Syndrom mentalności polskiego piłkarza. Drastyczne ruchy w Zawiszy już teraz czy za chwilę?

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2012, 09:52 • 5 min czytania

Zawisza kilka tygodni temu wpadł w dół i zamiast szybko się z niego wydostać, to kopie coraz głębiej. Bo nie dość, że drużyna – jak mówi trener – przeżywa mocny kryzys, to – jak przyznaje prezes – osiąga wyniki dramatycznie słabe. Co stało się z klubem, która z łatwością odprawiał kolejnych rywali, a nagle przeobraził się w drużynę, która z ośmiu meczów wygrywa jeden, przez własnych kibiców zostaje wygwizdana i do lidera traci czternaście punktów? I drugie pytanie: jak na to wszystko zareaguje właściciel klubu, Radosław Osuch?
Image and video hosting by TinyPic

Syndrom mentalności polskiego piłkarza. Drastyczne ruchy w Zawiszy już teraz czy za chwilę?
Reklama

No właśnie, sytuacja powinna być jasna i klarowna – wszyscy są do wypieprzenia, bo już przy pierwszej przeszkodzie od zapowiedzi Osucha Zawisza się wyłożył. Ale, że RO nie od dziś znany w środowisku jest z tego, że jedno myśli, drugie mówi, a trzecie robi… – Radek przed meczem powiedział mi, że jak nie wygrają, to wszystkich zwolni, ale jak rozmawialiśmy po końcowym gwizdku, to już tak odważny nie był. W ciągu 90 minut zmienił zdanie. Ale Zawisza naprawdę grał dobrze, mógł spokojnie wygrać – nie ma wątpliwości Andrzej Iwan, bloger Weszło i komentator Orange Sport.

Osuch przyznaje, że „trochę” przesadził i żeby w żadnym wypadku tych słów nikt wiążąco nie traktował. Po prostu chciał wstrząsnąć piłkarzami. Czy wstrząsnął? Częściowo, bo zawodnicy Zawiszy byli wyjątkowo bliscy zwycięstwa, które w ostatniej chwili wymknęło im się jednak z rąk. A właściwie zaczęło się wymykać już po godzinie gry. – Aż mi się wierzyć nie chce, żeby Szatałow kazał zawodnikom cofnąć się do tak głębokiej defensywy. Nie potrafię zrozumieć, jak tak doświadczeni gracze mogli dać się w takim stopniu zdominować, dopuścić do takiej szamotaniny – mówi Iwan. – Nie może być tak, że wspólnie decydujemy, iż gramy wysoko, a po pięciu minutach jesteśmy cofnięci i schowani. Wina leży w całym zespole, nie w konkretnych nazwiskach. Ale ja nie widzę w tej drużynie spójności, wygląda to zbyt indywidualnie – rozkłada ręce Szatałow.

Reklama

Pytamy trenera, co stało się z jego drużyną. Nie wie. Jednego jest jednak pewien: Zawisza znalazł się w mocnym kryzysie. No, ale tyle to i my wiemy. Po remisie z Termalicą trener miał się po raz kolejny spotkać (lub już się spotkał) z radą drużyny, odpowiadającą w jego opinii za atmosferę w szatni i podejście do meczu. Szatałow na tej rozmowie miał zadać wiele nurtujących go pytań. – Po ostatnich wydarzeniach musimy podjąć jakieś kroki, może nawet drastyczne. Trzeba coś koniecznie zmienić. Nie może być przecież tak, że drużyna w październiku nie wygrywa żadnego meczu, bo to jest po prostu tragedia – mówi Szatałow. Nie wyklucza, że przesunie kogoś do drugiej drużyny.

– Jeśli ktoś ma zostać odsunięty od pierwszego zespołu, to tylko przez Szatałowa. Niech to będzie jego własna decyzja, niech Osuch się od sprawy odsunie, bo to może zostać źle odebrane. Poza tym, Radek tylko zgrywa cwaniaka, ale tak naprawdę to facet o miękkim sercu. Nie wiem też, czy on trenerowi trochę nie przeszkadza, momentami głaszcząc tych zawodników. Ale on porządku na pewno nie zrobi, więc jeśli ktoś ma sprzątać, to tylko Szatałow – stawia sprawę jasno Iwan.

Osuch z drastycznymi krokami, których trener nie wyklucza, chce się wstrzymać. Wystąpiły w zespole kontuzje, sędziowie – jego zdaniem – podejmowali czasem skandaliczne decyzje, wkradła się nerwowość i dlatego najważniejszy teraz jest spokój. Posada Szatałowa jest więc, przynajmniej na razie, niezagrożona, a w najbliższych dniach zapadną decyzje co do zawodników, ale w perspektywie rundy rewanżowej. Kluczowe mają być dwa najbliższe spotkania, z Flotą Świnoujście i Polonią Bytom. Jeśli Zawisza je wygra i strata do drugiego miejsca nie wzrośnie powyżej sześć punktów, zima w Bydgoszczy będzie tylko delikatnie nerwowa. – W przeciwnym wypadku, gdy strata będzie większa, będziemy zmuszeni do większej rewolucji – zapowiada Osuch (całą rozmowę możecie odsłuchać poniżej).

Iwan zwraca uwagę na brak playmakera z prawdziwego zdarzenia, popełniającego błędy فukasza Skrzyńskiego i kiepskich bocznych obrońców (Oleksy latem trafił do Piasta, Popek ma kontuzję). – Szkoda, że na lewej stronie muszę oglądać Mąkę. On tam po prostu nie pasuje. A tak, jak ostatnio na prawej zagrał Zawistowski, to zagrałbym i ja – mówi. Ale według niego, główny problem Zawiszy, który całą tę ligę powinien zjeść na śniadanie, to zbyt duża rotacja w składzie. Drużyna została wzmocniona wieloma piłkarzami, z bogatym CV, którzy z marszu chcieli miejsce w składzie, a miejsc… po prostu zabrakło. Może leżeć więc atmosfera w szatni, bo przecież piłkarsko ten zespół zdecydowanie przerasta resztę. – Chyba faktycznie jest problem, wewnątrz drużyny coś nie gra – nie ukrywa Szatałow. – Nie potrafimy być zespołem na boisku, a czy jesteśmy nim w szatni? Możliwe, mnie trudno jest to stwierdzić, za rzadko tam przebywam…

Jest jeszcze jedna kwestia. Na jednym ze spotkań z trenerem rada drużyny sama przyznała, że po świetnym początku sezonu, zawodnicy doszli do wniosku, że grając na pół gwizdka i na stojąco, mogą wygrywać. Osuch nazywa to „syndromem mentalności polskiego piłkarza”.

– Po dwóch wygranych 5:0 i jednym 4:0 wszyscy pomyśleli, że na stojąco mogą tę ligę przejść – zauważa właściciel Zawiszy. – Ale ta liga, niestety dla nas, jest ligą walki i wygrywa się nią sercem, jeżdżąc na tyłku. Przykład GKS Tychy, który ma tyle samo punktów, pokazuje, że nie tylko nazwiska i nie tylko pieniądze tutaj grają. Nasi zawodnicy bardzo szybko uwierzyli, że są wielkimi piłkarzami i bardzo szybko na ziemię sprowadziła ich pierwsza liga. Tylko pierwsza liga…

P.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama