Grosik coraz głośniej o transferze, Picaro z Liverpoolu i wywiad z Razackiem

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2012, 08:45 • 5 min czytania

W skrócie – dziś warto przeczytać trzy teksty. O Luisie Suarezie w „Rzeczpospolitej” oraz dwa wywiady „Przeglądu Sportowego” – z Razackiem Traore i Kamilem Grosickim.
FAKT

Grosik coraz głośniej o transferze, Picaro z Liverpoolu i wywiad z Razackiem
Reklama

Poza zapowiedziami ligi “Fakt” nagłaśnia ostatnią wypowiedź Zbigniewa Bońka, który na antenie TVN stwierdził, że Waldemar Fornalik zarabia lepiej niż Franciszek Smuda.

Reklama

Świadczy o tym jedna z pierwszych rozmów, jaką świeżo upieczony prezes odbył niedawno z selekcjonerem. – Waldek, ty jesteś trenerem, który ma lepsze warunki niż Smuda, nawet finansowe. Nie wypada ci nie osiągnąć sukcesu – powiedział Fornalikowi „Zibi”. Jak wynika z jego wypowiedzi, Fornalik musi zarabiać rocznie około dwóch milionów złotych. – Kontrakt trenera jest bardzo dobrze skonstruowany. Może być pewny swojej pracy do grudnia przyszłego roku – dodaje Boniek.

RZECZPOSPOLITA

Bardzo dobry tekst Pawła Wilkowicza o Luisie Suarezie.

W Ajaksie Amsterdam był idolem kibiców i kapitanem, ale reszta ligi go nienawidziła. Tak samo jest teraz w Anglii, gdzie Suarez swoimi golami i dryblingami ratuje Liverpool przed zatonięciem, ale kto nie z Anfield, temu trudno znieść jego prowokacje, ciągłe dyskusje z sędziami i wymuszanie fauli. A Afryka ma go za zwykłego oszusta, który zatrzymując piłkę ręką w ćwierćfinale mundialu 2010, przerwał sen Ghany o medalu. I jeszcze potem z dumą opowiadał, że to była, jak u Diego Maradony, ręka Boga i najlepsza parada turnieju. W kraju został bohaterem. Podczas ostatniego Copa America urugwajscy kibice przynosili na stadiony transparent z napisem: „Podaj nam dłoń, Luisie”.

(…)

Jak dokładnie brzmiała wymiana zdań podczas meczu Manchesteru United z Liverpoolem, wiedzą tylko oni dwaj. Znający hiszpański Evra krzyknął do Suareza: „Nie dotykaj mnie, sudamericano” albo „Nie dotykaj mnie, sudaco”, co już byłoby znacznie bardziej pogardliwe. Na co Suarez odpowiedział: „Dlaczego, negro?”. Co Anglicy sobie natychmiast przetłumaczyli na „nigger” i rozpętało się piekło. Mimo że „negro” nie znaczy „nigger” i nie ma w Urugwaju żadnego zabarwienia rasistowskiego. Zresztą Anglicy pouczający Urugwajczyków w sprawie rasizmu w futbolu to absurd: oni pierwszego czarnoskórego wpuścili do reprezentacji pod koniec lat 70., a Urugwaj 60 lat wcześniej i mistrzostwo świata w 1950 zdobył z czarnym Obdulio Varelą jako kapitanem. A i wiara w dobre intencje Evry, jednego z przywódców buntu we francuskiej kadrze podczas mundialu, to kpina.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o meczu Legii z Lechem.

Furman rozbijał akcje poznaniaków znakomicie. Odbiór piłki w jego wykonaniu nie polegał wyłącznie na faulu, kopnięciu w aut albo kilkunastumetrowym wślizgu. Natarcia lechitów przerywał tak inteligentnie, że Legia natychmiast ruszała z kontratakiem. I zanim poznaniacy zorganizowali się w defensywie, goście mieli okazję do zdobycia bramki.

Młodzieniec czyścił kolegom przedpole i zapewniał względny spokój pod bramką, a o emocje na połowie Lecha zadbał przed przerwą Jakub Wawrzyniak. Lewy obrońca Legii opuścił ostatni mecz Legii (z Jagiellonią) z powodu urazu kolana, a wcześniej (z Lechią) siedział na ławce, bo trener dał mu odpocząć. W minionym sezonie reprezentant Polski rozegrał ponad 50 meczów, w tym też był niezastąpiony. Rolę rezerwowego zaakceptował, choć później żartował, że kontuzji doznał w momencie, w którym akurat nie grał. Dziś wiadomo, że tylko skorzystał na mądrości Urbana. Treningi z zespołem wznowił w piątek, na Bułgarskiej kipiał energią. Potrzebował pięciu minut, by popisać się kapitalną asystą przy golu Koseckiego, a zaraz potem porwał się na kilkudziesięciometrowy rajd i było 2:0.

