Reklama

Kozacy i badziewiacy: Pan Hat-trick robi rozpierduchę i znów powalczy z Angulo

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2017, 15:28 • 4 min czytania 11 komentarzy

Kończy się powoli jesienne granie w ekstraklasie. Był w trakcie tej rundy – przed jedną z przerw na kadrę – moment, w którym baliśmy się, że do grudnia osiwiejemy i nabawimy się nerwicy, ponieważ poziom wydawał się być najgorszy od lat. Ostatecznie dotrwaliśmy do finiszu w niezłej kondycji, czyli nie było aż tak źle. Dowód? Popatrzcie na snajperów – gra o tron i koronę dawno nie wyglądała tak ciekawie.

Kozacy i badziewiacy: Pan Hat-trick robi rozpierduchę i znów powalczy z Angulo

Jeśli ktoś w połowie rundy przymierzał się do koronacji Igora Angulo, to trzeba było przełożyć ceremonię. Wciąż nie należy jej definitywnie odwoływać, ale znak zapytania przy nazwisku napastnika Górnika Zabrze jest coraz większy, nie tylko ze względu na to, że interesują się nim kluby z innych lig. Co prawda 18 goli, które Hiszpan strzelił do tej pory, w XXI wieku dawałoby koronę w 2001 (do spółki z Frankowskim), 2007, 2010 (razem z Lewandowskim), 2011, 2013 i 2017 (tyle strzelili Robak i Marco Paixao), ale konkurenci nacierają, więc tym razem raczej to nie wystarczy. Jest z kim przegrać.

Jeszcze niedawno wydawało się, że korona będzie sprawą hiszpańską, bo wyjaśnią ją między sobą Bask z Górnika oraz Carlitos (aktualnie 13 bramek). Później trzeba było dokonać małego rozszerzenia na cały Półwysep Iberyjski,bo  do walki podłączył się Portugalczyk Marco Paixao (aktualnie też 13 bramek). Z kolei dziś na głównego rywala Angulo wyrasta Polak. Wystarczyły dwa mecze, by Jakub Świerczok przeskoczył najskuteczniejszego z naszych Marcina Robaka (10 goli). I to dość zdecydowanie.

Hat-trick z Bruk-Betem, hat-trick z Pogonią i już 15 bramek na koncie byłego napastnika GKS-u Tychy. No i brakuje mu już tylko jednego gola, by wyrównać dorobek z poprzedniego sezonu na ligowym zapleczu. Wtedy również rywalizował z Igorem Angulo – Hiszpan już zanotował więcej trafień niż przez całe poprzednie rozgrywki ligowe (18 do 17).

Dla nas wniosek jest prosty i oczywisty: pierwsza liga > ekstraklasa! Tylko przykład Karola Angielskiego temu przeczy – rok temu rywalizował z tym duetem, a w ekstraklasie trafił dla Piasta po raz pierwszy dopiero w ten weekend.

Reklama

Świerczok pnie się do góry nie tylko w klasyfikacji strzelców – również w walce o tytuł najlepszego piłkarza rundy podjechał windą kilka pięter. Jeśli chodzi o nominacje do jedenastki kolejki, właśnie ląduje w niej po raz piąty. Obok niego mamy snajperów nie tak skutecznych, ale też trzeba ich doceniać. Piech zaczyna coraz pewniej wychodzić z cienia Robaka, a Siemaszko po prostu zawstydza kolejną solidną defensywę swoim sprytem.


Dość ciekawie było również za plecami tej trójki. W każdej formacji mieliśmy przynajmniej jeszcze jednego mocnego kandydata. W bramce rywalizację z Kelemenem przegrał Pavels Steinbors, który mimo 32 lat na karku jest jednym z objawień jesieni. Dalej Marcjanik – w dużej mierze za piękną asystę, ale nie tylko. Uznaliśmy jednak, że trójka, którą znajdziecie poniżej, lepiej połączyła obowiązki w defensywie z akcentami w ofensywie (gdyby było inaczej w przypadku MM, Steinbors nie miałby tylu okazji, by się wykazać). Pomoc? Tu najbliżej był bodaj Adam Frączczak, ale w naszym przekonaniu nie wypadł lepiej niż ta czwórka.

Tr7cib5

Badziewiacy… Największym był rzecz jasna Bartosz Śpiączka, ale chyba już wystrzelaliśmy się ze złośliwości pod jego adresem. To, co robi w barwach Bruk-Betu, to niemal pewna nagroda imienia Daniela Sikorskiego. Niemal, bo jest przecież jeszcze Łukasz Zwoliński. Przejdźmy więc do innych pozycji. Na pewno coś niepokojącego dzieje się z Tomaszem Loską z Górnika. Już raczej nie spieprzy bardzo dobrej opinii, którą sobie na jego temat wyrobiliśmy, ale po raz kolejny coś liderowi zawalił. Tak jak w meczu ze Śląskiem jego błąd oznaczał stratę dwóch punktów, a ostatnio przeciwko Wiśle Kraków też przecież nie wymiatał.

Zjazdy zaliczyli też “nasi” stoperzy. Dawid Szufryn w porównaniu do początku sezonu, gdy był filarem solidnej defensywy beniaminka. Dziś prezentuje taką zwrotność, że przy swojej aparycji bardziej nadawałby się do grania w filmach Patryka Vegi a nie w ekstraklasie. Fojut nawet bez nogi byłby lepszy od Dwalego, ale czasy, w których sygnalizowano, że może warto sprawdzić go w kadrze, dawno minęły. Dziś brzmi to dość absurdalnie.

Reklama

vJP0IbC-688x700 (1)

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Kozacy i badziewiacy

Komentarze

11 komentarzy

Loading...