Reklama

Niektórym piłkarzom jest w Lechu za dobrze. Musimy się ich pozbywać

redakcja

Autor:redakcja

16 listopada 2017, 08:14 • 8 min czytania 20 komentarzy

– Chcemy wiedzieć, kto chce wiosną walczyć z nami o „majstra”. Kończymy rok i trener ma go podsumować, przeanalizować i zidentyfikować te jednostki, które za wszelką cenę chcą. I piłkarzy, którym tu jest za dobrze. Nie ma wątpliwości, że musimy ogon obcinać, czyli pozbywać się drugiej grupy. Lech jest fajnym klubem. Ale zawodnicy muszą zrozumieć: nie jesteśmy Czerwonym Krzyżem, więc jeśli nic nie wnosisz do drużyny, to odchodzisz – mówi w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”, której fragmenty cytuje też “Fakt” Piotr Rutkowski, wiceprezes Lecha Poznań.

Niektórym piłkarzom jest w Lechu za dobrze. Musimy się ich pozbywać

FAKT

Reklamę zakładu, w którym Lewandowski przefarbował się na blond pominiemy, sami rozumiecie. Obok Piotr Rutkowski z Lecha mówi ostro o tym, że Lech nie jest organizacją charytatywną i zawodników, którzy nie wnoszą wiele musi po prostu eliminować.

– Chcemy wiedzieć, kto chce wiosną walczyć z nami o „majstra” – opowiada Rutkowski. – Kończymy rok i trener ma go podsumować, przeanalizować i zidentyfikować te jednostki, które za wszelką cenę chcą. I piłkarzy, którym tu jest za dobrze. Nie ma wątpliwości, że musimy ogon obcinać, czyli pozbywać się drugiej grupy.

– Lech jest fajnym klubem. Ale zawodnicy muszą zrozumieć: nie jesteśmy Czerwonym Krzyżem, więc jeśli nic nie wnosisz do drużyny, to odchodzisz – podsumowuje.

Reklama

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 07.33.32

Szymon Żurkowski to nowa gwiazda Górnika, za moment pewnie też całej ligi, a w dalszej perspektywie… kto wie? Jak radzi sobie z tym jego rodzina?

– Musimy się starać, żeby Szymon twardo chodził po ziemi i skupiał się na piłce. To rozsądny chłopak, ale zawsze warto dmuchać na zimne. Nagle zrobiło się o nim głośno, z czymś takim oczywiście nigdy wcześniej nie miał jeszcze do czynienia – mówi Arkadiusz Żurkowski (40 l.). Jest jego bratem starszym o całe 20 lat, co sprawia, że tym bardziej poczuwa się do roli opiekuna w sportowym świecie. Arek sam grał w piłkę, jest też trenerem baseballowej drużyny Gepardy Żory. To on zachęcił Szymona do uprawiania sportu – najpierw w MOSiR Jastrzębie-Zdrój, a potem w Gwarku Zabrze, skąd trafił do Górnika, w którym robi zawrotną karierę.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 07.41.28

GAZETA WYBORCZA

Wyborcza dziś niepiłkarska, lecimy dalej.

Reklama

SUPER EXPRESS

O Żurkowskim pisze nie tylko „Fakt”, ale i „SE”.

Czy to największy talent w polskiej piłce? Szymon Żurkowski (20 l.) po raz pierwszy był kapitanem drużyny młodzieżowej, a jego gol przesądził o sensacyjnym zwycięstwie Biało-Czerwonych nad Danią 3:1 w eliminacjach Euro 2019. W tym spotkaniu “Żurek” przebiegł 12,8 km – to najlepszy wynik w polskim zespole.

Pomocnik Górnika Zabrze kapitańską opaskę przejął po Dawidzie Kownackim, który w starciu z liderem grupy pauzował za kartki. – Na pierwszym zgrupowaniu trener Czesław Michniewicz wskazał trzy osoby, które będą pełnić tę rolę – opowiada nam Żurkowski. – W tym gronie był Kownacki, Drągowski i ja. Teraz wypadło na mnie, bo koledzy nie grali. Mój przyjaciel Tomasz Loska wspólnie z Mateuszem Wieteską żartowali, że nie dam rady, że nie udźwignę. Ale poradziłem sobie.

Rodrigo rozbił kolanem głowę rosyjskiego bramkarza Andrieja Łuniewa.

