Zasadniczo, Jagiellonia wpadła na całkiem fajny marketingowy pomysł, jakich brakuje w polskiej piłce. Niedługo na ulice Białegostoku wyruszą taksówki, w których za kółkiem będą siedzieć piłkarze klubu ekstraklasy. Wiadomo, ktoś musi na tym zarobić – w końcu jest jakaś korporacja, ktoś udostępnia samochody. No i ludziom też może zrobić się miło. To zawsze, przynajmniej w teorii, zbliża mieszkańców miasta do klubu, któremu kibicują (lub już / jeszcze nie kibicują). Niedawno Arkadiusz Piech wysyłał chorzowianom SMS-y z zaproszeniem na Cichą (chyba nie poskutkowało), to i w taksówce paru kopaczy może pojeździć.
Fajnie, ciekawy pomysł.
Jest tylko jeden problem. Ł»eby to przyniosło naprawdę dobry efekt, warto byłoby wsadzić do tego wozu Smolarka, może Frankowskiego, ale nie Tymińskiego z Plizgą. Sorry, nie jesteśmy w Brazylii, gdzie piłkarzy znają 70-letnie babcie. U nas więcej mieszkańców Białegostoku rozpozna grzyba muchomora niż Rafała Grzyba.
PS Aha, no i zdecydowanie nie polecamy wsadzać za kierownicę Ukaha. Za duże ryzyko.