Mateusz Klich zmartwychwstał. Nie dość, że udzielił ciekawego wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym po raz pierwszy od kilku lat wypada na rozsądnego i niezmanierowanego gościa, to jeszcze rzeczywiście – tak jak zapowiadał – pojechał na zgrupowanie z dorosłym zespołem Wolfsburga i… są na to dowody.

Tak, tak, Mateusz naprawdę wznowił karierę. Ł»arty żartami, ale cała sytuacja napawa nas niepokojem, bo jeśli Klich potrafił wrócić z trybun siódmej ligi do szerokiej kadry pierwszego zespołu, to równie dobrze ktoś może wykopać z piłkarskiej mogiły Dawida Janczyka, Maćka Ł»urawskiego albo nawet Igora Sypniewskiego.
Klichu – trzymamy kciuki. Grunt, żebyś NIE NARZEKAŁ.
***
O Borucu piszemy w innym miejscu, ale „Holy Goalie” nie był jedynym Polakiem, który zaliczył występ w FA Cup. Od 68. minuty grał Cywka, od 67. Peszko, a do 66. Majewski. Godny uwagi jest też fakt, że (tak, brzmi to absurdalnie) w końcu na ławce Blackburn zasiadł Grzegorz Sandomierski.
***
W kadrach swoich drużyn nie znaleźli się dziś Paweł Brożek, Dariusz Dudka i Grzegorz Krychowiak, którego Reims przegrało w Pucharze Francji z amatorskim Plabennec (czwarta liga). Cały mecz Vitorii Setubal przesiedział na ławce Paweł Kieszek, który ostatnio zmagał się z kontuzją.
***
Tradycyjnie w pierwszym składzie Torino wyszedł Kamil Glik (0:0 z Catanią, Augustyn na ławie) i to dobry powód, by pokazać, jak Polak radzi sobie z wywiadami po włosku. Perfetto.