Groza w końcówce meczu rozgrywanego w Sankt Petersburgu pomiędzy Rosją a Hiszpanią (3:3). W 89. min w polu karnym gospodarzy doszło do groźnego starcia Rodrigo z rosyjskim bramkarzem Andriejem Łuniewem (26 l.). Hiszpański napastnik wpadł z impetem na golkipera i niefortunnie trafił go kolanem w twarz. Uderzenie było tak mocne, że Łuniew stracił przytomność i opuścił boisko na noszach, a ponieważ rosyjski selekcjoner Stanisław Czerczesow wykorzystał już limit zmian, do bramki wszedł… nominalny pomocnik Dienis Głuszakow (30 l.).

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 07.43.12

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 07.49.22

Cały wywiad z Piotrem Rutkowskim, którego fragment cytował „Fakt”.

Począwszy od piłkarzy – choć nie tylko, ale to jednak oni finalnie wychodzą na murawę i walczą podczas meczów – musimy wymagać jednego: sukcesu, tego żeby wygrywać. Myślenie musi być jasne: wszystko podporządkowujemy pod to, aby zdobyć mistrzostwo. To musi się zaczynać już od nastawienia, z jakim wchodzę i w mecz i każdego dnia na trening. Wchodzę po to, bo muszę wygrać. Za wszelką cenę. To jest bardzo ważne i niestety mam tutaj zastrzeżenia.

Właśnie, bo brakowało tego właśnie w niemal wszystkich ostatnich spotkaniach. To rywale przejmowali inicjatywę i obejmowali prowadzenie. Tak było przeciwko Lechii Gdańsk, Wiśle Kraków i Górnikowi Zabrze, który nawet wbił dwa gole, zanim odpowiedzieliście.
Bez wątpienia źle weszliśmy w te mecze i tutaj konieczna jest reakcja. Trener musi wpłynąć na to, żeby taka sytuacja się nie powtarzała. Potrzeba zmiany nastawienia piłkarzy. Muszą być bardziej pazerni, wszystko podporządkować i poświęcić temu, żeby na koniec sięgnąć po tytuł. Niektórzy zawodnicy muszą wyjść ze swojej strefy komfortu i chętnie im w tym pomogę. Mamy sześć meczów do przerwy zimowej. Chcemy w ich trakcie widzieć, kto chce wiosną z nami walczyć o „majstra”. Chcemy widzieć, który z piłkarzy nie będzie się zadowalał drugim lub trzecim miejscem. Jest ogromna różnica między byciem pierwszym, a byciem drugim. Niektórzy muszą udowodnić, nie tylko sobie, ale wszystkim, że chcą razem z Lechem walczyć o tytuł i tylko o to. To jest klucz. Rozmawiamy, że przecież dobrze graliśmy w tych czterech meczach. Oddaliśmy 30 strzałów przeciwko Wiśle, 20 w meczu z Górnikiem. Dlaczego w takim razie nie wygraliśmy? Dlatego że to nie wystarczy. Bo choć nie mam zastrzeżeń do zaangażowania i pozostawienia zdrowia na boisku, to jest jeszcze to nastawienie, o którym mówię. Jeśli tego nie zrozumiemy, to znów będziemy drudzy albo trzeci.

Michał Trela zauważa, że ligowcy wracający z kadry zwykle wracają, by zasiąść na ławce.

Wyjeżdżając na zgrupowanie reprezentacji kraju, można zyskać prestiż, międzynarodowe obycie i motywację do dalszej pracy, a stracić miejsce w podstawowym składzie klubu. W trwającym sezonie doświadczyła tego ponad połowa ligowych reprezentantów. Trenerzy zwykle wolą stawiać na tych, którzy dwa tygodnie pracowali pod ich okiem i pokazywali się w sparingach, niż na tych, którzy w tym czasie grali w reprezentacjach.

Stosunkowo najlepiej i tak mają kadrowicze Adama Nawałki. Oni zwykle, wracając do swoich klubów, wskakują z powrotem do podstawowych jedenastek.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 07.49.28

Artur Jędrzejczyk już w tym roku nie zagra – czeka go operacja. Michał Pazdan także prawdopodobnie w meczu z Górnikiem będzie pauzować z powodu kontuzji.

