Święta minęły jak z bicza strzelił, więc czas powoli patrzeć w stronę Nowego Roku. Świat ku zaskoczeniu wszystkich, łącznie z zaszokowanymi Majami, jednak się nie skończył, a nasze nadzieje, że Gikiewicza widzieliśmy w akcji po raz ostatni, okazały się płonne. Tym ważniejsze stały się życzenia noworoczne – tak naprawdę to już nie tylko parę ciepłych słów na kolejne dwanaście miesięcy, ale gotowe recepty na ułożenie sobie rzeczywistości po niedoszłej apokalipsie. Weźmy Polonię Warszawa, która miała wszystko zaplanowane do końca kalendarza Majów, płacić dalej nie zamierza, piłkarze mogą iść gdzie chcą. Czego więc życzyć klubom na rok 2013?
Legii Warszawa – wyciągania wniosków. Jako że jesteśmy ludźmi dobrej woli, podajemy przykład:
Poprawne wyciągnięcie wniosku: w zeszłym roku zostaliśmy frajerami tysiąclecia przegrywając mistrzostwo w wyścigu ślimaków. W tym roku na to nie pozwolimy!
Niepoprawne wyciągnięcie wniosku: Ł»yro zagrał piętnaście słabych meczów, ten szesnasty na pewno będzie zajebisty!
Tylko tyle.
Lechowi Poznań – by Bartosz Ślusarski pozostał najskuteczniejszym Polakiem w tej lidze, jednocześnie zwiększając procent wykorzystanych sytuacji. Jeśli zakończy golem co dziesiątą akcje bramkową – Lech ma szansę wygrać ligę już w kwietniu.
Polonii Warszawa – polecimy klasycznie – pieniędzy, forsy, szmalu, kwitu i banknotów. I żeby Król na Trzech Króli przemówił wreszcie czynem, a nie słowem.
Górnikowi Zabrze – żeby Nowak otworzył fermę kogutów, niekoniecznie po afrykańsku, a Olkowski przeczytał Trylogię nauczył się dośrodkowywać. Dodalibyśmy jeszcze „ukończenia Stadionu Śląskiego, by mógł służyć jako arena starć Górnika w europejskich pucharach”, ale równie dobrze moglibyśmy im życzyć wielu występów w roli gospodarza na Old Trafford. Aha, osobne życzenia dla jednego z naszych ekstraklasowych ulubieńców, Łukasza Skorupskiego – żeby znalazł wspólny język z innymi kadrowiczami nawet z – hahaha – jakimś – hahahahahah – Błaszczykowskim.
Śląskowi Wrocław – czego można życzyć najbardziej barwnej ekipie tej ligi? Patrząc całościowo na rok 2012:
– większej znajomości kibicowskich przyśpiewek
– żeby możliwie jak najrzadziej napastnik nazywał trenera chujem…
– …a trener swoją młodzież dziadostwem
– nieco mniej alkoholu (jeśli już jakiś spiryt – niech to będzie team spirit)
– dużo napojów nawadniających organizm
– kryzysu na azerbejdżańskiej giełdzie
– obrony tytułu!
Lechii Gdańsk – najmocniej, z całego serca, życzymy by udało jej się znaleźć następcę dla Razacka, choćby nawet działacze – wzorem piłkarza – musieli stanąć na rękach.
Wskazówka: Emile Mpenza nie będzie dobrym następcą, poza tym jest zaklepany przez czwartoligowy Włókniarz Zgierz (a co, jak inni mogą Dolcan, to my możemy Zgierz!).
Piastowi Gliwice – niczego nie życzymy. Mają wszystko – nowy stadion, pewny środek tabeli, całkiem przyzwoitą sytuację finansową i organizacyjną. Nie deprecjonujemy Gliwic, ale w ich przypadku jedynym celem na kolejne lata powinno być utrzymanie tego co jest. Chcieliśmy na koniec tego „braku życzeń” dla Piasta dodać jakiś akcent humorystyczny, ale jest to tak do bólu zwyczajna, bezbarwna i niewyróżniająca się drużyna, że nawet nasza kreatywność błaga o litość i przejście do następnego punktu.
Pogoń Szczecin – rozwiązania kontraktu z Boninem krótkiej zimy. Akahoshi i Andradina chyba lepiej czują się w dodatnich temperaturach.
Widzewowi Łódź – Widzewowi życzymy trzech rzeczy:
– by tiry przejeżdżające przez al. Piłsudskiego z tonami szrotu z zagranicy częściej wiozły kolejnych Princewill’ów, niż Lebiediewów.
– by Sylwester Cacek przesypywał pieniądze z jednej kieszeni do drugiej tak długo, aż znikną wszystkie długi, zmartwienia i wojny na całym świecie
– by Rybicki faktycznie stał się sobowtórem Neymara
Jagiellonii Białystok – by detale zawsze były dopięte na ostatnią truskawkę na ciastku. I żeby Tomasz Hajto złapał trenerskiego baktyla.
Zagłębiu Lubin – jak największej ilości negatywnych artykułów w prasie i w innych mediach. Im gorzej się pisze o ich zagranicznym żużlu, tym lepiej ów żużel kręci faworytami. Utrzymania nie ma co życzyć, Zagłębie to przecież nie…
Wiśle Kraków – … Biała Gwiazda, której życzymy utrzymania. Można jeszcze dorzucić: dwóch transferów, środkowego pomocnika i napastnika. Garguły do Górnika i Sikorskiego… gdziekolwiek.
Koronie Kielce – życzymy rozsądnych sędziów, przez „rozsądny” w tym wypadku trzeba rozumieć „niedowidzący, przygłuchy i ostrożny przy wyciąganiu żółtych kartoników”. Pawłowi Golańskiemu oraz Kamilowi Kuzerze życzymy również pozostawienia w szatni owijek, rękawic i siekier, które zabierają na murawę równie chętnie jak korkotrampki. No i już zupełnie serio, życzymy Ojrzyńskiego na ławce, jak najdłużej i z jak największą swobodą w budowie drużyny.
Ruchowi Chorzów – wszystkiego. To klub, któremu życzyć trzeba wszystkiego: udanych transferów, mniej kontuzji, utalentowanej młodzieży, rozsądnych działaczy… Albo fuzji z APOEL-em Nikozja, to też zawsze jakieś wyjście.
Podbeskidziu Bielsko-Biała – aby po czystce, jaka ma nastąpić w zimie w Bielsku, pan Mietek, Tadziu i Staszek polecili kilku następnych Kamilów Adamków. I mniej jeleni.
GKS-owi Bełchatów – utrzymania w I lidze, Odra Wodzisław, ŁKS, czy Polonia Bytom, pokazują, że nie jest to wbrew pozorom takie łatwe, nawet tuż po spadku z Ekstraklasy.
***
Flocie Świnoujście – żeby ludzie wreszcie zaczęli im wierzyć, przede wszystkim w gadki o awansie. Póki co każdy spogląda z nieufnością, a każda ich porażka będzie traktowana jako odpuszczenie walki o Ekstraklasę. I żeby Nwaogu nie brał się do rzutów karnych.
Termalice Bruk-Bet Nieciecza – obfitych zbiorów kukurydzy wokół i wielotysięcznej publiki na samym stadionie. Dodalibyśmy – lobbowanej między innymi przez trenera Moskala współpracy z Wisłą Kraków, ale w Football Managerze (a i w realnym życiu pewnie też) nie można mieć klubu filialnego w tej samej lidze co klub patronacki.
Zawiszy – żeby wszyscy wreszcie nauczyli się, że Zawisza to on. By pomocnicy jak najczęściej trafiali w Abbotta, bo to znakomity sposób na strzelanie bramek. I żeby Flota, wbrew szumnym zapowiedziom, nie podebrała im połowy składu.
Miedzi Legnica – żeby Łobodziński grał jak w Lubinie, Madejski jak w Zabrzu, a Mowlik z Zakrzewskim – tak jak w Poznaniu. Swoją drogą – by zamiast „byłych reprezentantów” z jednym meczem w kadrze na koncie, Miedź już wkrótce ściągała obecnych kadrowiczów. W sumie to nie takie trudne, patrząc na kilka ostatnich powołań…
GKS-owi Tychy – wybudowania stadionu. Istnieje duża szansa, że uwiną się przed Stadionem Śląskim, ale jednocześnie spora, że nie zdążą na Mistrzostwa Świata.
Te katarskie, w 2022.
Cracovii – by małopolska Barcelona wreszcie zaczęła grać przekonującą, krakowską tiki-takę, a Tito Vilanova z Grodu Kraka zaczął marzyć o nieco większych rzeczach, niż ściągnięcie polskiego Victora Valdesa, Marcina Cabaja. To raz, dwa: żeby naprawdę sympatyczni ludzie, jakimi są Budziński, czy Ł»ytko, potrafili być równie uroczy podczas wykonywania swoich obowiązków na murawie. Ł»yczylibyśmy „powrotu do Ekstraklasy”, ale przecież Cracovia jeszcze nie spadła.
Do siego roku, polska piłko!
TWOJE KOCHANE WESZŁO