Takie czasy, że nawet 140 znaków – wiadomość krótsza od jednego SMS-a – może wywołać niemałe zamieszanie. Paris Saint Germain poinformowało dzisiaj na oficjalnym profilu twitterowym, że w letniej przerwie do zespołu dołączy Ashley Cole. Wiadomość została bardzo szybko usunięta, ale smród wypłynął.
Jak to w sieci…
Paryżanie pewnie będą teraz się tłumaczyć hakerskim atakiem albo niezrozumiałą pomyłką, ale sprawa – w teorii – może mieć nieprzyjemne konsekwencje. O tym, że Ashley Cole niebawem opuści Chelsea mówi się nie od dzisiaj. O zainteresowaniu Francuzów jego osobą też słychać już nie po raz pierwszy. Wszystko składa się w jedną całość – Cole może odejść nawet za darmo, jego kontrakt w Anglii wygasa 30 czerwca, tyle że zgodnie z regulacjami FIFA nie może negocjować warunków transferu wcześniej niż pierwszego stycznia.
W teorii, jak dywagują brytyjscy komentatorzy, dzisiejsza, niewinna informacja może być nawet podstawą dla Chelsea do skierowania pozwu przeciwko francuskiemu klubowi. Trzeba zresztą przypomnieć, że nie byłby to pierwszy taki przypadek w karierze Cole’a, który będąc jeszcze piłkarzem Arsenalu beknął finansowo za negocjacje z Chelsea. Wraz ze swoim menedżerem został przyłapany na rozmowach z Jose Mourinho, za co Premier League ukarała go grzywną w wysokości stu tysięcy funtów.
