Beniaminek na podium Ekstraklasy przez przerwę zimową. Tak, to zdanie brzmi sensacyjnie i biorąc pod uwagę, że to o Górniku Zabrze bez wątpienia najwięcej mówiło się w tej rundzie, nie dziwi, iż ich pozycja wyznacza ocenę całej rundy. Dlatego też zewsząd słychać, że była to jesień pełna zaskoczeń, wręcz sensacji, jesień, którą trudno było w jakikolwiek sposób przewidzieć. Ale gdy spojrzymy na tabelę i przedsezonowe oczekiwania… Sytuacja przestaje być tak oczywista.
W pierwszej piątce obok Górnika znalazły się bowiem Legia Warszawa, Lech Poznań, Jagiellonia Białystok i Zagłębie Lubin. Co łączy te cztery ekipy?
To tabela punktowania w ubiegłym sezonie (Zagłębie w 7 meczach mierzyło się ze słabszymi rywalami z grupy spadkowej).
A to tabela za cały rok 2016, od stycznia do grudnia.
Niżej tabela za okres od lipca 2015 do dzisiaj.
Dla odmiany przenieśmy się w świat europejskich pucharów. Od sezonu 2015/16 polskie kluby zagrały w nich 74 spotkania, odnosząc 30 zwycięstw:
Legia – 14 zwycięstw
Lech – 8 zwycięstw
Jagiellonia – 4 zwycięstwa
Zagłębie – 2 zwycięstwa (jedno po karnych)
Śląsk – 2 zwycięstwa
Arka – 1 zwycięstwo
No to może odłóżmy 90minut.pl (źródło tabel) i zerknijmy na Transfermarkt. 25 zawodników o najwyższych wartościach rynkowych w lidze wg TM.
Legia – 11 zawodników
Jagiellonia – 4 zawodników
Lech – 3 zawodników
Zagłębie – 2 zawodników
Lechia – 2 zawodników
Pogoń, Śląsk, Wisła – 1 zawodnik
Wolimy zaglądać w portfele? Top najdroższych transferów przed sezonem to Legia, Cracovia, Lech i Jagiellonia, sezon temu: Legia, Lech, Jagiellonia, Zagłębie, do tego Cracovia i Lechia. 2015/16? Legia, Lech, Jagiellonia, Zagłębie, do tego Cracovia i Lechia. Reprezentacja? W tym roku Adam Nawałka z Ekstraklasy wziął 14 zawodników, którzy w tym momencie wciąż są piłkarzami klubów z Ekstraklasy. 3 z Legii, 3 z Zagłębia, 2 z Górnika Zabrze, 2 z Lechii Gdańsk, po jednym z Lecha, Jagiellonii, Cracovii i Wisły. A przecież do niedawna w Lechu grali też Kędziora, Linetty, Kamiński i Bednarek, w Jagiellonii Góralski, w Legii Lewczuk i Bereszyński.
To jeszcze okienko transferowe przed ligą. Jagiellonia straciła tak naprawdę tylko Góralskiego i Vasslijeva, w zamian ściągając wyróżniających się ligowców, Guilherme i Wlazło oraz Pospisila (tego ostatniego za kwotę nieosiągalną dla połowy ligi). Zagłębie utrzymało praktycznie całą kadrę, wzmacniając się jednymi z najlepszych zawodników zaplecza Ekstraklasy – Kopaczem, Czerwińskim i Świerczokiem – oraz Tuszyńskim. Najbardziej bolesne odejścia zaliczyły Legia (Vadis!) i Lech. One jednak sięgnęły do kieszeni głębiej i wydały najwięcej w lidze. Na tle Wisły (wyrwane serce i płuca, w zamian hiszpańskie budżetowe transfery), Pogoni, czy jeszcze biedniejszych klubów – inna półka.
Co to wszystko oznacza? Z grubsza tyle, że sensacyjnymi można określić co najwyżej rozwiązania w dole tabeli – istotnie, Cracovia, Pogoń czy Lechia grają zdecydowanie poniżej oczekiwań. W pierwszej piątce znajduje się jednak stały ligowy top, wzbogacony tym razem o zespół Górnika Zabrze. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie dać nawet palca za to, że na koniec sezonu utrzyma się taki układ pięciu najlepszych drużyn. Jesteśmy w lidze, gdzie gwiazdą praktycznie z dnia na dzień staje się Bartosz Rymaniak, kiedyś znany parodysta futbolu, gdzie solidnym bramkarzem okazuje się Michał Gliwa, wcześniej regularnie kompromitujący się na tych samych murawach. Od paru sezonów da się jednak wskazać jasny trend – w czubie grają te same cztery ekipy. Czasem się potykają i wypadają poza szóstkę, jak Lech. Czasem mają kryzys w newralgicznym momencie i spadają do dolnej ósemki, jak Zagłębie.
Nie możemy jednak zakładać, że w Ekstraklasie niczego nie da się przewidzieć. Wręcz przeciwnie – można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że trzy/cztery najlepiej punktujące w ostatnich latach kluby i tym razem będą wśród pięciu/sześciu najlepiej punktujących drużyn. Do kiedy ten stan się utrzyma? Cóż, teraz, gdy już o tym napisaliśmy – pewnie powoli zacznie dobiegać końca ich trwająca od kilku lat hossa.
Fot.FotoPyK