Nie tak wyobrażał sobie chyba wyjazd za granicę Grzegorz Wojtkowiak. Niby szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, ale w 2. Bundeslidze nie tylko nie zachwyca, ale niedawno – o czym już pisaliśmy – został brutalnie potraktowany przez niemieckie media. Przede wszystkim jednak plan, który sobie założył, najprawdopodobniej nie wypali. Plan, w którym uważane za faworyta ligi TSV w ekspresowym tempie wywalczy awans.
Dziś drużyna przeżywa głęboki kryzys.
Pięć zwycięstw, sześć remisów, cztery porażki i 13 punktów straty do lidera. Nie takie wyniki powinna osiągać drużyna, od której oczekuje się, że wygra ligę. Dlatego w Monachium już kilkanaście dni temu pozbyli się trenera Reinera Maurera, wygwizdywanego i wyzywanego wcześniej przez kibiców. Pozbyli się go, mimo że nikogo nie znaleźli w jego miejsce. – I chociaż teraz znów straciliśmy w lidze punkty, była to sprawa, która znalazła się w cieniu dyskusji, kto nas poprowadzi – irytował się Benny Lauth, kapitan. Kandydatów jest dwóch: albo bezwzględny dyktator Werner Lorant, albo… Sven-Goran Eriksson. Szwed w miniony weekend pojawił się w Monachium i obejrzał mecz w towarzystwie inwestora Hasana Ismaika.
Bardzo krytykowane w ostatnim czasie było TSV – wyniki, styl gry i nieudane letnie transfery. A konkretniej, Ismael Blanco, znany z gry siedzenia na ławce w Legii. Argentyńczyk uważany był w Monachium za piłkarza, który ma odegrać główną rolę w drodze do Bundesligi, tymczasem ostatnio nie zmieścił się nawet na ławce rezerwowych. „Zero bramek, zero pewności siebie” – zatytułował niedawny tekst na temat Blanco niemiecki „Kicker”. Zwolniony z klubu Maurer mówił o frustracji i zagubieniu 29-letniego napastnika. Niedawny król strzelców ligi greckiej upada coraz niżej…
