Pamiętacie, co nie tak dawno pisaliśmy o Adamie Kokoszce? Ł»e to solidny, a nawet klasowy – jak na naszą ligę – obrońca, ale raz na parę kolejek ktoś odcina mu prąd i zachowuje się jak…
No właśnie – taki urok Adama. Jak go zakontraktujesz, najlepiej od razu kup ochroniarza, psychiatrę i paru chirurgów plastycznych, którzy poskładają jego ofiary. Dziś np. Kokoszka pomylił boisko z oktagonem i postanowił sprawdzić wytrzymałość pleców Tomasa Docekala. Na szczęście, nie trafił i Czech nie musi szukać wózka inwalidzkiego.
Do czego zmierzamy… Adam zachowuje się momentami jak kompletny przygłup, czemu sam chyba nie zaprzeczy, bo nawet nie protestował (!), a trener Stokowiec, oglądając tę sytuację w Canal+, opowiada, że czerwona kartka nie była zasłużona. Pomijając już fakt, że faul Kokoszki to nie był „flying attack”, tylko raczej „brutal homicide”, kompletnie niezrozumiałe jest dla nas zachowanie trenera. Jak to nie jest wylot z boiska, to może automatycznie wykluczmy czerwone kartki? Niech się pozabijają. Raj dla Kokoszki i Kuzery.
Weź pan okulary, panie Stokowiec, na następny mecz. Ale niekoniecznie te ze zdjęcia.