Arboleda chce trafić do historii, wojna domowa w Wiśle, Urban opowiada o mistrzostwie

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2012, 09:16 • 5 min czytania

Jak na wtorek, mamy dziś sporo niezłych wywiadów. Aż dwa dzienniki – Rzeczpospolita i Przegląd Sportowy – wybrały się do Jana Urbana, a Super Express do piłkarza, którzy pomógł Legii w zwycięstwie nad Lechem.
FAKT

Arboleda chce trafić do historii, wojna domowa w Wiśle, Urban opowiada o mistrzostwie
Reklama

W „Fakcie” na czołówkę trafiają dwa tematy, o których już pisaliśmy, czyli – Ślusarski chce się lać z kibicem, a Woźniak rezygnuje z kadry U-21.

Reklama

Zawodnik Zagłębia pokrętnie się tłumaczy. Mówi o męczącej podróży do Zenicy i twierdzi, że z GKS zagrał dzięki środkom przeciwbólowym. – Chciałem wrócić ze zgrupowania do klubu, ale trener powiedział, żebym leciał z nimi. Tłumaczyłem, że podróż mi zaszkodzi, a Zagłębie potrzebuje punktów. Czasem przydałoby się trochę wyrozumiałości – tłumaczy się Woźniak portalowi weszlo.com.

SUPER EXPRESS

Wywiad z Manuelem Arboledą.

– A mogłeś patrzeć na to, co Legia robiła z Lechem?
– Nie mogłem. Cierpiałem jeszcze bardziej niż koledzy, bo nic nie mogłem zrobić. To był bardzo ważny mecz, ale punkty dostaje się jak za każdy inny. Legia nie zapewniła sobie tym zwycięstwem mistrzostwa Polski. Do końca mnóstwo kolejek.

– Czasem jest tak, że po takiej kontuzji piłkarz już nigdy nie osiąga wysokiego poziomu. Nie boisz się tego?
– Nie mam żadnych obaw. Mój cel się nie zmienia: chcę zostać najlepszym obrońcą w historii Lecha i jednym z najlepszych cudzoziemców w historii polskiej ligi. Mam tu jeszcze za dużo do zrobienia, żeby jedna kontuzja mogła mnie zatrzymać.

I felieton Michała Listkiewicza.

Kilka tygodni temu wracałem samolotem po meczu Flota – Cracovia. Lotnisko w Warszawie – nie przyjmuje, lecimy do Katowic – tam brak miejsc postojowych (!), w końcu lądujemy w Krakowie, a tam pełne zaskoczenie, brak autokaru lub hotelu dla podróżnych. Nawet dreamliner nie przysłoni smutnej rzeczywistości (wysokich cen też), a hasło „Lataj LOT-em, będziesz potem” jeszcze się nie zdezaktualizowało. Nie pomyliłem się, zachwalając zaproszenie Urugwaju do Polski. Oglądanie Urusów to uczta, a znęcanie się nad polskimi piłkarzami jest tak samo bez sensu jak pretensje do Wacha o porażkę z Kliczką. Kuriozalny tekst ukazał się w Ważnej Gazecie po meczu Polska – Urugwaj. Oto zdaniem kibiców zza oceanu Polska jest dużo fajniejsza od Anglii, ba są tu ładne kobiety, dobre pierogi i mocna wiśniówka. Wracamy do Polski cepeliowskiej?

GAZETA POLSKA CODZIENNIE

Alfabet Zlatana Ibrahimovicia.

Rosengard, to dzielnica Malmoe, w której wychował się Ibrahimovic. Mieszanka kultur, języków i narodowości. „Mieszkając tam trzeba było mieć twardy charakter. Jeśli do twoich uszu dobiegała jakaś zniewaga – najgorszą było nazwanie cię pedałem – trudno, nie mogłeś się wycofać. Byliśmy aroganccy i niepohamowani” – tak swoją dzielnicę Ibra wspomina w swojej autobiografii. Jak sam mówi, zawsze pozostał chłopakiem z osiedla. „Może zabrać człowieka z Rosengard, ale nigdy Rosengard z człowieka”.

GAZETA WYBORCZA

Wywiad z Jakubem Wawrzyniakiem.

W kulisach po meczu z Poznania rzuciłeś w szatni hasło „jedziemy na wiśniówkę”.
– Słyszałem już o tym, ale ja krzyknąłem „jedziemy na Warszawkę”. Chodziło o to, żeby jak najszybciej się wykąpać, spakować i jechać do domu. Nie było żadnej wiśniówki, nikt nie zabiera tego typu rzeczy. Oczywiście w autobusie było wesoło, bo w Poznaniu nie wygraliśmy od kwietnia 2004 r. Atmosfera jest świetna i oby utrzymała się jak najdłużej.

(…)

– Tamten sezon i przykre doświadczenia siedzą w głowach. Po wygranej w Poznaniu radość nie była gigantyczna. Aż się „Kibu” [Jose Antonio Vicuna, hiszpański asystent trenera Urbana] dziwił. Mówił, że to tak jakby Real wygrał na Camp Nou, a radość była niewielka. Będziemy się cieszyć po prawdziwym sukcesie, a nie po pojedynczej wygranej. Chcemy, by stadion Legii był naprawdę twierdzą, żebyśmy wygrali na nim 80 proc. meczów, a porażki – takie jak z Jagiellonią – mają być incydentami. Dziś nie patrzymy w tabelę i nie kalkulujemy, bo zeszły sezon pokazał, że wszelkie obliczenia nie tracą sens.

Tekst o wojnie domowej w Wiśle.

Teraz idą krok dalej. „Począwszy od spotkania z Górnikiem, nie będziemy przychodzić na mecze Wisły. Jak dobrze pójdzie, protest ten spotka wszystkie kluby w Polsce” – mówią członkowie zarządu Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków dla interia.pl.

Trudno oszacować, ile osób posłucha ich apelu, ale najwięcej członków i sympatyków SKWK jest na trybunie od strony ul. Reymonta. Z tego miejsca mecze ogląda średnio 5,5 tys. osób, a ponad 3 tys. kupiło karnet za mniej więcej 120 zł (normalny) lub 90 zł (ulgowy). Jeśli protest będzie kontynuowany także wiosną i podporządkują się mu wszyscy kibice z sektora C, to klub ze sprzedaży biletów i karnetów może stracić ok. 600-700 tys. zł (z tej kwoty musi jeszcze pokryć koszty ochrony itp.). To sporo, ale np. w tamtym sezonie połowę (!) tej kwoty Wisła musiała przelać na konto UEFA za zachowanie kiboli w meczu ze Standardem w Liege, a była to tylko jedna z kilku kar w tamtym sezonie (np. 80 tys. zł za zachowanie kiboli w meczu zTwente). Dlatego w klubie szacują, że bojkot wcale nie musi oznaczać strat.

RZECZPOSPOLITA

Wywiad z Janem Urbanem.

Legia to firma najwyższej klasy na rynku polskim, ale naszym celem jest większa rozpoznawalność w Europie. Chcemy, by mówili o nas kibice, a do tego wiedzie droga tylko przez europejskie puchary. Wystarczy co roku awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej czy Ligi Mistrzów i tyle. O czymś więcej przez najbliższe dziesięć lat możemy zapomnieć. Chyba że trafi się jakiś oligarcha albo szejk.

(…)

To żadna tajemnica, mamy do załatania dziurę i najszybszą drogą jest sprzedaż zawodnika. Pytanie tylko, czy pojawią się atrakcyjne oferty. W Europie jest kryzys, może nikt się nie zgłosić i trzeba będzie sprzedać trzech zawodników po niższej cenie. To dobre dla księgowego, złe dla drużyny. Pieniądze nie są tylko naszym problemem, nie sądzę, żeby w ekstraklasie ktoś wzmacniał się zimą.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Tu też wywiad z Urbanem.

Wiemy, że mamy problem z budżetem i jeśli będzie ciekawa propozycja, ktoś odejdzie. Jeśli już musiałoby do tego dojść, lepiej sprzedać jednego zawodnika za większe pieniądze i załatać dziurę niż trzech za mniejsze. Na pewno jeżeli ktoś odejdzie, na jego miejsce przyjdzie inny. Nie za gotówkę, ale będziemy szukać wśród zawodników dysponujących swoją kartą. Nie jestem zwolennikiem sprowadzania zawodników zimą, bo często to się nie sprawdza. Choć czasy się zmieniają, w Europie wielu piłkarzy gra w klubach mających problemy finansowe. Gdy mają ofertę z innego, rozwiązują umowę w starym i zmieniają pracodawcę.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama