Już w sobotę informowaliśmy, że w połowie stycznia w Wodzisławiu Śląskim odbędzie się dziesięciodniowe zgrupowanie dla piłkarzy bez kontraktów. W wielu krajach standard, w Polsce nowość, skierowana m.in. do zawodników z przeszłością w ekstraklasie oraz pierwszej lidze. A jeśli Wodzisław, za sprawą musi stać Dariusz Kozielski. Były prezes Odry, który jak się okazuje nie dał sobie całkiem spokoju z piłką. Co więcej, przed rokiem był o krok od tego, by stworzyć na Śląsku szkółkę piłkarską w ramach spółki z… Józefem Wojciechowskim. Porozmawialiśmy z nim, jak wyobraża sobie ten zimowy obóz i czy faktycznie uda mu się zachęcić do niego zawodników „z nazwiskami”.
Od razu wyjaśnijmy, jak narodził się ten pomysł, bo o ile za granicą w wielu krajach, od dawna organizuje się takie campy dla graczy bez kontraktów, o tyle u nas to raczej nowość.
– Szczerze mówiąc, zaczęło się od tego, że szukaliśmy różnych pomysłów na zagospodarowanie ośrodka Gosław Sport Center w Wodzisławiu. Samo szkolenie młodzieży może jest i dobre, i fajne, ale niestety nie przynosi stałych zysków. Nie da się wychowywać Milików – jednego po drugim, a za utrzymanie całej bazy trzeba płacić. Mam nadzieję, że pomysł wypali i już latem uda się zorganizować nawet kilka podobnych obozów. Próbujemy, po pioniersku. Już latem mieliśmy na zgrupowaniu zespół Karpat Lwów. Wydawało się, że to czysta abstrakcja, żeby do Wodzisławia mogli przyjechać piłkarze takiego klubu, a jednak – spędzili dwa tygodnie i skoro zapłacili to chyba byli zadowoleni. Bazy i warunków noclegowych na pewno nie mamy gorszych niż gdzieś w Austrii. A teraz aż sam jestem ciekaw, czy będą w Polsce zawodnicy bez kontraktów, którzy za możliwość profesjonalnych przygotowań zechcą zapłacić ich rynkową cenę.
No właśnie, rynkowa cena – z tego, co słyszę: 3,5 tysiąca za dziesięć dni treningów.
– Ten koszt musiałby być jeszcze wyższy, ale mamy obiecaną niemałą kwotę od Polskiego Związku Piłkarzy, w którym wielu graczy ekstraklasy i pierwszej ligi opłaca sobie składki.
Widać, że całkiem pan się z futbolu nie wyleczył po spektakularnym upadku Odry.
– Cały czas coś się dzieje. Powiem więcej, przed rokiem byłem o krok od otwarcia na Śląsku piłkarskiej akademii. Zawarliśmy spółkę z Polonią Warszawa. Miała w niej posiadać 51 procent udziałów, przekazywać na podstawie umowy milion złotych rocznie, a w zamian za to wybijający się zawodnicy akademii mogliby przechodzić do Polonii za darmo. Byliśmy już w stu procentach dogadani z panem Wojciechowskim, żeby to zorganizować.
Temat upadł, kiedy wycofał się z finansowania klubu?
– Nie o to poszło. Popadłem w konflikt z PZPN-em. Przekazałem na rzecz tej akademii drużyny młodzieżowe, które miałem na Śląsku, ale okręg śląski nie pozwolił mi ich zarejestrować. Protestowali, że to niemożliwe, że Wojciechowski może sobie szkolić u siebie w Warszawie. Stworzyliśmy spółkę, mieliśmy zawodników, ale nie było możliwości ich zgłoszenia w Śląskim ZPN-ie. W kuluarach usłyszałem, że chciano mi coś udowodnić. Kiedyś powiedziałem głośno, że taki PZPN, to jeszcze jest twór stalinowski i chyba do dziś nie mogą mi tego zapomnieć. Zresztą, kiedy pan Wojciechowski wycofał się z Polonii, temat ostatecznie upadł.
W takim razie, wracając do pomysłu zimowego obozu – kierujecie swoją ofertę przede wszystkim do byłych piłkarzy klubów pierwszej ligi i ekstraklasy. Jest zainteresowanie?
– Zapytania się pojawiają. Na początek przygotowujemy się na jeden osób, na którym chcielibyśmy mieć około dwudziestu zawodników. Jeśli byłoby zainteresowanie, zaproponujemy też drugi termin. Po dziesięciu dniach zgrupowania zrobimy dwa tygodnie przerwy, a potem możemy organizować drugi obóz.
No ale do rzeczy, jest zainteresowanie? Są pierwsze nazwiska, faktycznie z ekstraklasy?
– Na razie zdecydowana większość zgłoszeń pochodzi od młodych chłopaków, którzy kiedyś grali jakieś pojedyncze mecze w ekstraklasie, którzy próbują się podnieść po przebytych kontuzjach i wrócić na swój poziom. Wszystkich zapytań mieliśmy na razie około trzydziestu, czterdziestu. Nawet dziś skontaktowali się z nami piłkarze polskiego pochodzenia z Anglii i Szkocji. Zobaczymy, ilu zawodników zdeklaruje się ostatecznie.
Mam dziwne przeczucie, że zbierzecie młodych chłopaków, którzy próbują się wybić do większych klubów, ale z faktycznie głośniejszymi nazwiskami możecie mieć problem.
– Bardzo liczymy na zawodników, którzy pograli już w ekstraklasie. Bo nie dość, że mieliby dobre warunki przygotowań, to i paru młodszych zawodników mogłoby na tym skorzystać. Zakładamy, że obóz będzie w pełni profesjonalny. Badania motoryczne, szybkościowe, treningi, noclegi, wyżywienie. Chcemy zaprosić trenerów z ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, żeby zawodnicy mieli szansę pokazania się. Wydaje mi się, że nie brakuje ludzi, którym może zależeć na skorzystaniu z takiej propozycji. Popatrzmy na takiego Jelenia… Biegał gdzieś po lesie w Cieszynie, ale nie miał gdzie normalnie potrenować i się dobrze przygotować. My chcemy pokazać, że dla takich ludzi dzisiaj jest opcja.
Zajęcia ma prowadzić Artur Płatek. Rozmawiałem z nim. Twierdzi, że n chętnie się podejmie, pod warunkiem, że nie przeszkodzą mu inne obowiązki. Czemu akurat on?
– Zgodnie z planem trener Płatek razem z Pawłem Sibikiem mają przygotować cały plan i poprowadzić zajęcia. Gdyby ewentualnie jakieś inne obowiązki uniemożliwiły mu przyjazd, będziemy szukać alternatywy. Myślę, że to akurat nie jest problem, bo bezrobotnych trenerów z licencją UEFA Pro jest co najmniej kilkunastu. Jeśli nie więcej. Pomyślałem o Arturze Płatku, bo jest człowiekiem z doświadczeniem, pracował w ekstraklasie, a do tego mieszka w okolicy. Ma do nas około 30 kilometrów, co powoduje, że do obozu nie dochodzą dodatkowe koszty.
A co zrobicie, jeśli nagle w połowie stycznia mocniej sypnie śniegiem? Wszystkie zespoły, które na to stać, uciekają o tej porze do cieplejszych krajów. Jak przeprowadzicie zajęcia?
– Najwyżej będziemy musieli przyjąć niespodziewane koszty. Boisko jest podgrzewane. Na pewno nie będzie zamarznięte, a jeśli spadnie więcej śniegu, sami je odśnieżymy. W najgorszym razie możemy skorzystać z podgrzewanej, sztucznej płyty w Tychach. Zajęcia na pewno odbędą się w dobrych warunkach. Chcemy zorganizować to maksymalnie ciekawie – z prelekcjami, spotkaniem z dietetykiem, z jakimiś znanymi piłkarzami. Może nie każdemu zawodnikowi to spasuje, nie każdy ekstraklasowy piłkarz musi tego słuchać, ale kto będzie chciał, ten skorzysta. Rozmawiałem o tym kilkakrotnie z Grzegorzem Mielcarskim. Mówię – jest ośrodek, są warunki, można stworzyć coś fajnego. Stwierdził, że to ciekawy temat, że chętnie włączy się w to ze swoją fundacją. We Francji, Niemczech jest to bardzo popularne.
Nie obawia się pan, że zawodnicy z jakimś już rozpoznawalnym nazwiskiem będą się trochę wahać? Obóz dla bezrobotnych zawodników, to nie brzmi najlepiej.
– Obóz dla zawodników bezrobotnych, bezkontaktowych. Jakoś to nazwać musieliśmy. Od czegoś trzeba było zacząć. Jeśli to pierwsze zgrupowanie zakończy się sukcesem, nazwa nie będzie taka ważna, bo będzie wiadomo, że warto, że robimy to z głową.
Naprawdę wyobraża pan sobie, że nagle w połowie stycznia do Wodzisławia zjeżdża kilkunastu ludzi z poważnych klubów, żeby na własne oczy zobaczyć, co tam ten Kozielski zorganizował i czy nie ma tam kogoś, z kim warto byłoby podpisać kontrakt?
– Aż chciałoby się zaprosić tych wszystkich dobrych menedżerów. Skoro są w stanie kasować prowizje po dwieście, trzysta tysięcy złotych i opowiadać, jak to pomagają swoim zawodnikom, to teraz mają okazję to pokazać. Szukają klubów piłkarzom, którzy nie mają pracodawców ani możliwości przygotowań z żadną drużyną. Zobaczymy, czy zainteresują się poważnymi przygotowaniami z nami, możliwością treningu, zagrania sparingu.
No dobrze, to na koniec sytuacja czysto teoretyczna: zgłasza się wam na obóz dwudziestu zawodników w tym czternastu obrońców. Jak organizujecie ten sparing, żeby to nie była czysta prowizorka?
– Będziemy to dokładnie ustalać, kiedy zakończymy nabór. Każdy zawodnik powinien zagrać na swojej nominalnej pozycji, żeby móc pokazać komuś z zewnątrz swoje umiejętności. W najgorszym razie zorganizujemy gry mieszane, dobierzemy zawodników z innych klubów, żeby każdy mógł wystąpić tam, gdzie powinien. Rozmawiałem już z kilkoma trenerami. Wszystkim się podoba, bo do tej pory czegoś takiego w Polsce nie było.
Rozmawiał PM