W ostatnim czasie Wisła Płock przyjęła dosyć ciekawą ścieżkę budowania zespołu. Część zawodników ściągniętych do drużyny stanowią bowiem byli lub obecni młodzieżowcy, którzy jak dotąd głównie zasłynęli z… bycia młodzieżowcami oraz reprezentowania kraju w rozmaitych kadrach z przedrostkiem U-. Piłkarzy, którym tak naprawdę dopiero w Płocku powiedziano “sprawdzam”, bo to właśnie w Wiśle ci zawodnicy dostali szansę regularnego pokazywania się szerszej publiczności. W zeszłym okienku transferowym tak było w przypadku Igora Łasickiego, który we Włoszech pokopał tyle co nic, a także tak było w przypadku Konrada Michalaka, który prawie nie dostawał szans w Legii. Wcześniej wiedzę na temat obu piłkarzy można było czerpać właściwie tylko z piłki młodzieżowej, dziś jednak dzięki Wiśle co nieco już o nich wiemy. I podobnie może być w przypadku najświeższego nabytku płocczan, Oskara Zawady.
– Kogo? – w myślach zapytało pewnie wielu z was. Oskara Zawady, tego dryblasa z ataku, który pojawia się także w najnowszej młodzieżówce prowadzonej już przez Czesława Michniewicza – zagrał od początku z Gruzją (i wywalczył rzut karny), wszedł też na końcówkę meczu Danią. Wciąż jednak to u nas postać nieco zagadkowa. Z ciekawości sięgnęliśmy aż do naszego tekstu sprzed trzech lat, puszczonego po tym, jak reprezentacja U-19 Rafała Janasa nieznacznie uległa Holandii. O Zawadzie napisaliśmy wtedy tak:
Wygląda jak młody Cavani, wołają na niego Zlatan, a na co dzień występuje w Wolfsburgu. Typowa dziewiątka, sęp na gole, wręcz padliniarz, oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu. Niezły piłkarsko, świetny w powietrzu, biegający. Tyle tylko, że odrobinę leży współpraca. Fajnie, gdy on dostaje podania, a na pewno o wiele fajniej, aniżeli sam ma dogrywać prostopadłe piłki. Rośnie naprawdę fajny napastnik, który już w pierwszym roku w Niemczech został królem strzelców Bundesligi U-17, z kolei latem podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt. Nie zdziwimy się zbytnio, jeżeli jeszcze w tym sezonie zadebiutuje w tej dorosłej, prawdziwej Bundeslidze.
Jak to jednak w przypadku naszych młodzieżowców bywa (a także naszych przewidywań – kłania się klątwa Weszło), mocno przestrzeliliśmy z oceną. Minęły trzy lata, a Zawada – nie dość, że wciąż nie może się pochwalić niczym więcej niż młodzieżowym tytułem króla strzelców – debiutu w Bundeslidze się nie doczekał. Co prawda wiosną 2016 roku zaliczył 11 meczów w Eredivisie w barwach Twente, ale nie potrafił w nich zapracować ani na gola, ani nawet na asystę. Następnie z rzadka widziano go jeszcze na boiskach 2. Bundesligi (8 meczów wiosną ’17) oraz 3. ligi niemieckiej (6 meczów jesienią ’17). A teraz przyjdzie czas na weryfikację ostateczną, czyli na polską ekstraklasę.
Jako że Zawada to rocznik ’96, z pewnością nie należy stawiać jeszcze na nim krzyżyka. Tym bardziej, że w Płocku zbyt wysokich wymagań co do napastników nie mają, o czym najlepiej świadczy kadra z minionej rundy – Piątkowski, Lebedyński, Kante, Biliński. Jedno wydaje się pewne – Zawada będzie miał z kim kontrastować, i to nawet w przypadku, jeżeli połowa dotychczasowych napastników pożegna się z Płockiem. Patrząc jednak z drugiej strony, będzie miał też okazję do zaliczenia spektakularnej klapy, a tą byłoby oglądanie z ławki występów wspomnianych tuzów.
Ogólnie jednak podoba nam się ostatnia polityka Wisły, bo jest przynajmniej ciekawie. W Płocku nagromadziło się sporo piłkarzy z roczników 95-97, którzy w swoim czasie zapracowali sobie na łatkę utalentowanych. Łasicki, Dźwigała, Stępiński, Reca, Michalak, Szymański, Rasak, Łukowski czy teraz właśnie Zawada. To cała masa byłych bądź obecnych młodzieżowych reprezentantów Polski. Miarą sukcesu będzie jednak to, czy chociaż jeden z nich przerodzi się w dorosłego reprezentanta.
Fot. FotoPyK