Gotowy scenariusz na film, choć zakończenie poznamy dopiero w niedzielę…

redakcja

Autor:redakcja

01 grudnia 2012, 20:52 • 3 min czytania

Podstarzały facet, koniecznie w czapce z daszkiem i klubowym dresie wchodzi do szklanego wieżowca, od razu wzbudzając zdziwienie i zażenowanie wśród garniturowego tłumu biegnących we wszystkich kierunkach japiszonów. Osobliwy przybysz trafia do gabinetu prezesa. Prosi, targuje, błaga. Zadbany biznesmen jest jednak nieugięty – koniec z ukochanym klubem. Jest nierentowny, trzeba go przenieść w inne miejsce, tradycja? Tradycja nie przynosi zysków. Zmiany, zmiany, zmiany. Restrukturyzacja? Nie, bardziej radykalne. Zmiana barw, zmiana herbu, zmiana obiektu domowego. Nowy klub, tyle że na starych fundamentach.
Zrozpaczony dziadek zakłada więc – najpierw z powrotem czapkę na łeb, a potem wraz z garstką zapaleńców – swój własny klub, grający dużo niżej niż stowarzyszenie biznesmena. Krok po kroku buduje skład, załatwia sponsorów, pnie się po szczeblach rozgrywkowych (jakieś 10 minut czasu rzeczywistego podczas emisji filmu). Wreszcie upragniona chwila – klub bez duszy, stworzony od podstaw przez bezlitosnego tyrana finansowego mierzy się w bezpośrednim starciu z reaktywowanym zespołem podstarzałego kibica. Tak jak wtedy, w gabinecie, gdy biedny tradycjonalista starał się wymodlić fundusze dla swojego klubu od bezwzględnego prezesa wielkiej firmy, tak i teraz, obaj panowie stają ze sobą twarzą w twarz. Futbol rozstrzygnie, czy tradycja jest silniejsza od pieniędzy.

Gotowy scenariusz na film, choć zakończenie poznamy dopiero w niedzielę…
Reklama

Banał, banał, banał. Przewidywalność, proste i schematyczne prowadzenie nitki fabuły do efektownego happy endu, gdy tradycja, lojalność, przyjaźń i szacunek miażdżą zaślepionych szybkim zyskiem. Hollywood nakręciło około 3 tysięcy takich filmów, a branże filmowe w innych krajach również czerpią z tego prostego konceptu pełnymi garściami. Jakże to piękne, jakże to oczywiste, jakże to przyjemne. Dobrze gdzieś w środek dorzucić jeszcze psa i ładną kobietę wspierającą ową trupę pasjonatów.

Tyle że kapka w kapkę identyczny scenariusz może jutro wydarzyć się na naszych oczach. Milton Keynes Dons zagra w Pucharze Anglii z AFC Wimbledon. Ten mecz zaczął się tak naprawdę już ponad dziesięć lat temu.

Reklama

To właśnie wtedy konsorcjum z Milton Keynes zabiło Wimbledon. W wyniku przeniesienia tej – bądź bo bądź zasłużonej dla angielskiej piłki drużyny – odwrócili się od niej kibice. Ich determinacja i upór doprowadziły z kolei do całkowitego odcięcia nowopowstałego MK Dons od tradycji FC Wimbledon. Wszystkie trofea, barwy, herby i inne mogące mieć jakąkolwiek wartość symbole trafiły w ręce kibiców, którzy założyli, a właściwie reaktywowali swój własny klub. Długa tułaczka po niższych ligach, tam gdzie spotyka się futbol amatorski i półprofesjonalny, wreszcie kolejne awanse i upragniona League Two, w której AFC Wimbledon występuje do dziś. Historia typowo filmowa (pewnie napiszemy o niej za jakiś czas w Extra, bo zdecydowanie na to zasługuje), ale bez tego charakterystycznego dla familijnego kina sportowego „wielkiego meczu” na sam koniec z „głównym złym”.

Wiadomo było jednak, że wobec marszu Wimbledonu ku górze, w końcu oba kluby trafią na siebie – jeśli nie w lidze, to w pucharze. Marzenia pałających żądzą zemsty kibiców spełniły się kilka tygodni temu, podczas losowania Pucharu Anglii. Jutro, o godzinie 12.30, w ramach rozgrywek FA Cup, fanatycy „Szalonego Gangu” mają swoją okazję do zemsty. AFC Wimbledon zagra z MK Dons. I nie jest skazany na pożarcie, pomimo różnicy jednej ligi pomiędzy oboma klubami.

Support your local football team, against modern football i reszta tych popularnych haseł jutro może trafić na czołówki angielskich mediów, które już wcześniej szeroko opisywały mecz. Czy idee lokalności piłkarskich zespołów odniosą triumf nad korporacyjną bezdusznością? Brzmi górnolotnie, takie uproszczenie jest zapewne krzywdzące dla MK Dons, a cały mecz to nic więcej jak 90 minut bieganiny 22 facetów, ale… czy hollywoodzkie historie muszą trzymać się realiów?

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama