej strony niepokój: na razie to tylko wypożyczenie, później mogą go wykupić, a mogą też zwrócić.
I co gorsza – opcja zwrotu wydaje się wielce prawdopodobna, chyba że Sernas znów przypomni sobie, że kiedyś jako tako umiał grać w piłkę. W 2012 roku Litwin z gry zdobył tylko jednego gola.
Na razie więc jest dobrze – stówka miesięcznie zostaje w kasie klubu, bo naprawdę Sernasowi ktoś kiedyś zagwarantował tak astronomiczne wynagrodzenie. Teraz trzeba ściskać kciuki, by Turcy nie oglądali nabytego towaru zbyt dokładnie i latem Sernas nie wrócił na utrzymanie lubinian. Jedno Sernasowi trzeba przyznać – za chwilę będzie miał 29 lat, więc kariery już nie zrobi, ale mimo zaledwie jednego udanego roku w całej karierze (2010), zdołał się chłop ustawić finansowo.