„Z lwim sercem, silną głową, krystalicznym talentem. Prawdziwy mężczyzna. Wciąż nasz bohater” – z takimi transparentami na mecz Ligi Europejskiej zawitali kibice Lazio. Gdy tylko pojawił się na murawie, przywitali go wielkim aplauzem, w końcu tego dnia był na ustach wszystkich. Kto? Paul Gascoigne. Bo mimo, że od jego transferu do Lazio mijają właśnie dwie dekady, to Gazza-mania wciąż ma się dobrze.
W 1992 roku przechodził z Tottenhamu do Lazio za 5,5 miliona funtów. Już wtedy budził poruszenie na ustach całej Europy, już wtedy nie przechodziło się obok niego obojętnie. Chociaż jego pobyt w Serie A co chwila komplikowały kontuzje i często brakowało go na boisku, to kibice wspominają go do dziś. A że wspominają mega pozytywnie, pokazało to starcie w LE pomiędzy Lazio a Tottenhamem właśnie.
– To piłkarz, który zapisał się na kartach naszej historii i każdy, kto mógł go znów zobaczyć na własne oczy, był zachwycony. To była dodatkowa zachęta dla naszych kibiców, aby przyjść na stadion i obejrzeć mecz – zauważa Vladimir Petković, trener Lazio. – Uczucia ludzi związanych z naszym klubem nigdy wobec Gazzy nie umarły. Wciąż jest jednym z największych ulubieńców wszechczasów, wciąż ma miejsce w sercach naszych kibiców. Dzięki determinacji, charakterowi i wspaniałych meczach, które rozgrywał – zauważa Claudio Lotito, prezes klubu. I dodaje: – Paul odgrywa ważną rolę w historii naszego klubu i naszym obowiązkiem było, aby zaprosić go na nasz stadion.
Obowiązek – to słowo klucz w tej całej sprawie. Kiedy u nas byli piłkarze kłócą się z klubami, bo jedni chcą dostać darmowe bilety i raz na jakiś czas wpaść do loży VIP, a drudzy twierdzą, że skoro chcą mecz oglądać, to niech płacą. I tak od kilku lat. W Lazio natomiast do zaproszenia byłego piłkarza, który wcale klubową ikoną nie był i rozegrał tylko trzy sezony, czuli się zobligowani.

