Ci, którzy oglądali ostatni mecz reprezentacji Ekstraklasy z ósmym garniturem z Macedonii, i nie wyłączyli komentarza Macieja Iwańskiego, musieli usłyszeć dość niecodzienny doping. My na początku – przyznajemy się bez bicia – pomyśleliśmy, że na trybunach pojawił się ktoś lekko dziabnięty, ale jak się okazuje – doping prowadzony był zupełnie na serio, a nawet zasłużył na nagrodę…
Reklama