Niewydrukowana tabela po rundzie jesiennej

redakcja

Autor:redakcja

14 grudnia 2012, 02:53 • 3 min czytania

Tu nie trzeba się bawić w konkursy pod tytułem „znajdź trzy różnice”. Oficjalna tabela ekstraklasy i „tabela niewydrukowana”, czyli prowadzona przez nas, w oparciu o analizę sędziowskich błędów, to dwa osobne byty. Oczywiście macie prawo uważać, że specjalnie kombinujemy z wynikami, bo jakiegoś zespołu nie lubimy lub jakiś inny darzymy względami, tak jak macie prawo wierzyć, że Wach przed walką z Kliczką wypił za dużo syropu na kaszel. My wiemy swoje – przez całą rundę skrupulatnie analizowaliśmy błędy i próbowaliśmy zgadnąć, co by było, gdyby…
Efekt jest taki, że w naszej lidze prawie nic się nie zgadza, za wyjątkiem miejsc Podbeskidzia i Bełchatowa: zespołów tak pod każdym względem fatalnych, że sędziowie ani nie zdołali im zaszkodzić, ani nie byliby w stanie im pomóc. Inny jest natomiast lider, inny wicelider, inna kolejność w środku – zwłaszcza w wypadku Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok. Jesień nie była katastrofalna w wykonaniu arbitrów, ale i tak mieli oni znaczący wpływ na ostateczne rozstrzygnięcia. Naliczyliśmy 55 istotnych błędów, co średnio daje mniej więcej pół błędu na mecz. Znośnie. Ale to ciągle o 55 błędów za dużo.

Niewydrukowana tabela po rundzie jesiennej
Reklama

Bywają błędy kosztowne (np. nieuznanie bramki Ruchowi w meczu z Jagiellonią), ale bywają też nieistotne (przyznanie Wiśle rzutu karnego przy stanie 0:4 w Lubinie). I takie, i takie w naszym zestawieniu odnotowujemy, więc może się zdarzyć, że w meczach jakiejś drużyny sędziowie mylili się często, ale nie miało to większego wpływu na wyniki.

Najwięcej dzięki sędziom zyskała Lechia Gdańsk, bo u nas jest na 13. miejscu w tabeli, a oficjalnie – na 6. To kolosalna różnica. Podejrzewamy też, że w znacznej mierze dzięki sędziom Tomasz Hajto jeszcze pracuje w Jagiellonii. Doceniamy styl gry, który wprowadza w Białymstoku, doceniamy zmniejszenie liczby zawodników na kontraktach, doceniamy zwycięstwa z Legią i Lechem, ale – po prostu – nie wierzymy, że taki raptus jak Cezary Kulesza nie zwolniłby Hajty, gdyby ten w tabeli był tylko przed Bełchatowem i Podbeskidziem. „Gianni” chwali się małą liczbą porażek jesieniąÂ (dwie), ale pamiętajmy: tak naprawdę Jagiellonia przegrała i z Polonią w Warszawie (sędzia Małek), i teraz w Chorzowie. Czyli – cztery! To są akurat ewidentne przykłady wypaczonych wyników, bezdyskusyjne. A my jeszcze uważamy, że we Wrocławiu Smolarek symulował – czyli pięć porażek. Przy ledwie trzech zwycięstwach.

Reklama

Nie będziemy się nad nikim teraz znęcać, bo zupełnie nie o to chodzi. Chcemy tylko pokazać, jak szczegóły wpływają na ocenę trenera, jak cienka jest granica między dobrą a złą rundą. Grając dokładnie tak samo w dokładnie tych samych meczach Jagiellonia mogłaby zajmować 14. miejsce, co wywołałoby wściekłość właścicieli.

Na czele jest u nas Polonia, czyli zespół jesienią najbardziej krzywdzony (chociaż im dłużej trwał sezon, tym liczba „ukradzionych” Polonii punktów malała). W ogóle w czołówce zamieszanie jak na śląskich dworcach, trzy drużyny mają lidera w zasięgu jednego meczu. Co warte podkreślenia, nie ma tam Lecha, do którego sędziowskie szczęście też się kilka razy uśmiechnęło.

Za tę kolejkę punktowo weryfikujemy tylko jeden wynik: Ruchu z JagielloniąÂ (zwycięstwo gospodarzy 2:1 po bramce Piecha). Reszta zostaje bez zmian. Tabela wygląda więc tak…

Image and video hosting by TinyPic

I jeszcze akutalny bilans upomnień dla sędziów: Małek, Gil, Borski, Lyczmański (trzy), Marciniak (dwa), Wajda, Musiał, Jarzębak, Stefański, Frankowski, Piasecki (jedno).

Teraz zapraszamy do tradycyjnej kłótni w komentarzach – że tabela jest tendencyjna, spreparowana i oczywiście ułożona przez Ł»ydów i masonerię.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama