Ciekawy moment wychwyciła kamera Canal+ przed meczem Wisła – Lech. Stoi Tomasz Kulawik i mówi do kogoś obok, że jego piłkarze są źle przygotowani fizycznie, że nie mają sił, że nie jest to ich wina i że dopiero zimą będzie można coś poprawić.
Otóż, szanowny Kulawiku ty, nie kompromituj się.
Już wiele razy podkreślaliśmy, że to polska moda: gdzie indziej mówi się, że piłkarz jest słaby, że taktyka jest zła, że jedenastka kiepsko zestawiona, natomiast w Polsce zawsze piłkarze są „źle przygotowani”. W Anglii może stracić pracę stu trenerów, w Hiszpanii stu trenerów, we Włoszech stu trenerów, ale jakoś nikt nie mówi, że „zespół jest źle przygotowany fizycznie”. To funkcjonuje tylko u nas, wszyscy się do tego przyzwyczaili i bezmyślnie powtarzają.
Zawodowy piłkarz, który najpierw mógł solidnie zregenerować się po poprzednim sezonie (zakończonym w maju), a później mógł się miesiącami przygotowywać do obecnego sezonu NIE MA PRAWA być źle przygotowany fizycznie. Nie mówimy o niczym specjalnie skomplikowanym, nie mówimy o ekstremalnym nurkowaniu bez butli, nie mówimy o „biegu rzeźnika”, gdzie zasuwa się od świtu do zmierzchu. Mówimy o banalnych 90 minutach, w czasie których trzeba wykonać kilka sprintów. Jeśli piłkarz pobierający 100 tysięcy złotych miesięcznie twierdzi, że jest źle przygotowany fizycznie – to niestety, sorry za dosadność, należy go wypierdolić na zbity ryj. Jeśli ktoś nie jest przygotowany do wykonywania pracy, za którą pobiera wynagrodzenie, to powinien być z tej pracy zwolniony. Proste. Gdyby zwykły człowiek poszedł do szefa i powiedział, że przez najbliższe pół roku nie będzie w stanie solidnie pracować, ponieważ ma zakwasy – to zostałby zabity śmiechem.
A tutaj sam szef mówi: – Za pół roku popracują, ale to nie ich wina!
Nie da się być źle przygotowanym fizycznie, jeśli trenuje się sumiennie dzień w dzień, jeśli dba się o dietę, jeśli prowadzi się w miarę higieniczny tryb życia. Jeśli któryś z piłkarzy ma jakiś problem – jest to jego problem. Jeśli jest to problem permanentny – piłkarz nadaje się jedynie do zwolnienia. Każdy zawodnik, który ma problemy z przygotowaniem fizycznym (o ile faktycznie je ma, wielu sobie z wygody je wmawia) – ma go z własnej winy. Bo nie lubi się przemęczać, bo nie lubi przełamywać własnych barier, bo nie umie sam sobie dołożyć itd.
Najgorsi są ci wszyscy głupio-mądrzy trenerzy. Przyszedł strażak Kulawik po Probierzu i już mu się wydaje, że zdiagnozował problem – że Probierz źle przygotował drużynę, a on zimą przygotuje dobrze i nagle zespół ruszy. I jak to strażak, oczywiście zdejmuje odpowiedzialność z zawodników (każdy strażak wchodzi w dupę zawodnikom, im słabszy, tym robi to bardziej). Później go zwolnią, przyjdzie następny i powie: – Zespół był źle przygotowany fizycznie!
A może wystarczy otworzyć oczy i zobaczyć, że Garguła jest chujowy, co? Tak po prostu? I że Sikorski nie umie strzelać bramek? I może zamiast się pieścić z tymi niemotami, trzeba ich zagonić do roboty – nie zimą, tylko natychmiast? Petrescu chciał, to zrobili z niego wariata.