Stoper Legii wrócił ze zgrupowania reprezentacji Polski przedwcześnie, ponieważ wciąż odczuwa skutki urazu, jakiego doznał w meczu z Pogonią. Adam Frączczak wbił mu się korkami w staw skokowy, zrobił dziury w skórze, które doszły aż do ścięgien. Sprawa nie jest bardzo poważna, ale potrzebny jest czas, by rana w pełni się zagoiła. 30-letni stoper na siłę mógłby już wystąpić w poniedziałkowym meczu z Meksykiem, ale sztab kadry narodowej nie chciał ryzykować, by rana się otworzyła i odesłał go do domu. Na razie Pazdan nie wrócił jeszcze do normalnych zajęć, kolejne dni zadecydują, czy będzie mógł wystąpić w meczu ze swoim byłym klubem. Co ciekawe, jako zawodnik Legii grał przeciwko Górnikowi tylko raz (w 2015 roku, 2:2), choć w tym czasie jego zespół mierzył się z zespołem z Zabrza czterokrotnie: raz był chory (1:3 w tym sezonie), raz kontuzjowany (2:3 po dogrywce w Pucharze Polski w sezonie 2016/17), a raz przesiedział spotkanie na ławce (3:1, w marcu 2016).

Wisła Płock chce sięgnąć po bramkarza z Zenita Sankt Petersburg.

W sierpniu płocki klub zainteresował się 22-letnim Rosjaninem Aleksnadrem Wasjutinem. – Latem jego sytuacja była mocno skomplikowana i dlatego nic nie załatwiliśmy – mówi prezes Wisły Jacek Kruszewski. – Jest on zawodnikiem Zenita Sankt Petersburg, ale wtedy był wypożyczony do fińskiego FC Lahti. Próbowaliśmy rozmawiać z Rosjanami, ale trudno było znaleźć odpowiednią osobę. Teraz jest tam nowy dyrektor sportowy i w końcu mamy się z kim komunikować. Temat Wasjutina jest więc znów aktualny.

Rosyjski bramkarz jest zdecydowanie wyższy od Kiełpina. Mierzy 190 centymetrów i nieźle spisuje się na przedpolu. W młodzieżowych reprezentacjach Rosji U-17, U-18 i U-19 rozegrał w sumie 11 spotkań. W pierwszej drużynie Zenita jednak jeszcze nie zadebiutował. Grał głównie w rezerwach (miał też dwa występy w młodzieżowej Lidze Mistrzów) i w końcu został wypożyczony do klubu z Lahti.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 08.08.16

Yannick Kakoko odstawiony przez Ojrzyńskiego.

Nic nie zapowiadało tego, że Kakoko straci miejsce w składzie, przecież w tym sezonie grał regularnie. Ponad cztery kwadranse występu przeciwko Jagiellonii w 13. kolejce były jak dotąd ostatnimi minutami, które 27-letni pomocnik spędził na boisku ekstraklasy. Po tym spotkaniu popadł w niełaskę Leszka Ojrzyńskiego. Szkoleniowiec nie tylko odsunął piłkarza od pierwszego składu, ale przestał go uwzględniać w kadrze meczowej.

Być może ze Śląskiem Wrocław znów będzie w kadrze. Za kartki nie zagra Michał Nalepa, co otwiera furtkę przed innymi środkowymi pomocnikami. – Trener rozmawiał ze mną i mówił, czego oczekuje. Myślę, że w tym sezonie pokazałem, że występując na pozycji „szóstki” mogę dużo dać drużynie. Nie tylko w kreacji, ale też w obronie. Nie jestem piłkarzem, który tylko czeka na piłkę, ale stara się ją wyprowadzić do przodu. Akceptuję decyzje trenera i czekam, aż znów na mnie postawi – dodaje Kakoko.

Puszcza Niepołomice, Odra Opole i Raków Częstochowa świetnie radzą sobie w I lidze.

Teoretycznie poziom jest wyższy. Po wynikach byłych drugoligowców tego nie widać. – Trochę zyskujemy na słabości innych. Spadkowicze z ekstraklasy – Ruch Chorzów i Górnik Łęczna – mieli swoje problemy i dopiero zaczynają grać. Faworyci rozgrywek dokonali wielu transferów. To nie sprzyja zgraniu. Pojawiają się słabsze wyniki, seria porażek i robi się problem psychiczny. Plany określały walkę o coś więcej, a trzeba uciekać przed strefą spadkową. Beniaminkowie takich kłopotów nie mają, bo dla nich najważniejsze jest utrzymanie. Mamy mniejszą presję niż GKS Katowice czy Zagłębie Sosnowiec. To nasz atut – dodaje Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice.

Zrzut ekranu 2017-11-16 o 08.04.59

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...