Reklama

Słodkie małżeństwo z Warty Poznań. Pan Pyżalski opowiada, dlaczego strzelał na dyskotece…

redakcja

Autor:redakcja

08 listopada 2012, 21:24 • 2 min czytania 0 komentarzy

W Newsweeku ciekawy tekst na temat państwa Pyżalskich, którzy rządzą Wartą Poznań. Wreszcie można poznać wersję drugiej strony, czyli samego pana Jakuba Pyżalskiego, posiadacza między innymi wyroku za rozbój, na temat jego nielegalnej działalności. Od razu okazuje się, że zupełnie, ale to zupełnie nie ma o czym mówić! Nie ma czym się ekscytować! Ani przemytem papierosów, ani strzelaniną w dyskotece.

Słodkie małżeństwo z Warty Poznań. Pan Pyżalski opowiada, dlaczego strzelał na dyskotece…

Oddajmy głos samemu Pyżalskiemu. O przemycaniu papierosów z Litwy, na czym miał się dorobić gigantycznych pieniędzy (200 tysięcy marek na jednym transporcie): – Moi rodzice nie byli krezusami, nie byli sekretarzami partii, ubekami, nie mieli przełożenia na tanie kredyty, więc przemycałem papierosy. To wszystko.

No, skoro tak, to jasna sprawa, panie Kubo! Można rzec, że każdy, kogo rodzice nie są krezusami, sekretarzami partii czy ubekami idą w gangsterkę. Trzeba było tak od razu. Aż dziwne, że sąd tego tłumaczenia nie kupił.

A strzelanina? – Pojechaliśmy z kolegami na dyskotekę. Od słowa do słowa sytuacja robiła się nieprzyjemna. Poważni bandyci traktowali przemytników papierosów jako potencjalne źródło opodatkowania. Ktoś wyciągnął na mnie nóż, to postrzeliłem go w stopę. I tyle – mówi.

No jasne, że na dyskotekę chodzi się z pistoletem i jak trafi się na świra, to strzela mu się w nogę. Sytuacja tak powszechna jak to, że na przerwach w szkołach chłopcy ciągną dziewczynki za warkocze. Kto nie ma gnata – ten w domu siedzi.

Reklama

W każdym razie – dobrze, że się pan w końcu wytłumaczył! Teraz zawistni ludzie już na pewno nie będą się czepiać. Nie ma o co.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...