Pamiętacie słynną scenę z „Testosteronu”, gdy mężczyźni dochodzą do smutnego wniosku, że szybkie, eleganckie samochody są im potrzebne wyłącznie po to, by zdobywać kolejne kobiety? Oto przegląd kilku osobistości, które zabrały się do realizacji zadania z wyjątkowym rozmachem. Oto nasz krótki przegląd najfajniejszych bryczek w tym biznesie.
Mario Balotelli, Ferrari 480 Italia
Chłopak jest patriotą, więc powozi się typowo włoskim autkiem. Wygląda nieźle, ale kosztuje marne 240 tysięcy dolarów. Może na to wyrwać co najwyżej Dorotę Rabczewską.
Fernando Torres, Aston Martin DBS
Wiadomo – Anglia, deszcze, brak skuteczności. Trzeba odreagować sympatycznymi czterema kółkami. Torres powozi się prawie jak James Bond – Aston Martin DBS. Cena? 160 tysięcy funtów, więc możliwy jest podryw nawet Cheryl „Tweedy” Już-Nie-Cole. Ł»e kumplowi z drużyny to niemoralnie? Wzorce dla kolegów z drużyny powinien wyznaczać kapitan.
Cristiano Ronaldo, Lamborghini Aventador LP700-4
Auto godne piłkarza, szybkie, zwrotne, i ABSURDALNIE drogie. 200 tysięcy funtów. Stosując logikę rodem z „Testosteronu” – wystarczyłoby na dowolną kobietę.
Jeśli spodziewaliście się, że Cristiano Ronaldo i jego Lamborghini zamyka grę – myliliście się. Oto zwycięzca tej krótkiej rywalizacji.
PZPN, AUTOKAR KULIKOWSKIEGO!
Absolutny hit, funkcjonalny, estetyczny, schludny, szybki i Bóg wie co jeszcze. Można na niego wyrwać dowolną kobietę, mężczyznę, wydrę morską oraz tchórzofretkę, wszak związek bez kozery był gotów wypieprzyć na niego 2,7 miliona złotych, czyli grubo ponad dwa ronaldowe Lamborghini!
Kulikowski, chłopie, ty to masz rozmach!
PS A na głównym zdjęciu Stephen Ireland…



