W życiu byśmy się nie spodziewali, że facet, którego konferencje prasowe są najlepszym lekiem na bezsenność, stanie do walki z Mariuszem Wachem. Nie to, żebyśmy mieli coś przeciwko – wręcz przeciwnie – tylko po prostu dalej nie możemy wyjść z szoku. Brawo, panie Waldku, w końcu się pan ożywił! Czekamy na kolejne gagi. Może jakieś „Pimp my ride” albo wizyta w studiu tatuażu?
Reklama