To było do przewidzenia. Jeśli polski dziennikarz rozmawia z Damienem Perquisem, musi paść pytanie o język. A skoro pada takie pytanie, to odpowiedź jest banalna jak frazesy Kulawika. „Wkrótce zacznę”.
Nadal się pan uczy naszego języka?
Muszę znaleźć sobie nowego nauczyciela. To nie takie łatwe. Ostatnio byłem kontuzjowany, przechodziłem wtedy bardzo ciężki okres związany z rehabilitacją. Potem był koniec roku. Ale zapewniam, że niebawem znów chcę wziąć się do nauki. („PS”)
Ile to już minęło, od kiedy nasz lisek podpisał kontrakt z Betisem? Ostatnio liczyliśmy… Teraz będzie ok. 130 dni. Jeszcze chwila i będzie pół roku. Ech, ale te problemy z motywacjąâ€¦ Zawsze znajdzie się coś ważniejszego.
Damien, wiesz co? Odpuść sobie. Wylecz sobie tę kontuzję i kombinuj, jak tu powstrzymać Negredo. Mamy Glika, Komorowskiego, zaraz będzie Salamon, kurwa, już nawet ten Wojtkowiak. Naprawdę, nikt cię tu już, panie Francuz, nie traktuje serio i nikt nie wierzy w twoje szczere intencje. My się nie uczymy hindi, ty się nie ucz polskiego, bo po co? Taka sama egzotyka.