I o szydercę z wiślaków.

W proteście przeciwko zamknięciu trybuny C (taka była decyzja wojewody po zachowaniu kiboli podczas meczu z Lechem Poznań), kibice zdecydowali nabijać się z… piłkarzy, a największe oklaski krakowianie otrzymywali po złym zagraniu. Trybuny skandowały nazwisko Sergieja Pareiki, gdy wykopał piłkę w aut, a Łukasza Garguły po niecelnym podaniu. Dla słabo grającego byłego reprezentanta Polski domagano się premii („dla Garguły wyższy kontrakt”), ale najbardziej oberwało się Danielowi Sikorskiemu. 25-letni zawodnik nie strzelił gola od półtora roku, a w zamian usłyszał „jesteś legendą” i „Daniel Sikorski gwarancją mistrzostwa Polski”. Z kolei gdy Śląsk miał rzut wolny, skandowali „teraz bramka musi być” i „macie im strzelić, hej Śląsku, macie im strzelić”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dwa wywiady: z Kamilem Grosickim…

W Gdańsku na zaproszenie pańskiego menedżera byli przedstawiciele Liverpoolu, Queens Park Rangers i klubów z Rosji. Trochę pan zapracował na nowy kontrakt. Może czas zmienić przeciętny Sivasspor?
Mówię o tym coraz głośniej. Absolutnie nie jest mi źle w Sivas, lecz może rzeczywiście nadchodzi czas na zmiany? Z drugiej strony nie wiem, czy zasługuję na to, by wskoczyć na wyższą półkę, lecz na pewno chcę spróbować. Poprzedni sezon pokazał, że stać mnie na wiele. Ten obecny nie jest może rewelacyjny, lecz takie spotkania jak przeciwko Anglikom, chyba nieźle świadczą o tym, że coś potrafię. Mam nadzieję, że skoro ktoś mnie widział w meczu z Urugwajem, zauważył mój potencjał i… może zaryzykuje.

(…)

Jak oceni pan mijający 2012 rok?
Był dla mnie dziwny i tak naprawdę trudny do oceny. Znalazłem się w kadrze na EURO, lecz w tej imprezie nie dane było mi zaistnieć. Turniej zakończył się porażką, a tak naprawdę tylko to liczyło się w tym roku. Ja miałem swoje małe radości, jak mecz z Anglią czy pojedyncze występy w Sivassporze. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że nadchodzący rok z trzynastką w dacie będzie lepszy. Nie jestem przesądny. A awans do mistrzostw świata to byłoby coś. Pierwszym krokiem będzie zdobycie w marcu punktów u siebie. I lepiej je ugrać, bo końcówkę terminarza mamy brutalną.

Oraz z Razackiem Traore.

Wróćmy do roli trenera Duarte w pana życiu.
Dzięki niemu zrozumiałem, jaka jest różnica między byciem jakimś tam zawodnikiem a prawdziwym piłkarzem. Kiedy zaczynasz, po prostu grasz sobie w piłkę. Grasz, żeby grać, nie wiesz o co. To częste podejście: „Zagraj, pobaw się, wróć do domu”. Jesteś młody i masz przed sobą pełno czasu. Myślisz: „Jeszcze wszystko zdążę zrobić”. Któregoś dnia budzisz się i mówisz: „Mam już swoje lata, trochę późno na zmiany”. Nie dostrzegasz przełomowego momentu. Ja dostrzegłem dzięki Duarte. Wskazał mi, kiedy zaczyna się dorosłe życie.

(…)

To proste. Musisz zmienić sposób myślenia,. Musisz być profesjonalny, robić na sto procent wszystko, przekraczać limity. Nie grać po to, żeby grać, ale po to, żeby być piłkarzem, podporządkować temu wszystko, grać każdy mecz, jakby był najważniejszy, nie dzielić na ważne, mniej ważne i towarzyskie. Nie możesz myśleć: „Jeśli to zrobię, coś się stanie”. Musisz myśleć: „Zrobię to”. Tylko wtedy będziesz dobrym piłkarzem.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama