Tekst czytelnika: Bolesne i trudne do zaakceptowania realia, czyli przypadek Sebastiana Mili

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2012, 23:39 • 2 min czytania

Przypadek Sebastiana Mili pokazuje, że piłkarscy kibice w Polsce są wyjątkowo odporni na fakty. Jak to? Gwiazda ligi, reprezentant Polski i lider obecnego mistrza kraju rozpatruje ofertę z Neftczi Baku? Gdzie ambicje sportowe? Dziennikarz poważnej stacji stwierdza: „Jeśli Mila naprawdę pojedzie do Azerbejdżanu, to skompromituje się jeszcze bardziej niż władze Śląska. Przykre, żeby najlepszy pomocnik polskiej ligi musiał grać w tak „g……” lidze na kompletnym zadupiu. Jak Mila do Azerbejdżanu, to Traore niech idzie grać do Jemenu.”
Tak, dla nas Polaków przecież to totalne zadupie. Kraina pasterzy – niemal drugi Kazachstan, a to przecież ojczyzna Borata. Tkwią w głębokim średniowieczu, a auta zaprzęgają do koni. Owszem, pojechał tam Marcin Burkhardt, ale to przecież piłkarski emeryt. Prawda, Wisłę ośmieszył Karabakh, ale to zwykły przypadek. Przecież Polska to Orły Górskiego, Wembley… No dobra, to prehistoria. W takim razie: to jeszcze niedawne niezłe występy Legii, Amiki czy Wisły w Lidze Europy. Przecież właśnie Leverkusen kupiło Milika. Wcześniej Hamburg Rudnevsa, a Borussia – Lewandowskiego. Tak, skupiając się na tych incydentalnych sukcesach można nadal zakłamywać rzeczywistość.

Tekst czytelnika: Bolesne i trudne do zaakceptowania realia, czyli przypadek Sebastiana Mili
Reklama

Przypomnę, że niegdyś eksperci piłkarscy kręcili nosem, gdy Roman Kosecki poszedł „dla kasy” do Galatasaray, zamiast przyjąć ofertę z silniejszej ligi. Wtedy to Turcja była dla nas (o dziwo!) jeszcze piłkarską prowincją, bo ogrywaliśmy ją w eliminacjach do mistrzostw świata. Z czasem jednak przestano wyśmiewać Turków, wtedy na ich miejsce wszedł Cypr. Dobre miejsce dla piłkarskich emerytów. Cóż, okazało się że ci emeryci grywają z powodzeniem w lidze mistrzów. Nic to – są jeszcze „śmieszni” Gruzini, Kazachowie i Azerowie. No, może już nie tak śmieszni, mając w pamięci nasze kompromitacje w europejskich pucharach.

Panowie – pora się obudzić. W letnim okienku Dudu Paraiba – rozchwytywany przez polskie kluby – wybrał ofertę Lobos de la Benemerita Universidad Autónoma de Puebla. Drugoligowca meksykańskiego. Z kolei Piotr Celeban wybrał ofertę rumuńską – FC Vaslui. Wyjazdy lepszych ligowców na Cypr już nikogo nie dziwią, a Ukraina i Rosja – niegdyś wyśmiewane – dziś stają się powoli ligami „prestiżowymi”. Jasne, że pieniądze rządzą piłką – tak było, jest i będzie. Ale raczej powinniśmy się martwić, że tych pieniędzy w polskiej piłce nie ma. Bo przez to nie ma jakości. A wyśmiewana azerska piłka (ciągle chyba żyjemy tym 8-0 sprzed 7 lat) właśnie nas dogania. W tym sezonie azerskie kluby zdobyły więcej punktów do rankingu ligowego UEFA, niż kluby polskie. Myślę, że pora się do tego przyzwyczaić.

Reklama

Pozostaje zacytować klasyka: „Z czego się śmiejecie? z siebie samych się śmiejecie!”. Tak, stajemy się piłkarskim pośmiewiskiem Europy, chłopcem do bicia. Najwyższa pora, by przyjąć ten smutny fakt do wiadomości, zamiast dalej zaklinać rzeczywistość.

flamengista.blox.pl

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama